W sobotę 18 kwietnia policja otrzymała kilka zgłoszeń od zdenerwowanych przechodniów na ul. Piasta Kołodzieja, którzy twierdzili, że byli świadkami... porwania młodej jasnowłosej kobiety. Dziewczyna szła chodnikiem, kiedy nagle zahamował koło niej z piskiem opon srebrny samochód, z którego wyskoczyło kilku zamaskowanych napastników. Sprawcy wciągnęli dziewczynę do środka auta, po czym odjechali.
Informacja o porwaniu postawiła na nogi natychmiast krakowską policję. Część radiowozów przeczesywała okolice, gdy reszta policjantów zabezpieczała monitoringi w pobliskich sklepach. Zarządzono blokady dróg wyjazdowych z Krakowa.
Policjanci na wszelki wypadek skontaktowali się także ze wszystkimi małopolskimi firmami, które organizują tzw. porwania kawalerskie - żadna z nich nie organizowała takiego eventu w tym czasie w Krakowie.
Ostatecznie około północy w rejonie ul.Obrońców Krzyża patrol policji zatrzymał do kontroli srebrne BMW. W środku siedziało dwóch młodych ludzi - 23-letni właściciel samochodu oraz jego 18-letni kolega. W bagażniku policjanci znaleźli czarne kominiarki, w których młodzi ludzie dokonali porwania. Jak zeznali, porwanie swojej koleżanki wymyślili... z nudów. Chcieli sprawdzić czy ludzie zareagują na takie zdarzenie. A kiedy setki osób poszukiwały porwanej, cała czwórka pojechała uczcić udaną zabawę do Brzeska.
(małopolska policja/ew)