Na zwołanej 6 października w krakowskim magistracie konferencji szefowa spółki Kraków 5020 Izabela Błaszczyk podkreślała, że cały proces podziału Krakowskiego Biura Festiwalowego i przekazywania części jego majątku do spółki Kraków 5020 jest zgodny z prawem.
Wszystko, co się dzieje od blisko roku, bo spółka istnieje od blisko roku, jest robione zgodnie z prawem. Spółka została powołana uchwałą rady miasta do życia 17 listopada. Tam zostały dookreślone zadania, które spółka powinna przejąć od Krakowskiego Biura Festiwalowego. Za zadaniami idą zasoby, czyli ludzie, majątek, wartości niematerialne i prawne, również pieniądze na pensje dla pracowników, którzy te zadania wykonują - zadeklarowała Błaszczyk.
Nowa dyrektorka Krakowskiego Biura Festiwalowego Carolina Pietyra podkreśla, że KBF rzeczywiście będzie musiał zapłacić podatek VAT od przekazywanego spółce Kraków 5020 majątku i nie zamierza się od tego uchylać.
Podatek jest od tego, żeby go zapłacić. Ten podatek jako instytucja będziemy mogli odzyskać. A trzecia rzecz jest taka, że de facto dzisiaj nadal jesteśmy w procesie ustalania tego, co będzie przekazywane do spółki i w związku z tym dopiero wtedy będziemy wiedzieli, jaki jest od tego podatek VAT - wyjaśnia Pietyra.
Mecenas Mirosław Chrapusta, który przygotowywał opinie dotyczące przekazywania majątku KBF do spółki Kraków 5020, odnosi się natomiast do kwestii kontroli procesu podziału Krakowskiego Biura Festiwalowego, o co do prokuratury zawnioskowała była już dyrektorka KBF Magdalena Doksa-Tverberg
Prokuratura zajęła stanowisko. Uzyskała też całą moją opinię całościowo analizująca ten problem i stwierdziła, że nie upatruje tutaj żadnego problemu, który by był związany z obawą naruszenia porządku prawnego - mówi Chrapusta.
To nie przypadek, że zaraz po wniosku do prokuratury dyrektorka KBF-u traci posadę - uważa radny Łukasz Gibała z klubu Kraków dla Mieszkańców.
To jest moim zdaniem wyraźny sygnał ze strony Jacka Majchrowskiego, że urzędnicy powinni być przede wszystkim lojalni wobec innych urzędników i że nie powinni na zewnątrz zgłaszać takich sytuacji, gdzie zachodzi podejrzenie złamania prawa - komentuje Gibała.
Gibała, który od początku był przeciwny powołaniu spółki Kraków 5020, nie zostawia też suchej nitki na prowadzonej przez tę spółkę telewizji Play Kraków News. Nazywa ją propagandową i ubolewa, że miasto wydaje na jej działalność grube miliony.
Wydaliśmy 7 milionów złotych, więc kosmiczne pieniądze, na to, żeby było studio hybrydowe dla tej telewizji. Wydaje 15 tysięcy miesięcznie na meteorologa, tak jakbyśmy potrzebowali specjalnej miejskiej prognozy pogody. 40 tysięcy złotych miesięcznie jest wydawane na obsługę social mediów. Ja się boję, że ta telewizja samorządowa zacznie dominować w przekazie, a ten przekaz oczywiście będzie jednoznacznie pro władze miasta i przedstawiający same sukcesy, a unikający mówienia o aferach - dodaje radny.
Tutaj rodzi się przede wszystkim pytanie, po co miastu druga telewizja - mówi politolog Karol Wałachowski z Klubu Jagiellońskiego.
Kraków już ma jedną telewizję, która ma być informacyjna, czyli krakow.pl. To jest najważniejsze pytanie - po co nam ta telewizja? Jak popatrzymy sobie na to, jak ta telewizja działa, to widzimy, że trochę nie ma odbiorcy na tę telewizję, bo paręnaście tysięcy wyświetleń przy profesjonalnie działającej telewizji, to pokazuje, że to totalnie nie ma sensu. Tym bardziej że koszt tej telewizji jest bardzo wysoki, bo wedle szacunków radnego Wantucha to jest około 14 milionów rocznie - komentuje Wałachowski.
Cały budżet spółki Kraków 5020 na okres od maja do końca roku wynosi blisko 20 mln zł.