W tym wypadku działa zasada - co nie jest nielegalne, jest dozwolone. Proceder polega na internetowym kupowaniu wejściówek i następnie sprzedawaniu ich po zawyżonej cenie.
- Problem jest w tym, że osoby, które chcą zwiedzić Fabrykę Schindlera, mają kłopot z kupieniem biletów z wyprzedzeniem. Jak bilety trafiają 90 dni przed datą zwiedzania do systemu, szybko znikają. Dzieje się to w ciągu kilku minut. Wiemy, kto je kupuje. Na stronach pośredniczących w sprzedaży możemy zobaczyć, kto te bilety o zawyżonej cenie sprzedaje - mówi rzecznik Muzeum Krakowa, Krzysztof Haczewski.
Choć prawo wprost nie zabrania takiego działania jeśli chodzi o ekspozycje w galeriach i muzeach, instytucja zamierza z tym walczyć. Od przyszłego roku bilety kupowane na wystawę stalą w Fabryce Schindlera będą imienne.
Ja nieoficjalnie dowiedziało się Radio Kraków, z podobnymi problemami mierzą się inne małopolskie instytucje, na przykład Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu i Zamek Królewski na Wawelu.