Posłowie Lewicy Daria Gosek-Popiołek i Maciej Gdula zawnioskowali w czwartek do prezesa NIK o przeprowadzenie kontroli na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Według polityków na uczelni dochodzić ma do nieprawidłowości, m.in. łamania praw pracowniczych.

O tym, że posłowie domagają się przeprowadzenia kontroli, której przedmiotem miałyby być działania rektora krakowskiego UP prof. Piotra Borka, poinformowało biuro poselskie Macieja Gduli.

W przesłanym komentarzu polityk podkreślił, że w sprawie uczelni interweniowano już m.in. w resorcie edukacji. "Mimo bardzo poważnych zarzutów, podnoszonych przez pracowników uczelni i Inicjatywę Pracowniczą (związek zawodowy działający przy UP - PAP), ministerstwo nie podjęło do tej pory żadnych działań kontrolnych" - wskazał Gdula. "Dlatego zwróciliśmy się do Najwyższej Izby Kontroli, która powinna zbadać - naszym zdaniem - zarówno finanse uczelni, jak i przypadki łamania praw pracowniczych przez rektora" - podkreślił.

Z kolei posłanka Daria Gosek-Popiołek wskazała, że kontrola PIP "potwierdziła bezprawne zastępowanie umów o pracę umowami na czas określony", a także to, że "obecny rektor utrudnia działalność związku zawodowego". Polityk zaznaczyła, że "uczelnie wyższe nie są wyjęte spod prawa pracy - powinny go skrupulatnie przestrzegać".

O sytuacji na UP zrobiło się głośno kilka miesięcy temu. Prowadzone tam działania krytykował m.in. prof. Janusz Majcherek, były pracownik uniwersytetu, którego władze przeprowadzały restrukturyzację zatrudnienia, zwalniając część zatrudnionych.

O nieprawidłowościach, jakie miały występować na uczelni, posłów Lewicy informowali też pracownicy UP - chodziło m.in. o zarzuty obchodzenia przez władze uczelni przepisów prawa pracy, zgodnie z którymi łączny czas zatrudnienia na podstawie umów o pracę na czas określony pomiędzy tymi samymi stronami stosunku pracy nie może przekraczać 33 miesięcy, a łączna liczba tych umów nie może przekraczać trzech. Po interwencji poselskiej Gosek-Popiołek i Gduli na uczelni prowadzona była kontrola Państwowej Inspekcji Pracy, prowadzona od 13 maja do 26 lipca.

Zdaniem krakowskiego działacza Nowej Lewicy Tomasza Leśniaka, "konflikt pomiędzy rektorem Borkiem a pracownikami Uniwersytetu Pedagogicznego eskaluje". "Szczególnie niepokoją nas ostatnie decyzje o zwolnieniach osób działających w związku zawodowym Inicjatywa Pracownicza" - podkreślił w czwartkowej informacji. W jego ocenie "trudno je interpretować inaczej, niż jako próbę represjonowania i dyskredytowania działaczy i działaczek związkowych, którzy krytycznie odnoszą się do działań władz uczelni".

W złożonym do prezesa NIK wniosku posłowie domagają się kontroli działań rektora w okresie od początku września ub.r. do 20 października br. "pod względem legalności, gospodarności, celowości i rzetelności". Szczególną uwagę zwracają na "wadliwe zatrudnienie grupy co najmniej 350 pracowników uczelni na podstawie umów na czas określony" oraz "wadliwe wygaszenie" członkostwa jednego z profesorów w radzie uczelnianej. Politycy w piśmie do NIK napisali też o przeszkadzaniu w utworzeniu i utrudnianiu działalności związku zawodowego.

Do działań rektora negatywnie odniosła się też przewodnicząca ZZ Inicjatywa Pracownicza przy UP Nina Podleszańska. "Naszym zdaniem jest to działanie zastraszające i wymierzone w członków związku; ostatnio doszło nawet do wypowiedzenia umowy pracy dwóm osobom z ochroną związkową, co jest nielegalne" - powiedziała PAP w czwartek. "Trudno zrozumieć inaczej decyzję władz, by postępować nielegalnie, jak tylko jako chęć pozbycia się związkowców za wszelką cenę" - oceniła.

Jak relacjonowała Podleszańska, "zwolnienia zaczęły się w lutym tego roku i trwały w zasadzie cały czas nieprzerwanie, przez wakacje również, ale z mniejszą intensywnością". "Teraz zaczynają one dotykać też członków Inicjatywy Pracowniczej" - oceniła.

Przewodnicząca przytoczyła przykład dr Małgorzaty Trojańskiej, uczelnianej pełnomocnik ds. osób niepełnosprawnych, która - według relacji przewodniczącej - dyscyplinarnie zwolniona miała zostać za "rzekome nieprawidłowości w pracy pełnomocniczki wykonywanej społecznie".

"Zwolnienie dyscyplinarne odnosi się do obowiązków objętych umową - dr Trojańska jest adiunktem w instytucie pedagogiki specjalnej; nie można go wręczyć za czynności spoza umowy, ani też bez przeprowadzenia postepowania dyscyplinarnego. A tak właśnie postąpiły władze uczelni" - oceniła Podleszańska.

W reakcji na to, jak relacjonowała przedstawicielka związkowców, studenci pedagogiki specjalnej przygotowali petycję online, w której stanęli w obronie zwolnionej. Podpisać miała ją także osoba należąca do związku, na UP pracująca w administracji, która następnie przeniesiona miała zostać do innego wydziału, na kilka miesięcy przed odejściem na emeryturę.

"Dziś jednak dowiedzieliśmy się, że po interwencji dziekanów i pełnomocników dyscyplin przywrócono ją do jej pierwotnego działu. Odbieramy to także jako spełnienie jednego z naszych postulatów, które przedstawiliśmy kilka dni temu" - wyjaśniła przedstawicielka związkowców.

Podleszańska poinformowała również, że związek "nie doczekał się możliwości dialogu z władzami uczelni", w związku z czym wszedł z nimi w spór zbiorowy, a teraz czeka na reakcję w tej sprawie.

Uniwersytet Pedagogiczny do czasu publikacji czwartkowej depeszy nie odniósł się do sprawy.

Przeprowadzona wcześniej kontrola PIP wykazała, że część z umów o pracę zawartych na czas określony została podpisana niezgodnie z art. 25 primo paragraf 1-4 oraz paragraf 4 ust. 4 Kodeksu pracy. Osób zatrudnionych na umowach czasowych było 593; część z nich - ok. 350 zostało przekształconych w umowy na czas nieokreślony.

PIP nie stwierdziła nieprawidłowości, jeśli chodzi o wypowiedzenia (Inspekcja badała ich stronę formalną – PAP), informowanie związków zawodowych o zamiarze dokonania wypowiedzeń oraz w zakresie zatrudniania osób niebędących pracownikami akademickimi i legalności zatrudniania cudzoziemców. PIP nie zastosowała wobec uczelni kar z uwagi na to, że bardzo dobrze współpracowała ona podczas kontroli.

W połowie sierpnia posłowie i działacze Lewicy poinformowali, że złożyli zawiadomienie do prokuratury w związku z łamaniem praw pracowniczych, do którego miało dochodzić na uczelni. Odnosząc się do formułowanych wobec niego zarzutów rektor Borek oświadczył, że ze spokojem będzie oczekiwać na wyniki postępowania prokuratorskiego i zadeklarował gotowość współpracy.

Posłowie Lewicy o przeprowadzenie kontroli na UP zwrócili się też do premiera Mateusza Morawieckiego.