Vitalij i Nina mają czwórkę dzieci, a Polskę znają tylko z opowiadań swoich dziadków. Ich najstarsza córka - Eugenia - kilka lat temu przyjechała do Wrocławia na studia i namówiła rodzinę na przeprowadzkę. Potrzebny był rok na skompletowanie wszystkich dokumentów i można było kupić bilet na pociąg...
W ich nowym mieszkaniu w Charsznicy odwiedziła ich reporterka Radia Kraków Teresa Gut. Jak się dowiedziała, państwo Skowrońscy już rozpakowałi walizki, ale nadal przeżywają długą i ciężką podróż.
Pochodzą z niewielkiej, 5-tysięcznej miejscowości w Kazachstanie. Polacy starają się wracać do Ojczyzny, coraz więcej osób stamtąd wyjeżdża. Powoli przyzwyczajają się do tego, że to już nie ich miejsowość - ich miejsce to teraz Charsznica.
Jak mówi Jan Żebrak, wójt gminy Charsznica - przygotowali nowej rodzinie wszystko. Przywieźli ich z granicy z Terespola do w pełni wyposażonego mieszkania, za które przez rok nie będą płacić czynszu i innych opłat. Teraz załatwiają pracę rodzicom - chłopcy poszli już do szkoły. Dostali od gminy książki i rowery.
Eugenia opowiada, że namawiała rodzinę do powrotu do Polski, bo tu żyje się lepiej. W Kazachstanie mieli wprawdzie dom, ale bez toalety, łazienki, pralki. Tu wszystko jest dla nich nowoczesne.
W tym roku do Małopolski ze wschodu powróciło 7 osób, ale od roku 2001 jest to już 568 repatriantów. W małopolskim Urzędzie Wojewódzkim na rozpatrzenie czeka ok. 3 tysiące zgłoszeń.
Teresa Gut/bp