Klienci biura, z którymi rozmawiała reporterka Radia Kraków są przede wszystkim bardzo zbulwersowani. Jeden z naszych słuchaczy - pan Jerzy - w piątek wieczorem miał wyruszyć z biurem podróży do Włoch na narty. Informację o tym, że nie pojedzie przekazał mu... znajomy, który zajrzał na stronę biura. Tam znalazł oświadczenie firmy, która poinformowała, że kończy działalność.
"Uważam za rzecz niedopuszczalną, by nie powiadomić o czymś takim swoich klientów. Ja wciąż nie otrzymałem w tej sprawie żadnej wiadomości, ani telefonicznej, ani mailowej" - denerwuje się pan Jerzy.
W podobnej sytuacji jest kilkadziesiąt osób, które miały wyruszyć na urlopy. Problem mają również ci turyści, którzy przebywają za granicą na wyjazdach zorganizowanych przez biuro. To 250 osób. 70 osób wróci prywatnymi samochodami. Pozostali zostaną ściągnięci przez biuro.
Wicemarszałek Województwa Małopolskiego Tomasz Urynowicz zapewnia, że nie ma powodów do zmartwień. "Sytuacja jest opanowana. Transport turystów jest zabezpieczony. Zapewniła go jeszcze firma Olimp. Ale my też jesteśmy przygotowani na wysłanie pojazdów" - mówi Urynowicz.
Klienci biura, którzy wykupili wczasy, ale na nie nie wyjechali muszą zgłosić się do Urzędu Marszałkowskiego i wypełnić specjalny formularz podając informacje o wyjeździe, który organizował dla nich pośrednik. Pytanie, czy da się przewidzieć upadłość biura podróży, skoro Olimp funkcjonował na rynku 20 lat, a wielu klientów wracało i rezerwowało kolejne wyjazdy. Piotr Laskowski - prezes Krakowskiej Izby Turystycznej twierdzi, że pewne dane dotyczące pośredników można łatwo sprawdzić zanim zainwestuje się w ich ofertę. "Sprawdzamy organizatora turystyki w centralnym rejestrze, do kiedy ma gwarancje i jakiej wysokości, czy w ogóle taka firma istnieje. Wystrzegajmy się podejrzanie tanich ofert. Po prostu kierujmy się zdrowym rozsądkiem" - radzi Laskowski.
Klienci biura mogą liczyć na stuprocentowy zwrot pieniędzy, które zainwestowali w wyjazd z Olimpem.
(Joanna Orszulak/ew)