W spektaklu nie ma spodziewanej prowokacji – jest raczej wykład performatywny i refleksja nad historią, pamięcią i granicami zrozumienia. Czy spektakl daje odpowiedzi? Raczej mnoży pytania.
Spektakl ma charakter performatywnego wykładu, ale nie jest to spektakularne sądowe show w stylu amerykańskiego kina. Inscenizacja jest raczej skromna. Pojawiają się elementy procesu (z nutą wręcz komediową), po scenie snują się mgły, wystąpienia "prelegentów" dynamizuje czy rytmizuje muzyka z nutą orientu. Jeden z aktorów, całkiem trafnie nazwał te działania po prostu "spotkaniem" i kupując bilet na przedstawienie trzeba mieć po prostu na taki rodzaj doświadczenia gotowość
- ocenia Justyna Nowicka.