Robimy to w geście solidarności, widząc, jak szerzą się w Polsce i Krakowie nastroje antyukraińskie
- mówi Joanna Kudyba-Antonik, krakowska ambasadorka wielokulturowości.
Myślę, że każdy gest, nawet symboliczny wsparcia postawienia takiej tamy nienawiści jest niezwykle istotny. O to apelujemy, bo Kraków jest przecież miastem otwartym i miastem z otwartą bramą w herbie. Ten wizerunek jest dla nas bardzo ważny
- dodaje Kudyba-Antonik.
Wcześniej z podobnym apelem do prezydenta wystąpił radny miasta Krakowa Grzegorz Garboliński. Aleksander Miszalski odmówił spełnienia tej prośby, uzasadniając decyzję tym, że wsparcie dla Ukrainy powinno przyjmować formę realnych działań, a nie gestów symbolicznych.
Pod apelem podpisali się też Ukraińcy przebywający w Polsce m.in. Olha Menko, prezeska Fundacji Instytut Polska-Ukraina.