W grudniu mamy poznać szczegóły rządowego programu ws. in vitro. Tymczasem kilkuosobowa grupa radnych PO zamierza zgłosić pod obrady sejmiku województwa projekt uchwały dotyczący współfinansowania zabiegów zapłodnienia in vitro z budżetu województwa. Cały klub, który ma większość w radzie nie poprze tego projektu, bo jak przyznała Elżbieta Achinger z PO trzeba poczekać na program rządowy.
"Całkowicie popieram rządowy program ws. in vitro i działania zmierzające do poprawy wskaźników demograficznych w regionie" - powiedział porannej rozmowie Radia Kraków wiceprzewodniczący sejmiku małopolskiego Jacek Soska.
Gość porannego wydania CND sokmentował również pomysł wydzierżawienia części szpitala Jana Pawła II - Szpitalowi Uniwersyteckiemu - to plotka, z której nic nie wynika. Pomysł wywołał burzę wśród radnych sejmiku. A pracownicy szpitala Jana Pawła II obawiają się, że to wstęp do połączenia obu placówek. "To sprawa komisji zdrowia" - ocenił Jacek Soska.
Zapis porannej rozmowy w Radiu Kraków
Zapis porannej rozmowy w Radiu Kraków:
Jacek Bańka: Jak Pan ocenia pomysł zarządu województwa, żeby wydzierżawić szpitalowi uniwersyteckiemu część szpitala Jana Pawła II?
Jacek SoskaWiceceprzewodniczący małopolskiego sejmiku z PSL: Taki pomysł nie został ani zdementowany, ani nigdzie przedstawiony. To jest jakaś plota, jakiś wstrząs w naczelnych dowództwach służby zdrowia. To spowodowało, że sejmik musiał przez godzinę zajmować się w zasadzie niczym. Nam potrzebna jest debata jak ulżyć, poprawić efektywność przywracania chorego do zdrowia. To jest debata potrzebna w jednym z dziesięciu obszarów strategii małopolski do 2020. A nie jakieś zagrożenie ewentualnych stołków czy wzmocnienie uczelni.
Ten pomysł wywołał wczoraj burzę...
- Powiedzmy sobie szczerze. Ani marszałek Sowa nie zdementował tego, co było powiedziane. Ani nikt konkretnie nie przedstawił, że coś takiego miało być. Jakieś domniemania czy plany mogą się rodzić w głowach tych, którzy chcą rządzić służbą zdrowia czy całym obszarem ochrony zdrowia. Natomiast nic z tego nie wynikło. Potrzebna jest debata co do obszaru, strategii Małopolski w ochronie zdrowia, profilaktyce. I taka debata to kilka godzin w sejmiku. Przygotowana oczywiście przez Komisję Zdrowia w sejmiku i inne środowiska, które powinny dostarczać różnych zgłoszonych propozycji, co do strategii ochrony zdrowia.
To czego dotyczyła wczorajsza debata?
- Nie wiem. Plota, głupota. Przepraszam, może bym kogoś obraził mówiąc, że głupota ale zrodził się fakt. Był profesor Dziadkowiak, była Pani dyrektor Staszecka. Na komisji głównej, która była tydzień temu, na sejmiku powiedziałem wyraźnie. To jest sprawa komisji zdrowia, która działa przy sejmiku. Oczywiście pracowita komisja. Natomiast, żeby sejmik debatował godzinę o niesprawdzonych wstrząsach...
Pracownicy szpitala obawiają się, że zacznie się od wydzierżawienia a skończy na połączeniu. Pan mówi, że to plotki i wiadomości niesprawdzone.
- Panie redaktorze zajmijmy się wreszcie chorym, ponieważ on jest zawsze na straconej pozycji. Jest lekarz, dyrektor, służba zdrowia. Bez przerwy tylko te terminy się obijają a chory nie ma żadnych szans nawet zapytać czy przeżyje.
Dobrze, to zapytam teraz o proponowany przez część radnych PO program zdrowotny na 2013 rok. Jak Pan ocenia pomysł dofinansowania zabiegów in vitro?
- Całkowicie popieram ten projekt i działania, żeby zwiększyć możliwość wyrównania bilansu zerowego. Przynajmniej jeśli chodzi o zwiększenie demografii. Małopolska była na delikatnym plusie. Teraz jako Polska mamy przerażające prognozy, jeżeli chodzi o dzietność, przyszłość nowych pokoleń, renty i emerytury. Każda droga zwiększenia socjalnych i innych możliwości namówienia młodych pokoleń, żeby mieli więcej dzieci jest tą właściwą drogą.
Wczoraj posłanka PO Elżbieta Achinger mówiła, że taki pomysł nie ma sensu, bo tak czy inaczej przygotowywany jest rządowy program, którego szczegóły mamy poznać w grudniu. I nie ma sensu wydawać pieniędzy z budżetu województwa.
- Pieniądze wydaje się na różne rzeczy. Inwestycje które za parę lat okażą się bzdurne, kosztowne. Unia daje pieniądze a my po siedmiu latach nie jesteśmy w stanie ocenić, które inwestycje przysparzają nam dochodu narodowego a które są kompletnie dołujące, zadłużające samorządy i innych. Powtórzę słowa piosenki: "Nie sztuka wybudować nowy dom, sztuka, żeby ten dom miał duszę." Żeby po prostu żył.
Rozumiem, że tryska z Pana optymizm, że lepiej inwestować w kolejne pokolenia i dać te 440 tys.?
- Dokładnie ktoś na nasze emerytury musi pracować. Teraz widzimy co się dzieje w Chinach, kiedy zrobiono masową akcję. Jedno dziecko w jednej rodzinie i zaczyna się problem. Zostawmy Chiny. Polska może doznać szoku z 40 mln może nas zostać dwadzieścia parę.
Teresa Starmach, radna PO, mówi o tym, że ten program docierałby do małych miasteczek i wsi. I tam pomagałby tym parom, które nie mogą mieć dzieci. Czy to jest rzeczywiście ten kierunek?
- Za moich czasów co 10 małżeństwo miało problem z posiadaniem dzieci. Dziś jest to problem co czwartej pary. Jest to problem społeczny, masowy. Jeśli przeciw temu będą działały filozoficzno-religijne sprawy oczywiście nie do końca uzasadnione to mamy w dobie innowacji, trzeciego tysiąclecia prawo leczenia w akurat tych obszarach, gdzie dotkliwe tego efekty mogą nas drogo kosztować. Na starych ludzi nie będzie miał kto pracować.
Przed momentem mówił Pan o tych właściwych inwestycjach. Wczoraj na sejmiku miało miejsce pierwsze czytanie budżetu na rok 2013. Opozycja krytykuje ten budżet, mówi, że jest proinwestycyjny. Tak mówi lider PiS Grzegorz Biedroń.
- O jakiej opozycji Pan mówi. A cóż to za opozycja w stosunku do tego, co działo się w Brukseli. Jeżeli byłaby to prawdziwa opozycja trzymająca w ryzach koalicję: PO i PSL to budżet i podział środków ukazałby konkretnie punkty, efekty itd. Mówienie o inwestycjach, to jest dziecinada. Podejdźmy poważnie do dyskusji, które inwestycje mają prorozwojowy charakter dla naszego regionu. Które inwestycje są bzdurne a przechodzą politycznie. Ja bym pokazał i na palcach nie jednej ręki wyliczył pomniki, które kosztują miasto i samorząd województwa. I nic z tego nie ma, bo one nie żyją a unia daje pieniądze na inwestycje, na budowy . Budowę szybko się robi, szybko się otwiera, wstęgi przecina, nożyczki się daje.
Chyba, że te nożyczki ktoś ukradnie...
- Dokładnie.
Ma Pam doświadczenie w tej mierze apropo nożyczek (śmiech)
- Może i tak...
Które to są te bzdurne inwestycje?
- Nieprzemyślane. Nie do końca wybiegające w przyszłość.
Konkretny przykład.
- Np. muzea, gdzie patrzę, wytężam wzrok w ogromnej hali, rzadko kiedy spotykam zwiedzającego. Czyli sztuka dla sztuki. Czyli jakiś betonowy budynek przeciętnego architekta, który załatwił sobie nagrodę. Albo chodniki na drogach. Np. widząc kilkaset zdjęć z odnowy wsi. Jeżeli nie jest odnotowane, że ta inwestycja żyje: na chodnikach nie ma ludzi, na parkingach nie ma samochodów. Kapliczki nie mają kwiatów świadczących o tym, że ktoś się nimi interesuje. Po prostu trzeba do tego podejść uczciwie, rzetelnie i realnie. Nie wydawać pieniędzy bo są, bo Unia daje. Trzeba przemyśleć do końca, przegryźć. Po to jest potrzebna opozycja. Niech hula optymizm, że nainwestowaliśmy, ale ak to ma żyć? To jest drugi etap, krok w wykorzystaniu środków UE. Mianowicie jak te inwestycje pracują teraz dla nas i na nas.
O tym się dużo mówi przed kolejnym okresem finansowania od 2014 roku i na pewno do tego tematu będziemy powracać. A dziś tak na koniec chciałbym, żeby Pan powiedział, jak powinien wyglądać podział ministerstw? Jakie powinno być miejsce Janusza Piechocińskiego w rządzie?
- Na pewno znaczące, jeżeli już PSL zdecydowało się na zmianę niezatapialnego lidera. Myślę, że trzeba to przyjąć jako wyzwanie. Lider ma pokazywać, że partia funkcjonuje, chce zmiany. PSL ma się otworzyć na nowe grupy ludzi. Nie zapominać, że jest, przynajmniej dla mnie, kilkaset ludzi, którzy zostali odtrąceni, odrzuceni z naszej partii a każdy dysponuje potencjałem kilku tysięcy głosów poparcia swoich wyborców. Jeżeli by wciągnąć taką grupę doświadczonych działaczy z okresu kiedy PSL (w 93-95 roku) było najmocniejszą partią ludową w Europie. Pawlak wszedł na szczyt. I za to go lekko krytykuję, ponieważ przyczyną klęski jest sukces. Oby ten sukces jak najdłużej trwał.
To bardzo krótko. Wicepremier Janusz Piechociński- ministerstwo gospodarki...
- Na pewno jest przygotowany. Myślę w porównywalnym stopniu. Bez braku takiej informacji, jaką miał Pawlak ale bardziej dynamicznie. Z resztą to widać. Myślę, że na kongresie wygrał swoją prezesurę dokładnie dynamicznym przemówieniem, gdzie podciągnął 15 do 20 % głosów. Do tej stagnacji, do tego, co było za prezesa Pawlaka. To nie prezes Pawlak, to nie prezes Piechociński ...
Bez nazwisk rozumiem?
- Dlaczego bez nazwisk? Dawajmy nazwiska.
A nie chce Pan podać nazwiska np ministra gospodarki wg Pana...
- Fotel ministra gospodarki jest pusty. Minister infrastruktury... no nie wiem albo Pawlak uratował Piechocińskiego albo zatopił. Tzn. nie dając mu ministerstwa infrastruktury, bo by odpowiadał tak jak Grabarczyk za niezbudowane autostrady. Być może było by odwrotnie i byłby sukces .
Rozumiem, że takim gdybaniem musimy zakończyć.
- Myślę, że od gdybania jest polityka.