"Zwykle w takich sytuacjach działają emocje, to był wyjątek" - mówił Jerzy Miller w porannej rozmowie Radia Kraków. Uchwałę zakazującą palenia w Krakowie paliwami stałymi przegłosował Sejmik województwa małopolskiego. Teraz uchwałą zajmie się biuro prawne wojewody. "Nasza opinia na temat uchwały będzie obiektywna i pełna" - zapewniał wojewoda Miller.
"Nie jestem zwolennikiem referendum w sprawach, na których większość mieszkańców się nie zna" - tak z kolei odpowiedział wojewoda na pytanie o pomysły referendum w sprawie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Krakowie.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z wojewodą Małopolskim, Jerzym Millerem.
Władze województwa są dumne z przyjętego zakazu palenia węglem w Krakowie. Sporo krakowian ma jednak wątpliwości co do zakazu i dopłat. Pan podziela entuzjazm czy rozgoryczenie?
- Ja jestem zadowolony, że decyzję poprzedziła dyskusja merytoryczna. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że działają emocje. Tutaj był dobry wyjątek. Oby on się utrwalił w Krakowie. Dyskutujemy w dużym gronie osób przygotowanych. Przedstawiamy argumenty a nie krzyczymy.
Skoro pan mówi o dyskusji, która poprzedziła decyzję to tutaj też są rozgoryczeni. Ludzie do nas piszą, że nie wiedzą kto się kryje za Krakowskim Alarmem Smogowym. Ma pan jakieś wątpliwości?
- To o czym pan mówi to jest zła informacja. Jak chcemy mieć społeczeństwo obywatelskie to znaczy, że taka dyskusja ma być normalnością. Jeśli mówimy, że skoro przegraliśmy tę dyskusję to za tym stoją nieczyste siły, to oznacza, że nie jesteśmy gotowi do życia w społeczeństwie obywatelskim. Są eksperci, którzy nam przedstawiają sytuację obiektywnie. Nie jesteśmy przygotowani tak dobrze jak eksperci. W dobie internetu nie jest trudno poszerzyć wiedzę. Eksperci potrafią moderować dyskusję.
To była uczciwa dyskusja?
- Była wystarczająco długa i merytoryczna, żeby była uczciwa. Jeśli nie wierzymy, że za głosami stały dobre intencje, to dyskutujmy więcej. Może wtedy nastawienie do uczestników się poprawi.
Są wątpliwości co do niektórych części uchwały. Kominkowy kompromis wiąże się z tym, że trzeba będzie definiować co to jest kominek lub palenie okazyjne. Jest prawdopodobieństwo, że uchwała może zostać odrzucona z powodów prawnych?
- Mamy dobre biuro prawne, jego dyrektor to specjalista od prawa administracyjnego i cywilnego. Proszę się nie martwić. Ta opinia będzie obiektywna i profesjonalna.
Już słyszymy, że nie powinno być problemów z tą uchwałą.
- Z natury czekamy aż uchwała wpłynie i wtedy wystawiamy stanowisko. Uczestniczymy w życiu i nie ukrywam, że treść znamy i robocze stanowisko mamy.
Co by pan powiedział rozgoryczonym krakowianom, którzy ślą maile w tej sprawie?
- Po pierwsze mamy długi czas na wprowadzenie w życie postanowień. Po drugie co jest przeszkodą dla każdego z nas? Zbyt emocjonalnie podchodzimy do rozstrzygnięcia. Co mi przeszkadza, żeby przyjąć to rozwiązanie? Podzielmy się tym z ludźmi, którzy głosowali za. Jest dużo czasu, żeby pomóc każdemu, kto się boi skutków. Chcemy pomóc.
Chce pan zmienić rozlokowanie karetek w Małopolsce. Wiadomo gdzie powinny pojawić się karetki w Małopolsce?
- Dzięki pana uprzejmości, na antenie Radia Kraków już rozmawialiśmy na temat tego systemu. Przypominam sobie pierwsze rozmowy o systemie dyspozytorni. Wtedy pojawiły się pytania po co. Dzisiaj mamy odpowiedź. Po to, żeby mieć solidne rozeznanie jak w praktyce wygląda sprawność systemu ratownictwa. Intuicja nas myliła. Rozstęp pomiędzy tym co powinno być, a tym co jest bywa szokujący. Pan redaktor Skowronek rozmawiał ze mną i podał w artykule dane liczbowe na przykład w Myślenicach, gdzie większość karetek przyjeżdża po normatywnym czasie. Są jednak takie miejsca, gdzie jest inaczej. Nie ma identycznych warunków dostępności karetki w skali województwa.
Jak to określić?
- W związku z tym my od kilku tygodni analizujemy jak można, dysponując takimi samymi finansami, inaczej rozłożyć karetki tak, żeby w większych liczbach przypadków dojechać w odpowiednim czasie.
To mają być rozmowy z samorządami. Rozumiem, że tutaj też się uda wypracować taki model, który zadowoli wszystkich? Samorządy nie będą zainteresowane tym, żeby z ich terenu zabierać karetkę.
- Tym nikt nie będzie zainteresowany. Nie tylko samorządy w znaczeniu mieszkańców. Musimy patrzeć obiektywnie. Jeśli do mnie karetka dojeżdża w 8 minut a do kogoś w 15 minut, to może trzeba to tak zmienić, żeby do obu osób dojeżdżały w 10 minut.
Podał pan przykład Myślenic. Tam się pojawią nowe zespoły?
- Tak. Taką decyzję roboczą już podjęliśmy. Myślenice będą uzupełnione o zestaw wyjazdowy.
A jakieś inne miejsca? Coś jest przesądzone?
- Nie mogę mówić, że coś jest przesądzone. Mamy roboczą wersje i będziemy dyskutowali z szeroką grupą zainteresowanych.
Kiedy karetki trafią w nowe miejsca?
- Pierwsze karetki w nowe miejsca trafiły we wrześniu i sierpniu zeszłego roku. Nowe rozdanie będzie w kwietniu przyszłego roku.
Z opublikowanego dzisiaj sondażu Gazety Wyborczej wynika, że tylko co drugi Małopolanin chce Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku. Nie myśli pan, że mimo wszystko potrzebne jest referendum w tej sprawie?
- Nie jestem zwolennikiem referendów w sprawach, na których większość osób się nie zna. Nie mam zdania ile trzeba wysiłku w zorganizowaniu ZIO. Nigdy tego nie organizowałem. Nie wiem także jakie mają korzyści byli organizatorzy w 10 lat po zawodach. Nie chcę Igrzysk, które będą wymagały wielkich wydatków a rezultatów nie będzie w przyszłości. Ze wszystkich scenariuszy wynika jednak, że w przypadku tych zawodów, które chcemy zorganizować, takiego zagrożenia nie ma. Na dzisiaj, jako laik, jestem za.
Prasę przeglądał Radosław Krzyżowski: