"Nowelizacja pozwoli na łatwiejszy dostęp na stadiony rodzinnym kibicom czy turystom, z drugiej strony pozwoli ścigać wykroczenia także poza stadionami. Nowelizacja da lepsze narzędzia organom ścigania i sądom" - zapewniał poseł w porannej rozmowie Radia Kraków.

Po sobotnich wydarzeniach może być około 370 wniosków o zakazy stadionowe. "Rozumiem, że Wisła chce się pozbyć tych osób, które z nią teraz walczą. Tych, dla których nieważny jest mecz a rozróba i panowanie na stadionie" - mówił poseł Raś w Radiu Kraków.



Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Ireneuszem Rasiem.

Od dłuższego czasu na krakowskich stadionach mamy festiwal łamania prawa. Dzieje się to w mieście szefa sejmowej komisji sportu. Włączy się pan do akcji?

- Nie tylko się włączę, ale w parlamencie rozmawiam już o nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Ona będzie lepiej eliminować takie wydarzenia. Cieszę się, że Ekstraklasa S.A i PZPN mocno wchodzą w te prace. Te ostatnie decyzje w stosunku do Legii czy Wisły pokazują determinację w zwalczaniu patologii.




Pan, jako kibic Cracovii, był na tym meczu, gdzie odpalono race i wywieszono obraźliwy transparent?

- Byłem i nie było mi miło. To wojewoda mojego rządu, ale tutaj wtargnęła się niewiedza ze strony kibiców Cracovii. Oni nie zostali dotkliwie ukarani. Została zamknięta tylko trybuna i to za race. Nie było kary finansowej. Race nie poleciały na murawę. Po drugie na jesieni były decyzje polityczne, bo organizatorzy ligi nie działali. Decyzje musieli podejmować wojewodowie. Te decyzje nie były zgodne z moim poglądem. To organizatorzy powinni korzystać z regulaminów, które mają w dyspozycji. Wtedy wojewoda podjął decyzję ostrzejszą, ale teraz jest nowy standard. Ekstraklasa nałożyła karę a wojewoda nie powinien się mieszać tam, gdzie organizatorzy dają sobie radę. Decyzja administracyjna może być wówczas, kiedy w bezczynności jest organizator meczu. To cała filozofia, którą chciałbym przekazać. To stało za decyzją wojewody i ja się z tym zgadzam. Stadion nie może być zakładnikiem. Normalni kibice, których jest większość, nie mogą być eliminowani. To by było budowanie solidarności tych, którzy rozrabiają z tymi, którzy chcą przyjść i oglądać mecz.

Mówi pan o bezczynności czy nowej ustawie. Jeśli jednak jeden z wiceprezesów TS Wisła staje wobec zarzutu, że utrudnia pracę policji na stadionie to widać, że my tę wojnę już przegraliśmy.

- Przede wszystkim poza stadionem. Była ostatnio informacja, że TS Wisła zdecydowało się na współpracę z osobami, które niekoniecznie muszą współpracować z tym organem. Pokonamy i to. W nowelizacji ustawy z jednej strony chcemy, żeby kibic zwykły miał łatwiejszy dostęp na stadion i chcemy, żeby ci, którzy chcą kibicować i krzyczeć, przy zachowaniu pewnych możliwości technicznych mogli stać tam, gdzie chcą. Chcemy też ścigać wykroczenia związane z wykroczeniami tych grup poza stadionem. Będziemy to karać zakazami stadionowymi. Będzie zero tolerancji nie tylko na stadionie, ale także poza stadionami. Tam są noże, maczety i pałki. To zweryfikujemy i będą nowe zapisy, które dadzą lepsze narzędzia ścigania.

Dzisiejszy Dziennik Polski donosi, że być może skończy się nawet na 370 zakazach stadionowych dla tych, którzy brali udział w tych sobotnich zajściach. To krok w dobrą stronę?

- Tak. Proszę zobaczyć, że tego nigdy nie jest mało. Są zakazy sądowe, ale ustawa daje także możliwość organizatorowi meczu nałożenie zakazu klubowego. Musi być oczywiście uzasadnienie takiej decyzji. Czytając to rozumiem, że Wisła chce się pozbyć tych osób, które z nią walczą. Dla nich nie jest ważny mecz czy dopingowanie drużyny, ale rozrabianie.

Czekamy zatem na zdecydowane kroki ze strony ustawodawcy i ze strony Wisły.

- Cieszę się, że z organizatorem ligi i PZPN idziemy teraz razem, żeby wyeliminować tę patologię.

Poseł PiS, Andrzej Adamczyk wytyka politykom PO, że nieustannie mamią nas nowymi inwestycjami. Ostatnio północną obwodnicą Krakowa, o której wiceminister transportu mówi, że nie jest niezbędna. To festiwal wyborczy?

- To nie jest festiwal wyborczy, ale bardzo ważne inwestycje. Mamy nadzieje, że będą realizowane jak najszybciej. W tej chwili pracujemy, żeby te dwa elementy były dopisane do realizacji. Ja jestem spokojny, że tak będzie. Nie można mówić, że Małopolska kuleje. I zakopianka jest w przygotowaniu. S7 do granic województwa także, ale blokują ją procedury. Wiecie państwo, że muszą być wykopaliska archeologiczne na tym terenie. To jest blokada. Niedługo rusza wschodnia obwodnica. Mam nadzieje, że północna obwodnica będzie szybko dopisana do listy.

W tym roku?

- Mam nadzieje. Teraz są prace projektowe. Prowadzi to marszałek i on musi to uzgodnić. Dopiero wtedy będzie bój o ten fragment. Brzesko – Nowy Sącz to kolejna ważna sprawa.

Trzeba ją traktować jako taką "wrzutkę"? Wiele mówiono o tym, że minister Bieńkowska znajdzie pieniądze na dokumentację tej drogi, ale jest cisza.

- Mam nadzieję, że cisza przed burzą. Nie spodziewam się, żeby opozycyjny poseł nas chwalił. Nawet wtedy jak nam zapisywani 4 miliardy na zakopiankę, to on płakał. Zostawmy opozycję i cieszmy się, że pod rządami PO i PSL maleje bezrobocie, rusza gospodarka a w polityce zagranicznej też nie jest źle. Jest sporo sukcesów w niełatwych czasach.

Rozumiem, że do kategorii „nadzieja” na razie wpisujemy zarówno północną obwodnicę Krakowa i drogę Nowy Sącz – Brzesko.

- To konieczność. Walczymy i nie płaczemy.


Prasę przeglądał Juliusz Chrząstowski: