Grzyb, popękane ściany i przeciekający dach - z tymi problemami mierzy się na co dzień Szkoła Podstawowa nr 67 na Prądniku Białym w Krakowie. Stary budynek placówki od lat wymaga gruntownego remontu. Rodzice wspólnie z dyrekcją twierdzą, że zgłaszają sprawę do rady dzielnicy i do magistratu, ale przekazywane przez miasto pieniądze nie wystarczą.
Placówka doczekała się parę lat temu nowego budynku dla starszych roczników, jednak jest on za mały, aby pomieścić jeszcze klasy „jeden–trzy”. Najmłodsi uczą się więc w miejscu, gdzie co chwilę pojawiają się nowe usterki. Rodzice za część napraw płacą z własnej kieszeni, ponieważ kwoty otrzymywane od miasta są zbyt małe. Nie kryją frustracji i apelują o zdecydowane działanie.
Będąc na spotkaniu z inspektorem w zeszłym roku, byłam przerażona. Niektóre rzeczy chyba trzeba będzie remontować co parę lat
- mówi jedna z mam, której dziecko chodzi do tej szkoły.
Byłam przerażona we wrześniu na pierwszym spotkaniu rodziców z wychowawcami, gdzie nie nadążaliśmy podkładać wiader, bo tak ciekło z dachu
- dodaje inna mama.
Rodzice chcieliby chcieliby wyburzenia starego budynku i postawienia nowego skrzydła.
Kornelia Szklarska, dyrektorka szkoły, twierdzi, że na remonty otrzymuje rocznie zaledwie 5 tysięcy złotych. To nic w porównaniu z potrzebami. Dlatego z prośbami o pomoc finansową musi zgłaszać się do Miejskiego Centrum Obsługi Oświaty.
W tym roku Rada Dzielnicy Prądnik Biały podjęła uchwałę o przyznaniu szkole 250 tysięcy złotych na remont dachu. Ale to także za mało - twierdzi radna Dominika Jędrzejowska, która zajmuje się sprawą szkoły.
Stara szkoła wymaga remontu albo wyburzenia. Są dwie opcje. Jeżeli chodzi o remont, obawiam się, że może on przerosnąć kwotę budowy nowego budynku, bo w starym budynku jest grzyb, i to grzyb w fundamentach. Oprócz tego z dachu leje się od wielu lat, przez co mury są nasiąknięte. Wydaje mi się, że takie łatanie dziur to po prostu wyrzucanie pieniędzy, które moglibyśmy przeznaczyć na budowę nowego budynku
- podkreśla radna.
Grzyb to nie jedyny problem. Niedawno w budynku pękł sufit, zamknięto plac zabaw, ponieważ drewniane elementy spróchniały, a ogrodzenie szkoły zostało zniszczone przez dziki. Miejskie Centrum Obsługi Oświaty przekonuje, że we wszystkich tych sprawach stara się pomagać, ale nie można zrobić wszystkiego naraz. Zwłaszcza że spore pieniądze na szkołę zostały już wydane – miasto przeznaczyło około 12 milionów złotych na nowy budynek dla klas od 4 do 8.
Nie jest on jednak – zdaniem rodziców i dyrekcji – perfekcyjny, bo brakuje w nim sali gimnastycznej, stołówki i szatni z prawdziwego zdarzenia. W nowym budynku są jedynie wieszaki przy wejściu, sala gimnastyczna znajduje się w starym budynku, który ma problemy techniczne. Dzieci jest zbyt dużo, więc gdy kilka klas ma równocześnie WF, część uczniów idzie na spacer albo ćwiczy na korytarzu. Stołówka jest bardzo mała – około dziesięciu stolików – więc dzieci muszą przechodzić z jednego budynku do drugiego i jeść w pośpiechu, czasem nawet w trakcie lekcji.
Sebastian Gleń z Miejskiego Centrum Obsługi Oświaty twierdzi, że pieniądze na remont się znajdą, ale trzeba na to czasu i planu.
Na przeprowadzenie gruntownego remontu lub budowę nowej placówki trzeba będzie jednak poczekać, ponieważ w kolejce są także inne szkoły na Prądniku Białym. Miasto będzie musiało coś z tym zrobić, bo w okolicy powstaje coraz więcej osiedli, a do Szkoły Podstawowej nr 67 chodzi coraz więcej dzieci. Jeśli nic się nie zmieni, wkrótce może zabraknąć dla nich miejsca.