W „Roku, w którym nie było lata” Florentina Holzinger wychodzi od historycznego wybuchu wulkanu, który ponad dwieście lat temu wywołał w Europie klimatyczny chaos. W atmosferze tamtego lęku Mary Shelley stworzyła „Frankensteina” – i choć spektakl nie jest adaptacją powieści, choreografka podejmuje niektóre z jej pytań o odpowiedzialność i konsekwencje twórczego aktu.
Przez przedstawienie prowadzi motyw strachu przed końcem świata – zarówno tym sprzed lat, jak i współczesnym, związanym z katastrofami naturalnymi czy wojną. Holzinger brawurowo miesza style: od kiczu i kabaretu po taniec i cyrk. W kolejnych scenach pojawiają się tematy choroby, starzenia się, medykalizacji życia i śmierci, a groteskowe postaci świata nauki odsłaniają rasizm, przemoc i uprzedmiotowienie kobiecego ciała, które w spektaklu – jak często u artystki – jest nagie.
PRZECZYTAJ RECENZJĘ JUSTYNY NOWICKIEJ
Przedstawienie ma formę afabularną. Składa się z sekwencji przypominających cyrkowe numery, które prowadzą widza od pierwszego szoku do wejścia w rytm opowieści. Jej przesłanie pojawia się szybko: mimo katastrof ratunkiem może być wspólnota wolna od strachu i uprzedzeń. W tym duchu także dosłowna scena lesbijskiej orgii nabiera symbolicznego wymiaru – jako utopijna wizja świata pozbawionego przemocy.