"Zdecydowana większość kierowców posłuchała naszych próśb. Na resztę nie mamy wpływu" - mówił Piotr Odorczuk z krakowskiego MPO, który dodał, że na czas sprzątania nie usunięto ponad 30 aut. Urzędnicy podkreślają, że na ponad 400 aut, które parkują w tej okolicy to i tak niezły wynik.
Niewykluczone, że kierowcy, którzy niezastosowali się do zakazu zapłacą mandaty.
Tylko we wtorek MPO podczas sprzątania zebrało ponad tysiąc kilogramów zanieczyszczeń. A czyszczenie ulicy Lea ma dać odpowiedź na pytanie - czy może to być jedna z metod walki ze smogiem w Krakowie.
(Dominika Panek/ew)