Lekarze szacują, że z powodu kumulacji badań, w tym roku wykrytych może zostać nawet 50 tysięcy nowotworów więcej, przy ograniczonych możliwościach placówek.
„Mamy ogromnie krytyczną sytuację. Jesteśmy w sytuacji, w której nigdy nie byliśmy i nie wydawało się nawet, że możemy się znaleźć. Ta konferencja jest krzykiem, uświadamiającym i wołaniem o pomoc, bo jesteśmy na krawędzi. Wielu innym ośrodkom jest równie ciężko” – powiedział na konferencji prasowej kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii prof. Piotr Wysocki.
W Szpitalu Uniwersyteckim dzienna liczba pacjentów przypadających na jednego onkologa wynosi nawet 40 osób. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych takich pacjentów jest zaledwie kilkunastu.
Lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zakładają, że w tym roku będzie o 40 proc. więcej diagnoz nowotworów niż w roku ubiegłym. „Przewidujemy nałożenie się dwóch roczników pacjentów – z ubiegłego i z tego roku” – mówił profesor.
Jak podkreślił, pacjenci „przeoczeni” rok temu pojawią się w tym roku z „większym” nowotworem, wymagającym skomplikowanego, wieloetapowego leczenia.
W tym roku wykrytych może zostać nawet 50 tys. nowotworów więcej.
Potrzeba poważnej rozmowy i zdecydowanych działań. Szpital jest na granicy swojej wydolności. Ostatnią „chemię” podajemy o 19:00. - mówi dyrektor #SzpitalUniwersytecki w Krk Marcin Jędrychowski @RadioKrakow pic.twitter.com/2j2MoCtYBX— Bartłomiej Bujas (@b_bujas) May 20, 2021
Pracownicy lecznicy podkreślają, że ich wydolność jest na granicy możliwości. Może okazać się, że za chwilę szpital nie będzie w stanie przyjąć większej liczby pacjentów.
Ponadto brakuje młodych osób, które chciałyby kształcić się w kierunku onkologii. Przez ostatnie dwa lata na 20 miejsc rezydenckich zgłosiły się zaledwie trzy osoby.
Potrzeba więc nie tylko więcej specjalistów i wydatków na onkologię, ale jak przekonują władze lecznicy, także gruntownej reformy. Ich zdaniem jeśli to nie nastąpi, będzie to błąd, którego nie uda się naprawić przez długie lata.
Nie radzi sobie apteka szpitalna w nowym, rozbudowanym budynku. Farmaceuci dzwonią do szpitala, że nie są w stanie przygotować więcej lekarstw – np. o ile rok temu mogli przygotować 80-90 leków do podania dożylnego dziennie, to teraz jest zapotrzebowanie na 120-130.
„Nie ma farmaceutów, miejsca do przygotowania leków. Nie ma pielęgniarek, które by to podawały” – wyliczał profesor, dodając, że w ostatnim czasie ze szpitala odeszło wiele pielęgniarek w wieku emerytalnym, ponieważ były „tak dramatycznie obciążone taką ilością chorych”.
W ocenie prof. Wysockiego dramatyczna sytuacja w SU jest poniekąd „konsekwencją sukcesu” tej placówki. W szpitalu tym – jak mówił – lekarze nie boją się stosować kombinacji leków onkologicznych, autorskich schematów leczenia, czego nie ma w większości ośrodków. Krakowski SU przyjmuje pacjentów nie tylko z Małopolski i Polski, ale i z zagranicy – przed pandemią na chemioterapię przyjeżdżały tu pojedyncze osoby m.in. z Wielkiej Brytanii i USA.
„Od wielu lat obserwujemy wzrost zachorowalności na nowotwory. Teraz nowotwory są bardziej zaawansowane niż przed pandemią” – podkreśliła pracująca w szpitalu dr n. med. Joanna Streb, pełniąca też funkcję konsultanta wojewódzkiego w zakresie onkologii.
Szczególną uwagę zwróciła na brak młodych onkologów. „Mimo zwiększenia puli dla młodych rezydentów – od dwóch lat na ponad 20 miejsc zgłosiło się tylko trzech chętnych” – zaalarmowała i dodała, że czasami onkolodzy są zmuszeni skierować chorego na kontrolę do lekarza rodzinnego.
„Brakuje kadry. Nasza wydolność jest na granicy” – powiedziała.
Szpital Uniwersytecki w Krakowie ma najwięcej lekarzy w Małopolsce, ale mimo to w klinice onkologii w 2021 r. na jednego lekarza przypada 4,2 tys. pacjentów; w 2016 r. było 2,6 tys. pacjentów na jednego lekarza.
Dyrektor SU Marcin Jędrychowski zwrócił się z prośbą o wyrozumiałość do pacjentów, którzy czują, że nie poświęcono im wystarczająco dużo czasu. „To nie dlatego, że ktoś pił kawę, że jest zła organizacja, ale dlatego, że jesteśmy na granicy; a inne ośrodki mogłyby robić więcej, ale nie robią” – powiedział.
Jędrychowski zaapelował do rządu i wszystkich, którzy mają wpływ na służbę zdrowia, o to, aby za zapowiadanym lepszym finansowaniem służby zdrowia szła też koordynacja służby zdrowia.
„Skończymy z tym że zdrowie jest towarem” – powiedział dyrektor, wskazując, że szpitalom każe się konkurować o procedury, które są najlepiej opłacalne.
„Ja jako dyrektor nie akceptuję sytuacji, że żyję w kraju, w którym bardziej opłacalne jest obciąć pacjentowi nogę niż podjąć się bardzo skomplikowanego leczenia przez angiologów, specjalistów chorób metabolicznych po to, żeby tę nogę uratować. My rezygnujemy z podjęcia leczenia, +bo jest taka procedura+, bo leczenie jest procedurą mniej opłacalną niż amputacja nogi” – powiedział Jędrychowski.
Rocznie do SU w Krakowie trafia prawie 30 tys. osób z rakiem, udzielanych jest prawie 100 tys. porad.
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze.
Bartłomiej Bujas/PAP/ko