W ocenie byłego więźnia publikacja niemieckiej telewizji naruszyła jego poczucie przynależności narodowej i godność narodową, które winny być chronione przez prawo na zasadzie przewidzianej dla dóbr osobistych. "W Niemczech w takich sprawach wygrywają Niemcy. U nas przegrywają. "Liczę na polski sąd. Liczę, że w końcu zaradzimy tym pomówieniom" - mówił dziennikarzom Karol Tandera.
95-latek domaga się zamieszczenia sprostowania w języku niemieckim w telewizji ZDF, a także w języku polskim w "Rzeczpospolitej" i "Gazecie Wyborczej".
Pierwsza rozprawa odbyła się w lutym 2015 roku. Wówczas przesłuchano świadków: Stefana Lipiaka oraz żonę Karola Tendery, Stefanię. Oboje przekonywali, że Tendera "od wielu lat jest bardzo zaangażowany w stowarzyszeniach, które mają na celu edukację o byłych niemieckich obozach zagłady". Jest autorem książki "Polacy i Żydzi w KL Auschwitz 1940-1945", współpracuje z Fundacją Pamięci Ofiar Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, uczestniczy w wielu spotkaniach edukacyjnych, przedstawiając ludziom z wielu krajów swoje doświadczenia z okresu II wojny światowej i przestrzegając przed zgubnymi skutkami ideologii nazistowskiej.
Pełnomocnicy pozwanej ZDF wskazywali m.in. na postawie wykazu programów o rocznicy wyzwolenia obozu z Auschwitz emitowanych na przełomie lat 2013-2014, że pozwana telewizja zapobiegła skutkom pomyłki i nie uchyla się od mówienia o odpowiedzialności narodu niemieckiego. Ponadto poinformowali, iż po sprostowaniu pomyłki powód został osobiście przeproszony w listach. Przedstawili także oświadczenie, jakie w poniedziałek pojawiło się na stronie internetowej w serwisie publikującym bieżące informacje ZDF, a zawierające przeprosiny za pomyłkę z lipca 2013 r. Powód podtrzymał jednak powództwo, przeprosiny uznając za niesatysfakcjonujące.
W lutym Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt wprowadzający do prawa nowe przestępstwo - "publicznego i wbrew faktom przypisywania Rzeczypospolitej Polskiej lub narodowi polskiemu udziału, organizowania lub współodpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy", za co groziłoby do 5 lat więzienia.
Za nieumyślne prezentowanie takich treści groziłaby grzywna lub kara ograniczenia wolności. Śledztwo wszczynałby z urzędu IPN, a wyrok byłby podawany do publicznej wiadomości. MS chce też umożliwić wytaczanie spraw cywilnych m.in. przez IPN za używanie słów typu "polski obóz" oraz zapisać w konstytucji, że "dobre imię RP i narodu polskiego podlega ochronie prawnej".
(Bartłomiej Grzankowski, PAP/ew)