Lizak, wafel, czekolada?

- Miałem wyliczone pieniądze na bilet, a w kiosku usłyszałem, że jeśli nie kupię czegoś słodkiego, nie dostanę biletu. Małżeństwo przede mną do biletu dokupiło lizaki. To szantaż - oburza się w rozmowie z Radiem Kraków pan Łukasz. Dodaje, że młode osoby z łatwością poradzą sobie z kupnem biletu w automacie, ale starsze mają z tym kłopot, więc godzą się na łamanie prawa.

Policja potwierdza, że takie praktyki są niezgodne z prawem. "To ewidentna odmowa sprzedaży, za którą grozi kara grzywny do 5 tys. złotych" - mówi podinspektor Mariusz Ciarka i wskazuje na kodeks wykroczeń i art. 135.     

Na biletach niewiele zarabiają

Pracownicy kiosku tłumaczą klientom, że sprzedaż biletów im się nie opłaca, dlatego proponują kupno dodatkowej rzeczy. Argumentują też, że każdą sprzedaż muszą ewidencjonować za pomocą kasy fiskalnej. "To uzasadnienie faktyczne, ale ono nie ma żadnego umocowania prawnego. Jeżeli towar znajduje się w ofercie, mamy prawo domagać się jego sprzedaży. Jeżeli sprzedawca utrudnia nam to, narusza przepisy - wyjaśnia Jerzy Gramatyka, Miejski Rzecznik Konsumentów w Krakowie.

Zapytaliśmy MPK jakie korzyści ze sprzedaży biletów mają kioskarze. "To, jakie są marże, ustalają między sobą detaliści i hurtownie, my w to nie wnikamy" - mówi Marek Gancarczyk rzecznik spółki. MPK ma podpisane umowy z sześcioma hurtowniami, które rozprowadzają bilety w kioskach i sklepach. "Prowizja dla hurtowników wynosi od 5 do 5,5%" - mówi Gancarczyk. W jednej z największych hurtowni w Polsce usłyszeliśmy, że kioskarz zarabia na jednym bilecie 1% ceny.

- Nic nie tłumaczy łamania prawa - komentuje niski zysk na biletach słuchacz Radia Kraków. - Jeśli mi się nie opłaca, rezygnuję ze sprzedaży artykułów z których nie mam zysku, a nie szantażuję klientów - mówi pan Łukasz.  

Gdzie interweniować?

Zarówno Miejski Rzecznik Konsumentów, jak i rzecznik Małopolskiej Policji przyznają, że do tej pory nie słyszeli o interwencjach w sprawie takich praktyk handlowych. Gdzie zgłaszać problem? "Można złożyć reklamację w danym sklepie, kierując ją bezpośrednio do właściciela. Jeśli odmówi przyjęcia, można poinformować Inspekcję Handlową" - radzi Miejski Rzecznik Konsumentów.

 

 

 

(Aleksandra Ratusznik/ko)

Obserwuj autorkę na Twitterze: