To pieniądze wyrzucone w błoto - mówią niektórzy mieszkańcy Krakowa. Chodzi o plac Axentowicza i jedenaście drewnianych ławek z egzotycznego drewna sprowadzonego z Afryki. Ustawiono je tam ponad dwa lata temu, a inwestycja kosztowała miasto ponad milion złotych. Już wtedy wzbudzała kontrowersje - krytykowali ją zarówno mieszkańcy, jak i część radnych. Dziś ławki wyglądają tak, jakby zaczynały próchnieć.
Zdaniem mieszkańców meble miejskie nie prezentują się najlepiej. Pokrywa je zielony nalot, który na pierwszy rzut oka przypomina zniszczone, spróchniałe drewno. Krakowianie obawiają się, że po zaledwie dwóch latach od remontu plac znów wymaga interwencji.
To osad, który zaczyna próchnieć. Jak wyschnie na słońcu, wygląda jeszcze w miarę dobrze
- mówi jeden z mieszkańców.
Zarząd Zieleni Miejskiej uspokaja jednak, że nie ma mowy o zniszczeniu ławek. Jak zapewnia instytucja, nalot nie jest niczym nadzwyczajnym.
Nie ma wątpliwości, że drewno w niektórych miejscach mogło zostać zaatakowane przez nalot, ale nie jest ono spróchniałe
- tłumaczy Aleksandra Mikolaszek z Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie.
Miasto zapowiada, że zajmie się oczyszczeniem ławek w najbliższym czasie. Przypomina też, że ich konserwacja odbywa się zwykle raz w roku - wiosną.
Inaczej wygląda to w przypadku ławek lakierowanych lub malowanych, takich jak te na krakowskich Plantach. Zielony osad ma zostać usunięty wkrótce.