Właściciele lokalu przekonują, że są na skraju upadłości. Jak informują, przez cały czas trwania pandemii otrzymali zaledwie pięć tysięcy złotych wsparcia. Ta kwota nie pokrywa nawet jednego etatu, a firma nie jest w stanie utrzymywać dłużej restauracji ze swoich oszczędności.

Restauracja zamiast klientów zamierza przyjmować do siebie "testerów jedzenia". Wszystko ma się odbywać w reżimie sanitarnym, a nad tym, żeby działało także zgodnie z prawem, czuwają prawnicy pracujący dla lokalu pro bono:

 

"Dokładaliśmy po 20 tysięcy, 30, traciliśmy wszystkie oszczędności. My mamy tutaj czynszu kilkanaście tysięcy miesięcznie, prąd to są kwoty po 7 tysięcy, 8 co 2 miesiące. W tym momencie nie mamy pieniędzy nie na to, żeby sobie samochód kupić, tylko nie mamy pieniędzy na życie i tak samo nasza załoga cała. My nie mamy nic do stracenia już. Mamy długi wszędzie, niepopłacone rachunki, możemy zostać bez pracy, więc albo walczymy, albo się poddajemy i kilkanaście osób pozostaje bez pracy" - mówi Karolina Bartosik, właścicielka restauracji w Nowej Hucie.

Restauratorka dodaje, że od początku trwania pandemii udało się uzyskać jedynie 5 tysięcy złotych z pomocy rządowej. Jak mówi Pani Karolina to przez to, że rok temu lokal stał się spółką. Zmiana statutu firmy uniemożliwiła skorzystanie z części pomocy z tarczy antykryzysowej. Właściciele restauracji na pewno muszą spodziewać się interwencji sanepidu tuż po otwarciu, nawet w zmienionej formie, a kara za złamanie obostrzeń może wynieść od 10 do 30 tysięcy złotych.

"Pogarszanie sobie tej sytuacji jest dla mnie bardzo nieroztropne. Mało tego - to prawdopodobnie nie byłby koniec. Mówimy o lokalu, który reklamuje się, że będzie zapraszał testerów. Lokale restauracyjne, w oparciu o prawo gospodarcze i finansowe, działają między innymi w ramach PKD - Polskiej Klasyfikacji Działalności. Ten lokal zapewne ma określone PKD i ono na pewno nie polega na testowaniu. Tutaj też prawdopodobnie jakieś prawo zostanie złamane" - komentuje Jarosław Foremny, dyrektor małopolskiego sanepidu.

Foremny apeluje też do przedsiębiorców o nieotwieranie swoich biznesów podczas obostrzeń i niedoprowadzanie do starcia wbrew obowiązującym przepisom. Pomimo tych apeli takich głosów jest już coraz więcej. 

"My nie będziemy na nikogo napadać. Będziemy po prostu normalnie żyć i pracować. W związku z tym jeśli teraz nie powrócimy do tej normalności, to za miesiąc nie będzie już takiej możliwości. Nie będzie już komu wracać, ponieważ cały polski biznes prawdopodobnie zostanie wykupiony, splajtuje, zbankrutuje" - mówi Sebastian Pitoń, inicjator akcji Góralskie Veto, który podczas swojego wystąpienia negował także istnienie pandemii, od czego odcięła się duża część przedsiębiorców z Podhala. Deklaracja buntu przeciwko obostrzeniom dziwi jednak coraz mniej osób.

"Obojętnie co o tym myślimy, to najgorsze jest w tym wszystkim to, że faktycznie jesteśmy bardzo sfrustrowani, jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji. Praktycznie wiele firm dokonuje kolejnych zwolnień pracowników. Jeżeli chodzi o pieniądze płynące do firm i do biznesów, w dalszym ciągu czekamy. Nie ma jeszcze regulaminu Tarczy 2.0. Wiemy natomiast jedno - że nie wszyscy dostaną te pieniądze" - mówi Agnieszka Wojtowicz z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej i dodaje, że na pomoc nie kwalifikują się wszyscy przedsiębiorcy. Między innymi stąd te próby ominięcia prawa i kontynuowania działalności. Na Podhalu miano wynajmować pokoje jako schowki na narty, w Szczecinie było natomiast lodowisko pracujące jako kwiaciarnia.

"Kłamstwo ma bardzo krótkie i nogi i spotyka się to z sankcją, przede wszystkim finansową. Druga strona próbuje się bronić, oddaje sprawę do sądu. Znany jest w tej chwili szeroko komentowany wyrok sądu opolskiego, który uznał nałożenie tych wysokich kar finansowych za bezprawne, bo niezgodne z ustawą. Nieprawda. Po pierwsze - dementuję, że to jest wyrok ostateczny" - komentuje Jarosław Foremny.

Jak dodaje dyrektor małopolskiego sanepidu, od tego wyroku została złożona skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego i jest przekonany, że zostanie ona rozpatrzona pozytywnie i ten wyrok zostanie anulowany. 

Tomasz Bździkot/łk

 

 

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.