Rodzice musieli wyjaśniać sprawę w NFZ i w sanepidzie.
"To absurd. Śmieszna sytuacja, dzwonił pan funkcjonariusz policji, że on by chciał jednak z synem rozmawiać, no ale syn jeszcze nie mówi, no więc się nie da. Potem się okazało, że nie ma założonej tej obligatoryjnej aplikacji. Ja nie wiem, jak się sprawa potoczy dalej i czy to jest już uznane za zakończone, czy nie. Nie mam pojęcia, czy mam dzwonić do tego SANEPID-u i się dowiadywać, bo przecież nie wiem, czy mogę go już normalnie wywieźć poza mieszkanie" - mówi nasza rozmówczyni, która nie chciała zdradzać swojej tożsamości.
Aplikacja "kwarantanna domowa" ma pomóc szybciej kontaktować się ze służbami. Dzięki niej policja nie musi już wchodzić na kontrole do mieszkań. Wystarczy wysłać swoje zdjęcie po powiadomieniu, jakie pojawi się na smartfonie.
(Dominika Kossakowska/łk)