Rano w Dniu Flagi, jak każdego roku, przywiązałam biało-czerwoną wstążeczkę do samochodowej anteny. Późnym popołudniem wstążeczki już nie było. Wściekła, pobiegłam do najbliższej pasmanterii, bojąc się, że nie zdążę przed zamknięciem, bo przecież 3 maja sklepy są nieczynne, ale udało się. Przywiązałam nową wstążeczkę. Zanim jednak 3 maja pojechałam do pracy i ta druga zniknęła.
I wtedy ucieszyłam się, że coraz więcej ludzi pamięta w dniu narodowych świąt o wywieszeniu flag w domach, czy ozdabiania samochodów i to dobrze. Nawet jeśli ktoś ukradł moją wstążkę, to przecież ze szlachetnych pobudek.
Kolega zasiał jednak we mnie ziarno niepokoju mówiąc, że ktoś mógł ukraść wstążeczki uważając, że nie jestem godna ozdabiania samochodu narodowymi barwami.
- Popatrz jaką masz w samochodzie naklejkę - wyszeptał tajemniczo. Dodał, że niektórym może się to kojarzyć z pewną partią.
Patrzę na uśmiechniętą, biało-czerwoną buźkę z napisem: Polska jest OK i nie widzę żadnej partii, a wesołą deklarację, że żyję w fajnym kraju, który kocham. I tyle.
Ponieważ ten rodzaj paranoi bywa zaraźliwy, zaczynam się zastanawiać, czy niektórym osobom dzwoniącym na mój prywatny numer i słyszącym "Everything I do, I do it for you" , może się to kojarzyć z partią, która tej piosenki użyła w kampanii wyborczej w 93 r. Niemożliwe? Wszystko jest możliwe.
Kilka dni temu, w zalewie e-maili przychodzącyh do redakcji, przeczytałam jeden, który doprowadził mnie do furii. Producent pewnego produktu reklamuje go przed " świętem patriotów" / cóż to takiego?/ oczywiście stosownym opakowaniem, na dodatek ozdabiając reklamowy slogan cytatem z gen. Andersa o Ojczyźnie. Podłość nie ma granic - ludzie się oburzą, zaczną mówić, pisać i darmowa reklama gotowa.
A mnie przypomniał się cytat z wieszcza Słowackiego:
Oh, you can't tell me it's not worth tryin' for
I can't help it, there's nothin' I want more
Yeah, I would fight for you, I'd lie for you
Walk the wire for you – yeah, I'd die for you
You know it's true
Everything I do, oh, I do it for you