- Mundur na pewno budzi respekt i szacunek – mówi pan Bartłomiej, jeden z kontrolerów – Z drugiej strony jest on pewnym zobowiązaniem dla osoby, które go zakłada, bo reprezentujemy miasto. W związku z tym obowiązuje kultura osobista: słowa „dziękuję” i „przepraszam”. Uśmiech na twarzy może wiele zdziałać w kontaktach z pasażerami, którzy również się do nas uśmiechają. Pomagamy też osobom niepełnosprawnym oraz dzieciom, co pasażerowie obserwują i pozytywnie odbierają.

- Nie mamy informacji o agresywnych zachowaniach w czasie inch kontroli – mówi Łukasz Franek, zastępca dyrektora ZIKiT-u – Ale też kontrole przeprowadzane przez osoby nieumundurowane przebiegają bardziej łagodnie. Jest też mniej skarg. Stopień wykrywalności pasażerów na gapę u kontrolerów umundurowanych jest nieco niższy, ale nam chodzi o wyrabianie nawyków, o pokazywanie, że to również jest służba miejska, a nie żeby budzic niezdrowe emocje.

- Kontrola biletów przeprowadzana w mundurze budzi zdecydowanie mniejsze emocje wśród pasażerów - mówi Marcin Bronisławski, dyrektor biura kontroli biletów – Mundur łagodzi obyczaje.

- Często pasażer jadący bez biletu widzi nas, ale nie reaguje, czeka aż do niego podejdziemy i informuje, że nie posiada biletu – mówi pani Maria, kontrolerka – Informuję go, że opłaty może dokonać na miejscu w terminalu lub gotówką. Pasażer najczęściej płaci bez problemu, bo woli mieć to z głowy.

- Szef kontroli biletów oddziału krakowskiego opowiadał mi historię kontroli w pojeździe linii aglomeracyjnej – mówi Michał Pyclik z ZIKiT - Ktoś na ich widok uciekł z pojazdu i kontrolerzy nie zdążyli go złapać. Gdy dwie godziny później wracali, on nadal siedział na przystanku, bo nie miał jak wrócić. Więc zamiast zapłacić karę siedział na deszczu dwie godziny.

- Miałem sytuację, gdy pasażerowie zauważyli wejście kontrolerów do pojazdu – dodaje pan Bartłomiej – Jeden z pasażerów zdążył uciec, ale zapomniał swojej kuli. Jego współpasażerka potem mu ją przekazała, ale ten pasażer najwyraźniej cudownie ozdrowiał na nasz widok.

- Czasami gdy wchodzimy do pojazdu, zaczynają się wyzwiska – mówią kontrolerzy – W zeszłym roku pewnego delikwenta skazano na ileś dni prac społecznych i zadośćuczynienie dla kontrolera. Inny kontroler dostał w głowę pałką teleskopową, ale sprawca został zidentyfikowany, bo wcześniej okazał Krakowską Kartę Miejską i na tej podstawie udało się ustalić jego tożsamość. Często jednak początkowa agresja pasażerów w konfrontacji z naszą kulturą i spokojem uspokaja pasażera.

 

Na terenie Krakowa i aglomeracji bilety sprawdza setka kontrolerów, z których połowa nosi firmowe uniformy. Ich praca nie sprowadza się wyłącznie do sprawdzania biletów. Część z nich bierze udział w takich inicjatywach jak Akademia Mobilności ZIKiT czy akcja informująca o bezpłatnych przejazdach dla uczniów podstawówek.

 

Jakub Kusy/wm