Witryny już są puste. Na szybie wisi kartka z informacją o likwidacji... i o jej powodach. W środku właścicielki, które wraz z pracownicami pakują książki do pudeł. Nie chcą oficjalnie komentować sprawy. "Jest nam tylko przykro, że takie rzeczy dzieją się w Krakowie - mieście literatury" - mówią.
Poprzedni właściciel wynajmowanego lokalu zmarł. Ten nowy ma inny pomysł na to miejsce. Obie panie jeszcze nie wiedzą, czy otworzą księgarnię w innej części Krakowa. "Na razie musimy załatwić wszystkie formalności związane z likwidacją".
 

Szymon Kloska z Instytutu Książki w rozmowie z Radiem Kraków podkreślał, że rola księgarni autorskiej powinna być dostrzeżona przez miasta, jednostki samorządu terytorialnego.

-Księgarni przed przyznaniem Krakowowi tytułu miasta literatury było więcej. Pewne ruchy są wykonywane, są dobre kierunki, ale jest ich stanowczo za mało. Zamknięcie księgarni to sytuacja trudna do odwrócenia. Księgarze, którzy mają swoje pomysły, mogą zniknąć, a znalezienie ludzi z podobnymi kompetencjami może być trudne, pomijając fakt, że lokale miejskie mogą być pozajmowane przez inne biznesy.

Pałac Spiski to kolejna słynna krakowska księgarnia, która zakończyła działalność. W zeszłym roku zamknięto Księgarnię Hetmańską, również na Rynku Głównym. A także nowohucką Skarbnicę. Obie przestały przynosić dochody. Pałac Spiski takich problemów podobno nie miał. Jak zapewniają właścicielki, wśród wiernych czytelników byli znani krakowianie i profesorowie krakowskich uczelni.

/Maciej Skowronek, Wacha/ar