W poniedziałek rano, czyli w dzień po publikacji dokumentu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu", opinię publiczną poinformowano, że ksiądz Dariusz Olejniczak zrzucił sutannę. Duchowny był jednym z bohaterów produkcji. W filmie pokazano, że ksiądz, mimo prawomocnego wyroku sądowego, prowadził rekolekcje dla dzieci. Jak podała warszawska kuria, kapłan złożył prośbę o przeniesienie do stanu świeckiego.
Oświadczenie związane z filmem Sekielskiego wydało też w niedzielę Zgromadzenie Marianów. Dotyczyło ono ks. Eugeniusza M. Zgromadzenie zapewniło, że zgłoszenie zostało przekazane Stolicy Apostolskiej, a sam duchowny, decyzją przełożonych zakonnych, został odsunięty od pełnienia jakichkolwiek obowiązków posługi duszpasterskiej.
O poruszeniu, jakie wywołał ten dokument filmowy z ks. Piotrem Studnickim z Centrum Ochrony Dziecka rozmawiał w Radiu Kraków Jacek Bańka. Zdaniem księdza film powinien być powodem do zrobienia głębokiego rachunku sumienia.
„Jeśli Kościół chce być wiarygodny, to musi się rozliczyć przypadków wykorzystywania seksualnego i z zaniedbań, jakie towarzyszyły tym sprawom” - przekonuje w Radiu Kraków ks. Piotr Studnicki.
Z kolei według krakowskiego jezuity, ks. Jacka Prusaka, Kościół w Polsce nie potrafi sobie poradzić z problemem pedofilii. Chciałby, by powstała mieszana komisja złożona z duchownych i księży, tak jak na Zachodzie. „Żeby nie było tak, że księża rozliczają księży, nie wiadomo na ile rzetelnie. I że do tego prawo mają świeccy, tak jak w innych krajach zostały powoływane przez sam Kościół. Dlaczego Polska ma być tu wyjątkiem? - pyta ks. Prusak.