„Zagramy z rosyjską szkołą” - w tym haśle szukali polscy siatkarze motywacji do gry z Ukraińcami w ostatnim meczu grupowym mistrzostw Europy Motywacji trzeba było szukać, bo przecież wybrańcy Vitala Heynena znowu grali „o pietruszkę” - mając zapewniony już wcześniej awans do dalszych gier z pierwszego miejsca w grupie D.

W pierwszym secie rywale starali się podjąć rękawicę. Przegrywali już 3:6, by doprowadzić do wyrównania. Ale od stanu 7:7 pociąg mistrzów świata „odjechał”. Przy stanie 18:11 trener Ukraińców prosi o drugi w tym secie czas. Bez efektu. Pojedynczy blok Mateusza Bieńka kończy pierwszą partię po 22 minutach gry.

Ukraińcy objęli prowadzenie w drugim secie 2:0. Ale ich nadzieje szybko gasły... Dwa asy serwisowe Fabiana Drzyzgi i jest 8:3. Przy stanie 14:8 Vital Heynen … zmienia całą szóstkę! Impet Polaków nie maleje. Drugi set wygrany (po 23 minutach) różnicą 9 punktów!

W trzecim secie pozostaje na parkiecie szóstka siatkarzy, którzy kończyli drugą partię. Ukraińcy też sprawdzają swoje rezerwy. O emocjach można zapomnieć. Polacy nie mają litości. Szereg ich akcji zasługiwało jednak na gorące oklaski. Mecz kończy autowa zagrywka rywali.

Polska – Ukraina 3:0 (25:17, 25:16, 25:15)

TVP/TK