Zobacz: Galeria Zderzak i wystawa "Numer 392" Łukasza Stokłosy wyróżniona Marką Radia Kraków

 

Zapis rozmowy Justyny Nowickiej z Łukaszem Stokłosą:

Justyna Nowicka: Najserdeczniejsze gratulacje. Z czystą przyjemnością przyznaliśmy panu Markę Radia Kraków. Jest pan dowodem na to, że są artyści, którzy poświęcają swoją uwagę i energię wartościom prawdziwie malarskim. Osobą, która nie przechwala się swoim talentem. Pańskie prace doceniane są w całej Europie. Pana nazwisko znalazło się w prestiżowym wydawnictwie "100 malarzy jutra". Jesteśmy pod wrażeniem pana wystawy.

 

Łukasz Stokłosa: Bardzo miło mi to wszystko słyszeć.

 

Justyna Nowicka: Po raz pierwszy zdarzyło się, że twórczość jednego artysty została dwukrotnie nagrodzona Marką Radia Kraków. Zrobiło to też ogromne wrażenie na naszych jurorach. Jak pan to robi?

 

Łukasz Stokłosa: Ciężką pracą i skupieniem na rzeczach, które najbardziej mnie interesują, czyli sztuką i malarstwem.

 

Justyna Nowicka: Pańska pracownia jest niczym zamknięty zakon. Odcina się pan od świata, wyłącza telefon?

 

Łukasz Stokłosa: Może nie aż tak to wygląda, ale rzeczywiście skupienie jest elementarną częścią pracy. Bycie tylko z obiektem, nad którym się pracuje jest istotne. Bardzo ważne jest, żeby rzeczy, które mogą mnie rozproszyć, nie było wiele.

 

Justyna Nowicka: Boi się pan wampirów?

 

Łukasz Stokłosa: Przyznam, że się nie boję. Przygotowania do wystawy oswoiły mnie z tym tematem.

 

Justyna Nowicka: Tematyka wampiryczna jest ważnym elementem tej wystawy. W pracowni panuje mrok?

 

Łukasz Stokłosa: Wszystkie obrazy powstały w nocy. Jest tam ciemno. Mogłoby to mieć wpływ na nastrój obrazów.

 

Justyna Nowicka: Mam wrażenie, że pańska paleta kolorów jest coraz ciemniejsza.

 

Łukasz Stokłosa: Tak. Nie wiem, co jest powodem bezpośrednim, ale rzeczywiście obrazy nasycają sie czernią.

 

Justyna Nowicka: A pan poddaje się tym emocjom.

 

Łukasz Stokłosa: To również jest dla mnie ważne. Żeby poddać się temu, co dzieje się na płótnie. Staram się wchodzić w coś rodzaju dialogu z płótnem i materią malarską. Odpowiadać na to, co dzieje się w trakcie malowania. Sam proces powstawania jest bardzo ważny. Lubię pracować w "mokrej farbie" W momencie, gdy obraz zaczyna wysychać w moim mniemaniu jest już skończony i do niego nie wracam.

 

Justyna Nowicka: Ryzykowne upodobania. Wiadomo, że farba schnie dość szybko. Trzeba działać i podejmować ważne decyzje.

 

Łukasz Stokłosa: Farba olejna schnie troszkę dłużej, ale tak, staram się bardzo szybko podejmować decyzje, by emocje były jak najbardziej skondensowane i skupione wokół jednego tematu i myśli.

 

Justyna Nowicka: Sam proces jest fascynujący, ale oprócz tego jest jeszcze... rynek. Mówi się, że nazwisko Łukasza Stokłosy to jeden z najbardziej "gorących towarów" polskiego malarstwa współczesnego. Nie demoralizuje to pana trochę?

 

Łukasz Stokłosa: Staram się przed tym chronić. Raczej podchodzę do tego chłodno i zdroworozsądkowo. Jest to dla mnie o tyle ważne, że to, co robię jest komunikatywne. Gdy ktoś decyduje się na kupno mojego obrazu, daje mi znak, że wchodzę w dialog z publicznością. Reakcja i kontakt to ważny element sztuki, zwłaszcza współczesnej.

 

Justyna Nowicka: A kim są ci kolekcjonerzy?

 

Łukasz Stokłosa: Poznałem parę osób, zupełnie różnych.

 

Justyna Nowicka: Traktują oni pańską sztukę jako inwestycję? Wiem, że z jednej strony może to boleć artystę, ale z drugiej - trochę mu schlebia.

 

Łukasz Stokłosa: Część osób tak traktuje moją sztukę. Ale są i ci, którzy po prostu chcą mieć moje obrazy.

 

Justyna Nowicka: A jak pan traktuje swoje obrazy? Bo dziś stało się to instrumentem zarabiania.

 

Łukasz Stokłosa: Mam podejrzenie, że może to być największym zagrożeniem dla świeżości artysty. Traktowania sztuki wyłącznie w kontekście finansowym. To oczywiście też ważne, bo każdy sprzedany obraz to inwestycja w kolejne rzeczy, którymi się zajmuję.

 

Justyna Nowicka: Nad czym pan teraz pracuje? Jak nazywa się obraz, który teraz stoi na sztalugach?

 

Łukasz Stokłosa: Tytułów raczej nie używam. Prędzej podaję informację, co znajduje się na obrazie. Aktualnie pracuję nad zbliżającą się wystawą indywidualną, która będę otwierał w Antwerpii, w takiej młodej galerii - Nunc Contemporary. To połowa marca, więc bardzo dużo pracy przede mną.

 

Justyna Nowicka: A co jest na płótnie?

 

Łukasz Stokłosa: Podobne kręgi do tych, którymi zajmowałem się do tej pory, czyli sytuacja funkcjonowania w przestrzeni pałacu. Kontekst złotej klatki Ludwika XIV. Bycia uwięzionym w konwenansie. Widoki pałaców, wnętrz i ogrodów - znowu puste.

 

Justyna Nowicka: Fantastyczne obrazy Łukasza Stokłosy można oglądać w Galerii Zderzak. Wielkie wyrafinowanie malarskiego gestu, ogromna konsekwencja. Wystawa "Numer 392" czynna do 15 marca. Serdecznie zapraszamy.

 

(Justyna Nowicka/ew)