Zapis rozmowy z posłem Solidarnej Polski, Norbertem Kaczmarczykiem.

 

Parlament Europejski ponownie debatował o praworządności w Polsce. Jak wydaje się panu realne uzależnienie funduszy unijnych od praworządności, czy też wielomilionowe kary, o których słyszymy?

- To kolejna kpina z polskiej demokracji. To jest robione przez polskich eurodeputowanych, którzy podnoszą poza granicami, że w Polsce coś jest niepraworządne. To wielkie kuriozum. Inne kraje i inni eurodeputowani wzmacniają ten sygnał. Proszę zobaczyć na profil europosła Tarczyńskiego. Nie było posłów z Niemiec, Francji. Nikt nie pomógł. To polsko-polska histeria. Sami będziemy się upominać o równe traktowanie. Nawet w samorządzie jest tak, że jak mieszkańcy nie chcą jakiejś inwestycji, włodarz stara się inwestycję wykonać w innym miejscu, bo jest kilka miejsc, które na to zasługują. Tu jest podobnie. My się kłócimy i potem Komisja Europejska się przygląda, mówi, że w Polsce jest konflikt i kasę można obciąć. Opozycja powinna mówić jednym głosem z rządem na arenie międzynarodowej. Jak są kłótnie, możemy to procedować wewnętrznie. Możemy się spierać na komisjach, ale poza granicami musi być jeden głos. Nikt mi nie powie, że głosowanie przeciwko Polsce może się przyczynić do dobrostanu Polski.

 

Jaka będzie polska odpowiedź, jeśli TSUE zawiesi funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego?

- To wróżenie z fusów. Nic takiego się nie stanie. W Polsce mamy praworządność. Cały czas to histeria opozycji, pokazywanie, jakoby u nas nie było demokracji. Nawet jak wzywana jest ulica pod Sejm, żeby protestować przeciwko rządowi, już prawie nikt nie przychodzi. Opozycyjni zwolennicy widzą, że to nic nie daje. Trzeba się pogodzić z tym, że rząd Zjednoczonej Prawicy ma demokratyczny mandat.

 

Choć TSUE pewnie zajmie się też ustawą dyscyplinującą. Końca sporu nie widać.

- Spór jest podgrzewany, żeby budować punkty za granicą. Opozycja nie ma programu. To pokazują różne sytuacje i wypowiedzi polityków opozycji. Powinienem się cieszyć, że największa partia opozycyjna do PiS nie ma spójnego programu, ale się nie cieszę. Wielu Polaków popiera te partie. One nie powinny okłamywać ludzi. Są rozbieżności co do wieku emerytalnego, 500+, 13 i 14 emerytury. Nie może tak być. Opozycja okłamuje swoich wyborców. Czy są za 500+, emeryturami? Jak ma być z podniesieniem wieku emerytalnego?

 

Jakie są rozbieżności ws. sądownictwa między gowinistami i ziobrystami?

- Tu nie ma rozbieżności. Rząd Zjednoczonej Prawicy konsultuje ze sobą ustawy. Są różni politycy, ale jesteśmy spójni. Wszystkie ustawy są między nami ustalone. Jeśli chodzi o zmiany w sądownictwie, to nie ma co ukrywać, Solidarna Polska najmocniej się pokazywała. Cały czas przedstawialiśmy swoje argumenty. Nie baliśmy się tej ustawy. To spowoduje, że w Polsce będzie w końcu normalnie w sądownictwie. Mówiliśmy o sędziach pokoju, ustawie, którą sam podpisywałem jako poseł aprobujący ten projekt. Najmniejszymi sprawami zajmą się sędziowie pokoju. To nasze pomysły. Niestety opozycja ciągle używa krzyku głębokiej komuny. To rzeczy, o które prosili nas wyborcy. Chcemy sprostać wyzwaniom.

 

Dlaczego Solidarna Polska nie przyjęła zaproszenia do okrągłego stołu ws. sądownictwa, które było zorganizowane przez Polską Akademię Nauk? Był tam Jarosław Gowin, który otwarcie mówi o potrzebie dialogu ze środowiskami sędziowskimi.

- Solidarna Polska działa, pokazuje, że nie boi się wyzwań, głębokich reform. Mamy pomysł na Polskę. Nigdy się nie wycofamy. Solidarna Polska ma młodych, zdolnych posłów, którzy pokazują, że są mocnym ogniwem w Zjednoczonej Prawicy. My zaczęliśmy działać przy tej ustawie. Pokazaliśmy mocne wystąpienia na konwencie Solidarnej Polski. Był pozytywny odbiór z Małopolski. Inni posłowie mówią, że są pod wrażeniem, że tak działam w terenie.

 

Na ile ten ostry kurs Solidarnej Polski ws. sądownictwa to walka ministra Ziobry o schedę po prezesie PiS?

- To ciężka praca dzień po dniu. Nikt nie patrzy na schedę. Pracujemy, pokazujemy mądre projekty. Każdy z nas codziennie pracuje. Pracujemy w terenie, pokazują to moje spotkania. 59 spotkań od początku tej kadencji. To jakiś rekord. Inni posłowie też się mobilizują. Ja wyznaczam ścieżkę obywatelską w terenie. Trzeba się spotykać z ludźmi. Nie wolno być tylko w Warszawie, ale trzeba nakłaniać ludzi do pokazania drogi Andrzeja Dudy. Oddaję to naszemu kandydatowi, że spotykając się z wyborcami, chcę mu pomóc. 100 spotkań Kaczmarczyka jest realne do wyborów prezydenckich. Nie myślmy o schedzie. Sam chcę się przyczynić do tego w swoim okręgu, żeby Andrzej Duda pozostał prezydentem.

 

Jest pan przekonany, że ostry kurs Solidarnej Polski ws. sądownictwa tylko pomoże prezydentowi w walce o reelekcję?

- Myślę, że pomoże. Sam prezydent kategorycznie wypowiada się na temat ustawy. To mu pomoże stać się jeszcze bardziej wyrazistym. Obietnice wyborcze zostaną dokonane. Jesteśmy spójni. Zjednoczona Prawica to kilka podmiotów. My poszliśmy na pierwszą linię, prezydent podpisał ustawę. To pokaz wspólnej siły. Tylko jeśli gramy do jednej bramki, mamy triumfy. Tego pokazem jest 7 mandatów Zjednoczonej Prawicy z mojego okręgu. Tylko razem mogliśmy osiągnąć ten sukces. Razem będziemy święcić kolejne triumfy.

 

Jako rolnik popiera pan wprowadzenie podatku cukrowego?

- To szeroka dyskusja. Teraz zaczyna opozycja mówić, że wprowadzenie tego podatku przyczyni się do łatania dziury budżetowej. Gdzie ci politycy byli jak minister Janowski był szykanowany, kiedy walczył o polskie cukrownie, polski kapitał, żeby rolnicy mogli uprawiać buraki? Gdzie obrońcy polskiego cukru byli? Dzisiaj się broni zagranicznych napojów słodzonych. Chodzi o zagraniczne korporacje. Ja stawiam się po stronie rolnika. Chodzi o barwniki, słodziki. Jak najmniej tego powinno być w sokach. Dzięki temu polski rolnik będzie mógł więcej uprawiać, przetwarzać. Będzie większe zapotrzebowanie na jabłka, maliny, owoce i warzywa. Będziemy mogli więcej sprzedać, jeśli nie będzie tyle cukru w napojach.

 

Czyli na podatku cukrowym nie stracą polscy rolnicy i sadownicy?

- Uprawia pan sport?

 

Oczywiście.

- To ważne. Idąc do studia, to około kilometra z Sejmu, widziałem kilka osób na hulajnogach. 10 lat temu te osoby by szły na autobus. Dzisiaj dzieci jadą autobusami. Coraz mniej chodzimy, coraz więcej cukru spożywamy. Ponad 50 kilogramów rocznie. Kiedyś było tego mniej, więcej pracy fizycznej, sportu. Tego dzisiaj nie ma. Zachęcam, żeby dieta bezcukrowa nie opierała się na niejedzeniu słodyczy, ale na zadbaniu o siebie. Trzeba ćwiczyć, pływać, skakać. W przypadku tego podatku będzie mowa o dbaniu o siebie.

 

Dlaczego zatem 1/10 tego podatku to mają być pieniądze przeznaczone na walkę z otyłością?

- Cały czas się mówi, że jak jesteś gruby, przejdź na dietę. W jakim świecie żyjemy? Miałem kilka kilo więcej, wróciłem do treningów, zacząłem biegać, wychodziłem na moją wieś, robiłem kółko i dbałem o siebie. Jeśli poinformujemy ludzi, na czym polega walka z otyłością, zobaczymy więcej osób na ulicach.