Andrzej Kaczmarczyk: „Rzeczpospolita” napisała, że na skutek braku przepisów przejściowych między nową a starą ustawą oświatową rodzice 6-latków nadal mają obowiązek zgłosić swoje dzieci do szkoły lub załatwić im „odroczenie”, nawet jeśli 1 września ich tam nie poślą. Dziennik ma rację czy nie ma racji? Jakie jest oficjalne stanowisko kuratorium?
Artur Pasek (zastępca dyr. Wydziału Nadzoru Pedagogicznego w małopolskim kuratorium oświaty): Zdecydowanie uspokajam rodziców, że przepisy w tym zakresie są spójne. Ustawa weszła w życie w styczniu, a przepisy zostały tak skonstruowane, żeby 1 września w szkole znalazł się obowiązkowo rocznik 7-latków. Co do 6-latków to ich rodzice mają prawo zapisać dziecko do pierwszej klasy, a decyzja należy wyłącznie do nich.
Powtórzmy, żeby była pełna jasność. Jeżeli rodzice nie zamierzają posłać 6-latka do szkoły 1 września, to nie muszą go do tej szkoły zgłaszać ani załatwiać „odroczenia”.
Nie. Nie muszą. Pamiętajmy, że obecne 7-latki to są dzieci, które zostały w zeszłym roku odroczone i one muszą iść do pierwszej klasy, i mają zapewnione miejsce w szkole rejonowej. To jest ok. 1/3 rocznika.
Mówi Pan o Małopolsce?
Tak, o Małopolsce.
W Krakowie to jest połowa.
Tak, w Krakowie jest to grupa większa. Natomiast co do-6 latków to 15 - 20 proc. rodziców, że pośle dzieci do szkoły w tym roku. Te szacunki mogą się jeszcze zmienić. Dodam, że co rodzice nie muszą udawać się do poradni psychologiczno-pedagogicznej jeśli są przekonani, że dzieci są gotowe do rozpoczęcia edukacji szkolnej, ponieważ już odbyły roczne przygotowanie przedszkolne w minionym roku.
Ale jeżeli mają wątpliwości i chcą skorzystać z porady psychologa, to mogą to zrobić?
Właśnie wracam ze spotkania z dyrektorami małopolskich poradni. Rozmawialiśmy, jak pomóc rodzicom podjąć dobrą decyzję, tak by w pierwszej klasie znalazły się te dzieci, które są przygotowane do rozpoczęcia edukacji jako 6-latki. Pozostali muszą mieć zapewnione przez gminę wychowanie przedszkolne.
Wojciech Musiał: Myślę, że nie do przecenienia jest tu też zwykła rozmowa z przedszkolanką, która śledziła rozwój dziecka.
Ma pan rację. To jest dobry pierwszy krok rodzica. Zresztą wychowawcy przygotowują odpowiednie dokumenty co do gotowości szkolnej dziecka. Radziłbym rodzicom opieranie się na opiniach fachowców.
Nowa ustawa stwarza niemiłą sytuację dla nauczycieli. W Krakowie będzie tylko 117 klas, czyli o 200 mniej niż w zeszłym roku. Pracę może starcić nawet 375 nauczycieli. Jak to wygląda w skali Małopolski?
Sytuacja jest jeszcze trudniejsza. Większość szkół w Małopolsce to są szkoły wiejskie. Mało liczne. W sytuacji kiedy większość dzieci z rocznika obecnych 7-latków już poszła do szkoły, może się okazać, że nie zostaną utworzone pierwsze klasy. Mamy takie sygnału od niektórych wójtów. Nowa ustawa daje takie prawo samorządowi, tylko i wyłącznie w tym roku, aby przy rekrutacji otwierać klasy w małych miejscowościach do 5 tys. wtedy, kiedy jest co najmniej ośmioro pierwszoklasistów, a większych gdy jest ich 12. Oczywiście samorząd może utworzyć mniejsze klasy, ale wiadomo, że ekonomia ma swoje znaczenie.
I co się stanie, jeśli żadna klasa w gminie nie powstanie?
Żadna to nie, bo jest obowiązek żeby zapewnić co najmniej jeden odział pierwszej klasy w każdej gminie, natomiast jeśli będzie w gminie kilka szkół w takiej sytuacji, to gmina ma prawo wyznaczyć jedną szkołę, gdzie ta ósemka dzieci znajdzie miejsce. Wtedy będzie potrzebny dowóz i to może być trudna sytuacja w niektórych małych gminach lub w gminach o szkołach rozproszonych.
Nie odpowiedział pan na moje pytanie, jak wysokich redukcji wśród nauczycieli spodziewa się kuratorium.
Nie odpowiedziałem, bo nie wiem. Nie chcę wróżyć z fusów, ale na pewno nie wszyscy nauczyciele znajdą pracę w tym samym miejscu. Jeśli mają przygotowanie, a większość ma, do pracy w przedszkolu, to gmina może skorzystać z tej możliwości.