Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Ireneuszem Rasiem.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, inicjatorom krakowskiego referendum zabrakło 9 tysięcy głosów. Odetchnie pan z ulgą jak to się potwierdzi?
- Nie. Nie będę musiał odetchnąć. Uważałem tę inicjatywę za niedojrzałą. To było zaplanowane bez powodu. To będzie duży sukces i rozsądek krakowian.
Mimo wszystko ponad 50 tysięcy osób się podpisało od wnioskiem. To nieoficjalne informacje.
- Pamiętajmy jak to było zbierane. Mówi się, że był system finansowania tych osób zbierających. To była maszyneria, która spowodowała, że trochę podpisów udało się zebrać. Widziałem kartony wnoszone do PKW. I co? W środku co było? Poczekajmy na oficjalną informację.
Być może jutro będziemy więcej wiedzieć.
- To poczekajmy. Referendum w Krakowie nie powinno mieć miejsca. Nic nadzwyczajnego się nie stało. Argumenty inicjatora – kłopoty dla miasta z powodu ŚDM – zdewaluowały się. Inicjatywa została skompromitowana.
Dziennik Gazeta Prawna donosi, że rząd nie zamierza się dokładać do remontu orlików. Szybko te remonty. Po 4 latach...
- Jakie 4 lata? Pierwsze orliki były wiele lat przed Euro 2012. Niektóre mogą mieć 8 lat. Po 8 latach czasami trzeba coś naprawić. Oczywiście minister ma rację. W umowach jest tak, że samorządy opiekują się orlikami. Jednak nic by się nie stało jakby jakaś pula pieniędzy została przeznaczona na ten chwalony projekt. Można pomóc samorządom. Będziemy o tym rozmawiali po wakacjach.
To jest także pana projekt.
- Tak. On jest trafny. Jak ktoś mówi, że zostało to źle wykonane to można to zobaczyć wszędzie w Polsce. Amortyzacja? To normalne. Chodziło o to, żeby młodzież i osoby starsze wykorzystywały te obiekty. To jest dla nich. Jak one się zużywają to świadczy o tym, że są obłożone.
Aż kilkaset do remontu z 2600?
- Dziennik Gazeta Prawna pisze, że potrzeba na remonty 500 milionów. To przesadzone. Tam są na przykład piłkochwyty, które trzeba wymienić. Trzeba wyremontować siatkę lub szatnię, gdzie bateria prysznicowa się zużyła. To drobne rzeczy. Nie przewiduję na żadnym obiekcie remontu trawy. To nie powinna być duża skala. Jak coś regularnie naprawiamy to nie kosztuje to potem setek tysięcy.
Zgoda. Tylko może racje ma minister, który mówi, że teraz remonty należą do samorządów.
- Tak jest zapisane. Jednak skoro się chwalimy tym... Czy to jest projekt PO? Tak. Ale to program narodowy. Następcy powinni to kontynuować. Nic by się nie stało jakby minister kilka milionów co roku na to przeznaczył. Polskę na to stać. Samorządy by były zdopingowane do dbania o to.
W Krakowie jak wygląda stan orlików?
- W kilku miejscach remonty są potrzebne. Sprawdzam jak wiele młodych ludzi uprawia tam sport. Z tego jestem dumny.
Czuje się pan zawiedziony pierwszymi dniami w Rio? Jest sprawa Tomasza Zielińskiego...
- To aspekt pozasportowy. Walczymy z dopingiem. Bulwersowały nas doniesienia o dopingowej wpadce jednej z reprezentacji. Tu mamy taki wyskok... Mam nadzieję, że ta informacja się zmieni. Trudno. Jak polski sportowiec coś wziął, powinien być wyeliminowany.
Co zrobić z sytuacją Wisły Kraków? Jest sytuacja klubu i nowego właściciela z wyrokiem i zarzutami wyłudzenia podatku VAT.
- Codziennie czegoś się o tym dowiadujemy. Nie jest to dobre dla krakowskiego sportu. Wciąż mało wiemy. Nie wiemy jakie środki stoją za inwestorami. Oni mało mówią. Opinia publiczna powinna wymagać jasnego komunikatu z ich strony. Z drugiej strony dziwię się, że tak kochający Wisłę były właściciel oddał projekt w takie ręce. Jestem kibicem Cracovii, ale Wisła jest też częścią tej sportowej kultury Krakowa. Jak to miała być turbulencja, która ma doprowadzić Wisłę do 4 ligi jak Widzew...
Spodziewa się pan tego?
- Jak codziennie będą takie informacje i jest to próba przejęcia przez dziwny kapitał to mogę sobie wszystko wyobrazić. Z Wisłą ostatnio nie było najlepiej, ale fundament był. Dzisiaj? Wiele wskazuje na to, że Wisła będzie miała pod górkę. Jednak tradycja Wisły wymaga, żeby kibice oczekiwali od właścicieli określenia planów.
Sejmowa komisja sportu może coś zrobić?
- To tutejsza sprawa, krakowska. Znam kibiców Wisły i ich troskę o klub. Będzie inicjatywa. Kibic nie może być mądrzejszy po szkodzie.
Jeszcze sprawa PO. Platforma idzie na prawo. Tak mówi Grzegorz Schetyna. Mówi też, że cała Europa idzie na prawo. To jest taka polityczna mimikra PO?
- Nie. PO idzie w to miejsce, z którego wyszła. Potem zostaliśmy wypchnięci z chrześcijańskiej-demokracji. Nie chcemy zmieniać naszego miejsca w centrum, ale Grzegorz Schetyna walczy o konserwatywne skrzydło PO, które będzie komunikowało z wyborcami. To nasz cel. Budujemy to od pół roku. To duża zmiana.
Chociaż jeszcze niedawno słyszeliśmy z ust Ewy Kopacz o otwieraniu się na środowiska lewicowe.
- Wygrał Grzegorz Schetyna, także dlatego, że jego koncepcja była właśnie taka.
Będzie czyszczenie szeregów PO?
- Nie będzie czyszczenia. Odchodzą ci, którzy nie chcą pracować. Sprawdzamy kto idzie z nami, kto chce innego życia politycznego. W polityce odejścia i przyjścia są naturalne. Ważne, żeby ktoś zobaczył, że ten model partii jest dla nich ok.
W ten sposób zasili się koło poselskie Michała Kamińskiego?
- Nie. Michał Kamiński to stary konserwatysta. O nim nie chcę mówić. To polityk, który pasuje do każdego projektu. Taki polityk nie wzbudza we mnie zainteresowania.
Po usunięciu trzech posłów PO spodziewany jest kolejny taki ruch?
- Grzegorz Schetyna, Sławomir Neumann rozmawiali z sygnatariuszami tego listu. Co oni mają na myśli? Wszystkie te osoby chcą zostać w PO. To był odruch koleżeńskiej solidarności, nie solidarności z politykami. Tamci koledzy nie chcieli iść dalej z nami.