Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką Lewicy Razem z partii Razem, Darią Gosek-Popiołek.
8 marca Lewica złożyła projekt ustawy podwyższającej kary za gwałt i zmieniającej definicję gwałtu. Przedstawiciele resortu sprawiedliwości zapewniają, że przeanalizują to. Jak pani odbiera te deklaracje?
- Musimy powiedzieć sobie, że bezpieczeństwo kobiet jest kluczowe. Ono jest tak niepartyjne, że każda kobieta zasługuje na ochronę. Nasz projekt to wynik monitoringu wyroków. Docierają do nas bulwersujące sygnały. Zgwałcona 14-latka była tak przerażona, że nie była w stanie krzyczeć. Sąd uznał, że brak krzyku, brak drapania, a tylko mówienie „nie”, oznacza, że gwałtu de facto nie było. Kobiety są przerażone, bronią się, ale taka obrona przez sąd nie jest brana pod uwagę. Takich wyroków jest więcej. Przeciwstawiamy się temu. Druga sprawa. Jeśli popatrzymy, jak rozstrzygane są sprawy o gwałt, często widzimy niskie kary. Orzekane często są w zawieszeniu. Rany, które kobieta zgwałcona nosi, nosi przez całe życie. Ma kłopoty przez całe życie, potrzebuje pomocy psychologicznej. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Nasz projekt to odpowiedź na to, że państwo nie gwarantuje kobietom uczciwych procesów i wyroków, które zagwarantują poczucie bezpieczeństwa.
Wczoraj na ulicach wielu polskich miast demonstrowały kobiety. Te protest pomagają Lewicy, która w ostatnich sondażach ma dwucyfrowe poparcie, czy mogą jednak w pewnym momencie być obciążeniem?
- Te protesty pomagają samym kobietom. To przestrzeń, gdzie wybrzmiewają postulaty socjalne związane z bezpieczeństwem, ochroną zdrowia, brakiem dyskryminacji. Polityczki lewicy są na protestach. Staramy się te postulaty przekuwać na debatę w Sejmie. Ja widzę synergię. Mam nadzieję, że tak będzie. Kolejna rzecz. Na tych protestach wykuwają się nowe liderki, kobiety, które w 2023 roku będą startować do rad miast, parlamentu. To mnie cieszy. Kobiet w polityce powinno by więcej. Kobiet, które chcą walczyć, nadal brakuje.
W Krakowie mamy kolejne podejście do samorządowego programu dofinansowania zabiegów in vitro. To gotowa recepta na kolejną polityczną awanturę w Krakowie w tej delikatnej sprawie? Pamiętamy jakie słowa padały w zeszłej kadencji, gdy procedowany był poprzedni projekt dofinansowania in vitro.
- Tak. Ta debata rok temu byłą skandaliczna. Były sformułowania porównujące dzieci do sztucznych truskawek. To wynika z niewiedzy, braku szacunku i wrażliwości na potrzeby rodzin. Mnie ten projekt cieszy. Kibicuję. Jednak nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia jedynie z refundacją na poziomie gminy. Każda rodzina w Polsce, która boryka się z problemem niepłodności, powinna mieć drogę leczenia. Rząd zrezygnował z programu finansowania in vitro i ograniczył inne finansowane przez siebie programy. Nie mogę zrozumieć, jak grupa polityków mająca na sztandarach rodzinę, zabiera im szansę. To określona grupa rodzin. To dotyka osób, które zarabiają średnio, nie są bogate. Procedura in vitro jest długa, kosztowna. Rozmawiałam z rodzinami, które brały kredyty, zapożyczały się u znajomych, żeby po kilku latach walki z chorobą niepłodności, mogły cieszyć się swoim dzieckiem. Mam nadzieję, że w Krakowie będzie godna debata i uda się w parlamencie program dla rodzin uchwalić.
Lewica zagłosuje za ratyfikacją Europejskiego Funduszu Odbudowy?
- Analizujemy ten program. Wiemy, że inwestycje rządu są miejscami kontrowersyjne. Zgłaszają się do nas mieszkańcy protestujący. Oni wskazują na uciążliwość inwestycji. Nie wyobrażam sobie głosu przeciwko, ale chcemy zmian w konkretnych celach wydatkowania środków.
Czyli na pewno nie zagłosują państwo przeciwko, ale konkretne inwestycje będą państwo chcieli konsultować?
- Przyglądamy się konsultacjom. Zachęcamy do udziału. Czytamy uwagi, które spływają do ministerstwa rozwoju. To ważny program. Potrzebujemy tych pieniężny dla gospodarki, ochrony zdrowia. Jest źle. Mam nadzieję, że ten program przebiegnie z demokratycznymi standardami.
Poparłaby pani dyskutowany od wczoraj projekt podniesienia kwoty wolnej od podatku do 30 tysięcy złotych i emerytury bez podatku do 2500 złotych? Takie propozycje rzekomo mają się pojawić w propozycji nowego ładu premiera Morawieckiego.
- Tak. Partia Razem od lat uważa, że kwota wolna jest za niska. System podatkowy powinien wspierać osoby najbiedniejsze i średniaków. Dla nich obciążenia są najwyższe. Chętnie się dowiem, jak wygląda ewentualny progresywny system podatkowy. Podniesienie kwoty wolnej to bardzo dobre rozwiązanie. Będziemy go wspierać.
NFZ apeluje - w związku z dużą ilością zakażeń brytyjską odmianą koronawirusa – o ograniczenie zaplanowanych świadczeń, z wyjątkiem diagnostyki onkologicznej. Może rozwiązaniem by było włączenie prywatnej służby zdrowia w świadczenia pozacovidowe, które mają zostać zamrożone na jakiś czas?
- Mamy do czynienia z chaosem. Ta informacja pojawiła się nagle. Nie było nigdy mówione, że jak przekroczymy jakąś dzienną liczbę zachorowań, wrócimy do takich ograniczeń. Apelowaliśmy wcześniej o szersze patrzenie na służbę zdrowia. Apelowaliśmy o wykorzystanie tych zasobów związanych z prywatną ochroną zdrowia. Będziemy monitorować, jakie zabiegi są odmawiane, w jakich sytuacjach są pacjenci. Ten wzrost zachorowań bardzo nas martwi. Nie ma odpowiedzi ministerstwa zdrowia. To zarządzanie przez chaos. To martwi. Trudno mieć zaufanie w takim momencie.