Gośćmi programu "Przed hejnałem" byli dr Rafał Pabiańczyk, chirurg plastyczny, pani Agnieszka, pacjentka dr. Pabiańczyka oraz dr Mariusz Makowski, psycholog społeczny z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

 

Zapis rozmowy

Agnieszka Barańska: Czy my w dzisiejszych czasach musimy być piękni?

Dr Rafał Pabiańczyk: Nie znoszę słowa "muszę". To ciągnie nas ku ziemi, a nie ku górze. Podnosi się czynnik kulturowy, że to w mediach ten prototyp urody się pojawia. My w tej kulturze wzrastamy i wtedy zaczyna się nieustanny ciąg porównań, który powoduje u nas uczucie dyskomfortu.

Agnieszka Barańska: A dr Makowski zapewne podkreśli, że problem leży w nas samych...

Dr Mariusz Makowski: Niekoniecznie. Jeżeli będziemy mówić o zaburzeniach, to trzeba dwie rzeczy rozróżnić: motywacja do zmiany i zaburzenie psychiczne. A operacje plastyczne nie są rozwiązaniem w tym przypadku.

Agnieszka Barańska: Pewnie postawiłam już tezę. Ważna jest granica.

Dr Rafał Pabiańczyk: Zabieg plastyczny nie jest obligatoryjny. Od pewnego czasu wzrasta świadomość społeczeństwa, że jest możliwy zabieg do wykonania, który w jakiś sposób poprawia urodę. Kilka, kilkanaście lat temu temat chirurgii plastycznej czy estetycznej należał do sfery tabu.

Agnieszka Barańska: Był nawet wstydliwy.

Dr Rafał Pabiańczyk: Można tak powiedzieć. Nie każdy chciał o tym mówić znajomym czy rodzinie. Dziś wręcz przeciwnie. Chcemy się tym chwalić. Zmienia się podejście i mentalność społeczeństwa.

Agnieszka Barańska: Agnieszko, pani chwaliła się swoim zabiegiem czy go ukrywała?

Pani Agnieszka: Ani jedno, ani drugie. Podchodzę do tego dosyć racjonalnie. Jeżeli jestem w bliskim towarzystwie przyjaciółek, które narzekają na pewne dysfunkcje, to powiem im, że ja taki zabieg wykonałam. Jest to przez nas oceniane jako obiektywny problem. Ale: zbyt małe piersi do zbyt wysokiego ciała - to już subiektywna ocena. Nie każdemu muszą podobać się duże piersi. Jeżeli komuś wydatnie to przeszkadza i jeśli ktoś chce polepszyć samoocenę i ma taką możliwość, a także zachowa bezpieczeństwo w wykonaniu zabiegu -  to czemu nie.

Agnieszka Barańska: Podkreśla pani, że warto to zrobić dla siebie. Nie warto powodować się głosom z zewnątrz.

Pani Agnieszka: Zdecydowanie. Trzeba oceniać siebie własnymi oczyma. Jeżeli kobieta, będzie chciała powiększyć sobie usta tylko dlatego że w telewizji wszystkie panie mają wielkie usta, to może sobie zabiegiem wykonać tylko wielką krzywdę. Dr Pabiańczyk może powiedzieć, że w chirurgii plastycznej istnieją pewno zasady gry. Nie można uczynić kogoś po prostu brzydszym.

Agnieszka Barańska: A jaki pani wykonała zabieg u siebie?

Pani Agnieszka: Operację powiększania piersi.

Agnieszka Barańska: Długo się pani wahała?

Pani Agnieszka: 7 lat.

Agnieszka Barańska: Przypomina mi się taka anegdota. Moja znajoma zrobiła sobie korektę nosa. Koledzy z pracy patrzą na nią i mówią: "Zmieniłaś się... wyglądasz inaczej. A, faktycznie, jesteś opalona". To tak na marginesie. Pani Agnieszko, czy zabieg był bardzo bolesny?

Pani Agnieszka: Zdecydowanie mogę powiedzieć, że tak. Taka operacja plastyczna boli. Ból jednak jest do zapomnienia. Parę razy ten ból przypominał o sobie w przypadku jakiejś choroby. O bólu pamiętamy tylko wtedy, gdy on jest. Potem pozostają tylko emocje mu towarzyszące. I to z nimi nie możemy się uporać. Natomiast sam ból odczuwałam przez kilka dni po operacji. Muszę dodać, że nie spodziewałam się, że będzie mnie aż tak bolało. Że to będzie rozrywający ból klatki piersiowej.

Agnieszka Barańska: A planuje pani jeszcze jakieś zabiegi?

Pani Agnieszka: Nie.

Agnieszka Barańska: Z powodu bólu?

Pani Agnieszka: Nie, po prostu nie widzę na razie powodów, by jakieś zmiany w wyglądzie wprowadzić.

Agnieszka Barańska: Ale są też tacy, którzy nie umieją sobie powiedzieć "stop". Jak rozmawiać z takim pacjentem? Czy widać, że to chorobliwa chęć przeprowadzania kolejnych zabiegów czy też medyczna potrzeba, by taki zabieg wykonać?

Dr Rafał Pabiańczyk: Rzeczywiście, jeśli chodzi o chirurgię plastyczną bardzo istotna jest kwalifikacja przed zabiegiem. W mojej praktyce nieodłączna jest współpraca z psychologiem. Jeśli pacjent nie nadaje się do zabiegu, bo to jakaś nieobiektywna ocena jego wyglądu, to w pierwszej kolejności wysyłam go na konsultację z psychologiem.

Agnieszka Barańska: Czyli pan też po części jest psychologiem?

Dr Rafał Pabiańczyk: Czasem tak. W wielu przypadkach bywa, że pacjentom wydaje się, że coś jest nie tak. Tymczasem wszelkie kanony anatomiczne prawidłowego wyglądu estetycznego są zachowane. Ważne jest, by pacjenta prawidłowo zakwalifikować. Wykonanie zabiegu u pacjenta, który takiej ingerencji nie wymaga jest błędem sztuki. Może się to później wiązać z niezadowoleniem pacjenta efektem takiego zabiegu.

Agnieszka Barańska: Czy statystyki się potwierdzają? Młode Polki, realizujące się zawodowo, aż tak bardzo są niezadowolone ze swojego wyglądu?

Dr Rafał Pabiańczyk: Po części tak. Świadomość w społeczeństwie rośnie wraz z wiekiem. Najstarszy pacjent, jakiego miałem przyjemność operować miał 82 lata i zgłosił się do mnie z chęcią korekty powiek. Nie tylko młode osoby dokonują zabiegów.

Agnieszka Barańska: A czy potwierdza się zasada, że im młodsza osoba, tym bardziej krytycznie patrzy na siebie, a im starsza - tym bardziej ma decyzję o zabiegu przemyślaną?

Dr Rafał Pabiańczyk: Takich zależności nie zauważyłem. Ale jest na pewno grupa zabiegów wykonywana częściej u ludzi młodszych i grupa zabiegów, którym poddają się osoby starsze. Osoby młodsze najczęściej poprawiają jakąś niedoskonałość związaną z wadą wrodzoną. Te starsze chcą poprawić to, co straciły z powodu upływu czasu.  

Agnieszka Barańska: Tendencja, nie jestem pewna czy już o takim zjawisku możemy mówić, do wykonywania zabiegów plastycznych zaczęła dotyczyć też pacjentów mniej zamożnych? Presja pięknego wyglądu przeniosła się też do grupy społecznej o nieco mniejszych zarobkach? Podobno są gabinety, które współpracują z bankami udzielającymi na zabiegi plastyczne kredyty.

Dr Rafał Pabiańczyk: Zgadza się. Są instytucje bankowe, które specjalizują się w finansowaniu zabiegów. W dzisiejszych czasach zabiegi plastyczne są bardziej dostępne. Nie ma już takiej dysproporcji między zarobkami a kosztem zabiegu.

Agnieszka Barańska: Chęć upiększania się zaczyna nami rządzić?

Dr Mariusz Makowski: Mówienie, że coś nami rządzi to takie odsunięcie na szyi naszej niewoli i podmiotowości. Chciałbym się jednak odnieść do tego, co powiedział dr Pabiańczyk. Jeśli konsultacja chriruga plastycznego z psychologiem istnieje - to świetnie. Obawiam się jednak, że zmierzamy do tego, co już dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Tam przeprowadza się miliony zabiegów plastycznych. Ten rynek to miliardy dolarów rocznie. Trudno jest mi wyobrazić sobie, że te wszystkie zabiegi powodowane są wadami anatomicznymi czy bliznami po wypadkach.

Agnieszka Barańska: Mam wrażenie, że w USA to już się dawno wymknęło spod kontroli.

Dr Mariusz Makowski: To już nie potrzeba poprawienia czegoś, a zwykła próżność, merkantylizm i biznes grają największą rolę. Obawiam się, że my też do tego możemy zmierzać, szczególnie, że zabiegi medycyny estetycznej właśnie tanieją. A wracając jeszcze do anegdoty, którą pani redaktor przywołała. Po zabiegu oczekujemy, że ktoś zauważy w nas zmianę. W tej anegdocie kryje się głębsza prawda. Wykonanie zabiegu dla wielu osób sprawia, że przestają pilnować tego kompleksu. Ci ludzie otwierają się na społeczeństwo i mogą pokazać swoje dobre cechy wcześniej pod osłoną owego kompleksu skrywane.

Agnieszka Barańska: To jedna strona medalu. A jeśli jeden zlikwidowany kompleks spowoduje stworzenie kilku kolejnych?

Dr Rafał Pabiańczyk: Czasami tak może się zdarzyć. Może to być spowodowane nieprawidłową kwalifikacją psychologiczną. Ja na szczęście takiego przypadku w mojej karierze jeszcze nie miałem. Grunt to odpowiednia kwalifikacja. Jeżeli anatomia jest prawidłowa, wygląd estetyczny nie ma nic do zarzucenia, to staram się taką pacjentkę odsyłać do psychologa. A czasem po prostu z nimi rozmawiam i odradzam im zabieg. Często są zadowoleni z takiej rozmowy.

Agnieszka Barańska: Bo wreszcie im ktoś powiedział, że są po prostu ładni.

Dr Rafał Pabiańczyk: Wbrew pozorom jest to bardzo ważne.

Agnieszka Barańska: Jak widzę niektóre kobiety po wielokrotnych operacjach to zadaję pytanie, czy one zwyczajnie widzą siebie w lustrze? Widzą, że zabieg w ich przypadku nie był rozsądnym krokiem?

Dr Mariusz Makowski: Myślę, że tu działa konformizm. Otoczenie tak wygląda, więc my też chcemy tacy być. To co jest decydujące, to choćby rozwój Internetu przez ostatnie, powiedzmy, 15 lat. Stworzyła się wielka scena porównań społecznych, których dotychczas  w historii ludzkości jeszcze nie było. Możemy zobaczyć, jak wygląda mój rówieśnik na wszystkich kontynentach. Także pojawiły się narzędzia, które obraz ludzkości mogą nam ulepszyć - mowa o programach komputerowych do obróbki zdjęć i filmów. Chcąc nie chcąc przeglądamy tysiące innych twarzy i może nam się wydawać, że wyglądamy gorzej. Ale zapominamy, że wizerunek tych ładniejszych osób został niejednokrotnie stworzony przez sztab ludzi: wizaż, makijaż, stylizacja, wreszcie retusz cyfrowy. Nie możemy zapominać, że my jesteśmy żywi i naturalni, a oni - bardzo dalecy i sztuczni.

Agnieszka Barańska: Jakie zabiegi są najczęściej wykonywane? Myślę też o mężczyznach, bo i oni coraz częściej trafiają pod skalpel.

Dr Rafał Pabiańczyk: W swojej praktyce obserwuję coraz więcej panów. Przeróżne części ciała chcą obserwować: częsta jest korekta nosa, zgłaszają się z ginekomastią, chcą także usunąć fałdy z brzucha powstałe po intensywnym odchudzaniu. Krakowscy studenci najczęściej zgłaszają się do mnie z odstającymi uszami.

Agnieszka Barańska: Ale to był częsty zabieg również dawniej...

Dr Rafał Pabiańczyk: Tak, ale to zabieg popularny szczególnie wśród młodych ludzi.

Agnieszka Barańska: A czy ktoś próbował zrobić sobie elfie uszy?

Dr Rafał Pabiańczyk: To jest coś nienaturalnego, trochę się z tym nie zgadzam. Takich zabiegów, które dawałaby efekt rozbieżny z anatomią, staram się nie wykonywać i raczej nie będę.

Agnieszka Barańska:  A kolana?

Dr Rafał Pabiańczyk: Zdarzają się.

Agnieszka Barańska: Najdziwniejsze zoperowane miejsce, o którym słyszałam, to to nad piętą. Skóra się tam tak brzydko marszczy.

Dr Rafał Pabiańczyk: Bywają bardzo wymyślne zabiegi. Czasem nie widać problemu u takiego pacjenta. To ma raczej podłoże psychologiczne.

Agnieszka Barańska: Ale możemy powiedzieć, że ta chirurgia plastyczna jest bardziej przyjazna. Coraz rzadziej skalpel musi pojawiać się w dłoni chirurga.

Dr Rafał Pabiańczyk: Medycyna estetyczna jest coraz bardziej rozwinięta. To coś pośredniego między chirurgią plastyczną a konsultacją psychologiczną i odradzeniem pacjentowi dokonania zabiegu. Są to zabiegi mało inwazyjne, ale dające efekty.