Zapis rozmowy Jacka Bańki z nowym wiceprezydentem Krakowa, Bogusławem Kośmiderem z PO.
Formalnie od 6 grudnia będzie pan prezydentem? Zostaje sprawa złożenia mandatu?
- Tak.
Wtedy już pan pracuje jako wiceprezydent?
- Tak. Myślę, że po sesji 5 grudnia złożę mandat.
„Same znane twarze, urzędnicy, którzy nie tylko nie gwarantują w Krakowie rewolucyjnych zmian, ale nawet ewolucyjnych” - tak o nowych wiceprezydentach mówi Łukasz Gibała. Jakby pan odpowiedział na tę pewność Łukasza Gibały?
- Cóż… To jest tak, że zostaliśmy wybrani przez mieszkańców. Każdy z nas dostał głosy. Prezydent dużo więcej głosów niż radny Gibała. Dlatego mieszkańcy wybrali takiego prezydenta. Sam go wybierałem. Mieszkańcy wybrali prezydenta i wiedzieli co wybierają. Wybierają przewidywalną, ewolucyjną politykę. Ona taka będzie. Rewolucji nie będzie.
Taki skład personalny otoczenia Jacka Majchrowskiego to zapowiedź jakiej polityki?
- Stabilnej, przewidywalnej, ale nowoczesnej.
Nie brakuje panu osoby gwarantującej bezpośredni kontakt ze środowiskami aktywistów miejskich? Mamy urzędników.
- Tak, ale te środowiska startowały w wyborach, miały jakieś wyniki. Mieszkańcy wybrali jednak takich radnych i takiego prezydenta. To pokazuje dusze mieszkańców. Inaczej to wygląda w mediach, mediach społecznościowych, inaczej jak mieszkaniec idzie do urny. Na pewno zostaną znalezione sposoby udrażniania informacji z różnych środowisk. Nie tylko tych, które mają reprezentację w Radzie Miasta. Prezydent jest dla wszystkich krakowian. My też ich reprezentujemy. Będziemy wyważali nasze działania. Kraków musi iść do przodu. Założone cele będą realizowane.
Mamy wstępny podział kompetencji między czworo wiceprezydentów Krakowa. Nie ma osoby odpowiadającej za kulturę...
- Dobrze się stało, że sprawy kultury bierze na siebie pan prezydent. On ma doświadczenie i efekty kilkunastu lat pracy w kulturze. Jest KBF, cykl festiwali, przedsięwzięcia, cała infrastruktura kulturalna, kluby, domy kultury, inicjatywy senioralne. To pokazuje, że kultura wielka i lokalna w Krakowie jest ważna. Jeśli prezydent bierze to jako priorytet to tak jest.
Czyli prezydent będzie decydował o sprawach kultury? W poprzedniej kadencji był to wiceprezydent Kulig.
- Tak będzie to pewnie wyglądało.
Dokładny podział kompetencji mamy poznać do 15 grudnia. Pan się będzie zajmował mieszkalnictwem. Jakie zmiany dotyczące mieszkalnictwa w Krakowie nas czekają?
- Nie przedstawię wszystkiego, ale kończy się działanie starej strategii mieszkaniowej. Kończą się działania, które były podstawą w latach 90. To sprzedaż mieszkań, program remontowy. Kraków kończy pewien etap jeśli chodzi o ten obszar. Trzeba określić dalsze kroki, rozwój mieszkalnictwa, nie tylko komunalnego. To dodatkowe rzeczy. Problem jest taki, żeby integrować tych mieszkańców. Program mieszkaniowy to będzie jeden z elementów, który będziemy robili.
Strategia mieszkaniowa łącząca się z problemem gentryfikacji?
- Tak. Nastąpiła zmiana jeśli chodzi o sposób mieszkania. Coraz więcej osób mieszka na peryferiach lub poza Krakowem. Trzeba znaleźć rozwiązania, które spowodują, że te lokalne osiedla i miejsca zamieszkania będą małymi ojczyznami. Ta perspektywa jest na najbliższe lata. To sprawdziło się w Europie zachodniej.
Stanowisko zastępcy prezydenta dla pana to efekt porozumienia Koalicji Obywatelskiej z Jackiem Majchrowskim?
- Nie. To wybór prezydenta.
Nie było formalnej umowy?
- Nie. PO nawet się zastanawiała, czy rekomendować, ale zawsze szanowaliśmy samodzielność prezydenta.
Co się dzieje w Radzie Miasta, która nie może wybrać przewodniczącego, bo spierają się radni Koalicji Obywatelskiej i Przyjaznego Krakowa?
- Z jednej strony to normalne. Na początku zawsze są nerwy. Z drugiej myślę, że powinno się to szybko skończyć. Szkoda, że to trwa. W Krakowie dotychczas najpóźniej wybieraliśmy na 2 posiedzeniu. Teraz już jest trzecie. Jestem przekonany, że tak się stanie. To moja nadzieja. Te emocje są spowodowane ambicjami i pozytywnymi rzeczami. Ludzie patrząc na to, co się dzieje wokół, mają swoje koncepcje i chcą je wdrażać. Sporej grupie się wydaje, że funkcja przewodniczącego daje dodatkowe możliwości. Ważne, żeby to nastąpiło.
Nie obawia się pan, że w wypadku różnych spraw w doraźne koalicje z PiS będą wchodzić prezydenccy radni? Jak pan złoży mandat, na pana miejsce wejdzie kolejny radny prezydenta. Będzie prawie równowaga między PO i Przyjaznym Krakowem.
- Nie do końca. PO zawiązała klub z Nowoczesną. Po drugie zmiany w Radzie będą zachodzić. Najważniejsze jest to, że szliśmy do wyborów razem i razem stworzymy większość w Radzie Miasta. Nie wyobrażam sobie innej sytuacji. To by wskazywało, że co innego mówiliśmy, co innego zrobiliśmy. Prezydent to wiele razy podkreślał. Obie grupy się dogadają i większość będzie miała nasza koalicja.
Choć na razie koalicja buksuje...
- Jak zawsze są trudne początki. Nie będzie źle.
Nadzór komisaryczny jest realny?
- Teoretycznie tak. W praktyce byłby to samobójczy ruch radnych.
Przewodniczącego poznamy kiedy?
- Myślę, że 5 grudnia. Do tego czasu są dwa tygodnie. Ten czas trzeba wykorzystać.
Jeszcze nowy zarząd Małopolski. Wicemarszałkiem jest pana dawny kolega klubowy Tomasz Urynowicz. Jak się będą układały relacje między władzami Krakowa i województwa? Region krakowski będzie właśnie reprezentował Tomasz Urynowicz.
- Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że czym innym jest walka wyborcza, czym innym działanie po wyborach. Sejmik zdecydował o takim zarządzie. Będziemy współpracować. Dobrze, że przedstawicielem Krakowa jest były radny Krakowa. On dobrze zna specyfikę i potrzeby Krakowa. To dobrze, że ktoś znający problemy Krakowa będzie w zarządzie. Będzie nam łatwiej rozmawiać.
Marszałek Kozłowski pytany w Radiu Kraków o to, czy będzie zmieniał uchwały antysmogowe odpowiadał, że nie. Tymczasem z ust doradcy Krakowa ds. jakości powietrza slyszymy, że jak uchwała dla Krakowa będzie wchodzić w życie, dalej będzie dymić 1500 pieców. To będzie martwe prawo?
- Nie. Te 1500 pieców to rzeczy, które muszą być specyficznie rozwiązane. Zaczynaliśmy z 25 -27 tysiącami. To 1500 to piece w miejscach, gdzie nie da się dociągnąć gazu, ciepłej wody i mocnego prądu. To zbyt małe miejsca, żeby znaleźć lokalne ciepłownie. Część właścicieli też nie chce takiej rzeczy. Poradzimy sobie z tym.
Nowy marszałek nie składa jasnej deklaracji co do przyszłości Kolei Małopolskich. To istotne, czy krakowian będą wozić Koleje Małopolskie, czy PolRegio?
- Istotna jest konkurencja. Przewoźnicy konkurują o podróżnego. To dobre dla pasażera. Doświadczenia z Europy wskazują, że jak jest więcej przewoźników, korzyść mają mieszkańcy. Brak konkurencji prowadzi do problemów. Jeden wykonawca wtedy dyktuje warunki.