Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem:

 

Panie ministrze, dla 5 południowych powiatów Małopolski obowiązuje ostrzeżenie przed roztopami, chciałbym zapytać pana, jako szefa resortu, który kontroluje prace IMGW i Wód Polskich, jak wygląda przygotowanie hydrologiczne na nadejście wody z topiących się dużych pokładów śniegu w górach?

- Tak ministerstwo infrastruktury nadzoruje również przedsiębiorstwo państwowe Wody Polskie, a to z kolei nadzoruje wszystkie działania przeciwpowodziowe. Mam informacje sprzed 7.00 rano, bezpośrednio od dyrektora koordynującego wszystkie działania przeciwpowodziowe. Mimo cieplejszej nocy sytuacja hydrologiczna w Małopolsce jest stabilna. Mam nadzieję, że taki stan się utrzyma również w innych częściach Polski, bo i górna Odra i Dolny Śląsk, na Opolszczyźnie również stan jest stabilny, co jest niezmiernie ważne z punktu widzenia Odry. Jak mówił mi dzisiaj odpowiedzialny pan dyrektor, Czesi mają puste zbiorniki, mają nieduże ilości śniegu i tutaj nie mamy też obaw, że może popłynąć nagle zrzucona ze zbiorników czeskich woda Odrą. Lodołamacze pracują na Wiśle w okolicach Włocławka i Płocka, przebijają tor dla kry lodowej. 10 lodołamaczy, dzisiaj dopłynęły 2 lodołamacze z Gdańska plus 8 tam stacjonujących. Lodołamacze polskie i niemieckie na dolnej Odrze, na zbiorniku na zalewie Szczecińskim, na zbiorniku Dąbie. Można powiedzieć, że dzisiaj sytuacja jest opanowana, ale w związku z zapowiedziami wzrostu temperatur może się to zmienić z godziny na godzinę. Niemniej nie ma informacji, które by kazały być bardzo uważnym i pełnym niepokoju, szczególnie jeśli chodzi o Małopolskę, świętokrzyskie, Podkarpacie.

 

Oby te informacje na gorsze się nie zmieniały w najbliższych dniach, panie ministrze. Teraz porozmawiajmy o przygotowywanej, dużej nowelizacji prawa o ruchu drogowym. Te przepisy mają wejść w życie 1 czerwca. W miniony piątek Senat przyjął poprawki, jedną z nich bardzo istotną, chciałbym zapytać, jak pan ją ocenia. Poprawka zakłada, że piesi będą mieli pierwszeństwo nie tylko na przejściu dla pieszych, ale także przed wejściem na pasy. Czy to jest dobra zmiana? Czy pan, jako szef resortu infrastruktury będzie rekomendował posłom, żeby tę poprawkę zaakceptowali, kiedy te przepisy wrócą do Sejmu?

- Wokół tego rozwiązania toczy się dyskusja już od kilku lat. Ostatecznie zawarliśmy w projekcie ustawy zapis, który daje oczywiście absolutne pierwszeństwo pieszym na przejściu dla pieszych, ale też zobowiązuje pieszego do uwagi i rozwagi, bo przecież to musi działać w obydwie strony, to nie może być tak, że pieszy jest narażony ostatecznie na skutki nagłego wejścia na przejście. Natomiast jeśli chodzi o dyskusję w Senacie, takie były zapowiedzi, jak pan mówi, ale ostatecznie, z mojej informacji wynika, że ostatecznie zakończyło się poprawką, która w jakiś sposób systematyzowała zapis o używaniu telefonu komórkowego na przejściu dla pieszych. To jest nie mniej istotne jak wejście na przejście dla pieszych. Dzisiaj zauważamy, że wielu pieszych korzysta z telefonu, przechodząc przez przejście, siłą rzeczy nie zważając na to, co dzieje się wokół, zafrapowani rozmową. Od wejścia w życie tych przepisów będzie to niemożliwe. Na pewno piesi już dzisiaj są i będą pod szczególną ochroną. Musimy o pieszych stale pamiętać. Jadnak Polska należy do tych krajów, w których najwięcej osób ulega wypadkom na przejściach dla pieszych i to musimy zmienić nie tylko poprzez dobre zapisy. Ja zawsze powtarzam - żadne dobre przepisy nie zabezpieczą przed kolizją, czy wypadkiem. W bezpośrednim kontakcie z samochodem pieszy zawsze skazany jest na dramatyczne konsekwencje, stąd też musimy zrobić wszystko, aby przejścia dla pieszych były bezpieczniejsze, aby posiadały wszystkie atrybuty pozwalające stwierdzić, że przejścia dla pieszych w Polsce są najbardziej bezpieczne w całej Europie. Temu będzie służył program bezpiecznej infrastruktury drogowej, o którym będziemy jutro mówili na posiedzeniu rządu. Z wielką nadzieją myślę o jutrzejszym dniu, program przygotowany przez ministerstwo, którym zarządzam, przez moich współpracowników. Znajdzie akceptację, zgodnie z akceptacją pana premiera, który powiedział w exposé, że takie działania, dedykowane szczególnie pieszym są niezbędne. Reasumując - dużo się dzieje w zakresie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, bo przecież ustawa, o której pan redaktor mówi to również ograniczenie prędkości do 50 km/h w dzień i w nocy, wyrównanie tej różnicy, bo przypomnę, że w noc mogliśmy jeździć o 10 km szybciej. To również zakaz tzw. jazdy na zderzaku na drodze szybkiego ruchu, co oznacza, że jeśli nasza prędkość będzie wynosić 100 km/h, to będziemy zobowiązani utrzymać dystans przynajmniej 50 metrów od poprzedzającego pojazdu. Jeśli prędkość wzrośnie np. do 120 km/h, ten dystans będzie musiał wynosić 60 metrów. Zwiększamy też ochronę pieszego na przejściu dla pieszych, mam nadzieję, że szczególnie bezpieczeństwo pieszych będzie pod szczególną uwagą wszystkich kierujących pojazdami.

 

Ja tylko dodam w tej kwestii, że za nowelizacją przyjętą przez Sejm pod koniec stycznia zagłosowało 423 posłów, w Senacie za tą ustawą głosowało 99 senatorów. Rzadko się widzi takie wyniki głosowań. W tej sprawie na szczęście jest polityczny konsensus, że bezpieczeństwo w ruchu drogowym, szczególnie jeśli chodzi o pieszych, musi ulec poprawie.

- Tak, oczywiście jest polityczny konsensus. W trakcie dyskusji na jakimkolwiek etapie, czy konsultacji społecznych, czy rozmów na ten temat w sejmowej komisji infrastruktury, bo przypomnę, że zanim projekt ustawy trafił do Sejmu, wielokrotnie w Sejmie debatowaliśmy na ten temat, zawsze przede wszystkim przebijała troska o bezpieczeństwo w ruchu drogowym, bo pamiętajmy, że też pieszy, który wtargnie na jezdnię, jest takim samym zagrożeniem dla kierującego pojazdem i osób poruszających się tym pojazdem jak każde inne wydarzenie na drodze. Kierowca, chcąc ratować pieszego, bywa, że traci własne życie, a co najmniej zdrowie. To jest więc niezmiernie ważny aspekt naszych działań, ja jestem bardzo zadowolony, że projekt przepisów, które przygotowaliśmy, znalazł tak dużą akceptację w parlamencie. Mam nadzieję, że tak będzie też z projektem, który reguluje ruch hulajnóg elektrycznych, my to nazywamy w języku ustawodawczym - urządzenia transportu osobistego. Pierwsze czytanie projektu ustawy już na najbliższym posiedzeniu Sejmu, w środę. Odnoszę wrażenie, czytając różne komentarze i opinie, że projekt również zostanie pozytywnie przyjęty przez większość sejmową, a tutaj w końcu zostanie uregulowany status tychże hulajnóg elektrycznych. Na dzień dzisiejszy każde zachowanie użytkownika hulajnogi elektrycznej równa się zachowaniu pieszego na chodniku, więc to musi wreszcie ulec zmianie. Wprowadzamy obostrzenia, zakazujemy jazdy po chodniku w sytuacji kiedy pas drogowy wyposażony jest w ścieżkę rowerową, czy też chodnik biegnie wzdłuż ulicy, na której dopuszczalna prędkość to 30 km/h. Wtedy użytkownik hulajnogi nie ma prawa poruszać się chodnikiem. W przypadku braku ścieżki dla rowerów, w przypadku kiedy chodnik prowadzi wzdłuż ruchliwej jezdni, można będzie się poruszać hulajnogą elektryczną przy zachowaniu szczególnej ostrożności, z prędkością nie większą niż prędkość pieszego. Mamy tydzień obfitujący w wydarzenia, które przede wszystkim są dobrą informacją dla pieszych, użytkowników jezdni, uczestników ruchu drogowego. Szczególnie program Bezpiecznej Infrastruktury - w tym roku 670 mln zł na poprawę bezpieczeństwa na drogach - to nowoczesne oświetlenie przejść dla pieszych, zapewne wielu słuchaczy jadąc nocą, zauważa, że część przejść dla pieszych jest bardzo dobrze oświetlona, chcemy, aby takie oświetlenie znalazło się na większości przejść dla pieszych, nie tylko na drogach krajowych, ale i samorządowych.

 

Panie ministrze, zapytam pana o kwestię, która nie cieszy się aż takim konsensusem, mianowicie o Pakiet mobilności. Przypomnijmy, to jest regulacja unijna, dotycząca międzynarodowego transportu drogowego, która była wielokrotnie przez Polskę, do części przynajmniej tych regulacji Polska zgłaszała zastrzeżenia. Komisja Europejska opublikowała wyniki badań tych przepisów i okazało się, że podzieliła część zastrzeżeń, które m.in. pan formułował, o tym, że przepisy, zakładające obowiązkowy powrót pojazdu do państwa członkowskiego, siedziby firmy, który ma następować co 8 tygodni, przyczynią się do zwiększonej emisji CO2. Co teraz będzie z Pakietem mobilności, skoro przepisy weszły w życie, a KE przyznaje rację krajom, które - tak jak Polska - te przepisy kwestionują?

- Jestem przekonany, i to jest przekonanie polskiego rządu, bo przypomnę, że rząd przyjął uchwałę, w której nie zgadza się z zapisami Pakietu mobilności, która powoduje, że Pakiet mobilności, przepisy opracowane przez PE trafią do Trybunału, będą rozważane przez Trybunał, jestem przekonany, że z pozytywnym skutkiem. To, co się teraz wydarzyło, jest efektem działań, które podejmujemy na przestrzeni kilku lat. Polska dyplomacja, pan premier Morawiecki, także Ministerstwo Infrastruktury, wespół z grupą państw like-minded, czyli podobnie myślących jak Polska, niezgadzających się na wypchnięcie polskich przedsiębiorców realizujących międzynarodowy transport.

 

To głównie branża transportowa francuska korzysta na tych przepisach, prawda?

 - Francuska i niemiecka. Słyszałem na przestrzeni ostatnich lat głosy polityków niemieckich, którzy mówili wprost, że wreszcie niemieccy przedsiębiorcy nie będą płakali z powodu tego, że Polacy, Węgrzy, czy Litwini zabierają im pracę. To co można powiedzieć o polskim handlu w takim razie? Ale tu już odchodzimy zbyt daleko od głównego pytania. Dzisiaj jestem przekonany, że na skutek tych analiz opublikowanych przez KE, potwierdzają, że Polska ma rację. Przepisy Pakietu mobilności są szkodliwe dla przedsiębiorców, ale i dla środowiska. Tak daleko zaszli twórcy tych przepisów, że doprowadzają do tego, że w Europie ponad 3 mln ton CO2 zostaje wyrzuconych do atmosfery tylko z powodu pustych przejazdów samochodami ciężarowymi, co wynika z konieczności stosowania Pakietu mobilności. Przecież to jest chore, z jednej strony zielony ład, czyste środowisko i wielkie wydatki na inwestycje środowiskowe, żeby poprawić jego stan, a z drugiej strony przepisy, których celem jest uderzenie w przedsiębiorstwa transportu samochodowego, takie jak polskie, niszczą to środowisko. To musi ulec zmianie i na pewno ulegnie zmianie.