Haluksy to chyba deformacja numer jeden w dzisiejszej ortopedii.

Na pewno jeśli chodzi o stopy. Rzeczywiście jest to najczęstsza wada: zarówno wrodzona jak i nabyta. Dotyczy najczęściej pań i rzeczywiście potrafi być bardzo uciążliwa.

 

Podobno haluksy to choroba przede wszystkim osób w średnim wieku lub starszych, ale statystyki pokazują, że do lekarzy ortopedów zgłaszają się coraz młodsi pacjenci, nawet przed 20. rokiem życia.

Tak, zdarzają się takie osoby. Jednak w przypadku młodych ludzi problemy te są wynikiem predyspozycji rodzinnych, genetycznych. Jako lekarz ortopeda spotykam się często z nastolatkami, które borykają się z tym problemem.

 

W związku z tym, że haluksy są przypadłością głównie kobiet, mówi się, że są wynikiem częstego noszenia szpilek. Czy rzeczywiście tak jest?

Zdecydowanie tak. Jeśli szpilki noszone są codziennie przez kilka godzin mogą przyczyniać się do powstawania tego typu problemów.

 

Jak pozaoperacyjnie leczy się haluksy?

Pozaoperacyjnie można je jedynie powstrzymywać. Jeśli już koślawość palucha zaczyna występować, to ona postępuje. Wszelkie wkładki, które panie zaczynają nosić, nic nie dają. Jedyne skuteczne leczenie to leczenie operacyjne.

 

Jak bardzo inwazyjne są to zabiegi?

Niejednokrotnie rzeczywiście wymagają innego ustawienia kości, ale nie są bardzo inwazyjne. Wymagają pewnego okresu rekonwalescencji, zazwyczaj kilkutygodniowego odciążania przodostopia i kilku tygodni rehabilitacji.

 

Jak w praktyce wygląda ten okres rekonwalescencji? Jesteśmy całkowicie wyłączeni z codziennego funkcjonowania?

Nie jest to konieczne. Jednak dreptając na pięcie, można całkiem sporo rzeczy robić. Dodam na koniec, że koślawe paluchy operujemy tylko wtedy, kiedy rzeczywiście przeszkadzają, nie operujemy natomiast, kiedy jest to problem wyłącznie estetyczny.