Mat – poukładany, żyjący w szczęśliwym związku, mający stałą pracę. Max – pragnący zmian, rzucający wszystko i udający się do odległej Australii, by rozpocząć wszystko na nowo. Ich losy zmienia jeden pocałunek, a Dolan po raz kolejny zadaje w swoim filmie pytanie, czy warto podążać za głosem zmysłów.

Reżyser pochodzący z Kanady jest nie tylko wytrawnym narratologiem, ale również malarzem psychologicznych portretów na ekranie, eksplorując niemal w każdym swoim filmie relacje między matkami i synami. Nie inaczej jest również w „Mathias i Maxime”, gdzie główną rolę odegra też muzyka – bliska sercu samego reżysera i efektownie wkomponowana w fabułę. Usłyszymy między innymi Arcade Fire, Pet Shop Boys, Toma Odell, Florence and The Machine, jak również Britney Spears. Dla niektórych, jestem o tym przekonana, utwory wymienionych wykonawców zabrzmią jak wstydliwe wyznanie, ale nieraz tak pragniemy je wyrazić. Nie wstydźmy się zatem poszukiwać własnej tożsamości i nigdy nie traćmy nadziei na jej odnalezienie – zdaje się sugerować Dolan.

 

 

 

Urszula Wolak