Norman Lewis
Głosy starego morza. W poszukiwaniu utraconej Hiszpanii

Przełożył Janusz Ruszkowski
Czarne 2015


Dla tych, którzy nie bardzo lubią zimę i tęsknią za wakacyjnym słońcem i podróżami na Południe lektura książki brytyjskiego dziennikarza może być zaskoczeniem, ale na pewno będzie nietypową wyprawą skłaniającą do refleksji i wspomnień.
Hiszpania to jeden z najpopularniejszych wakacyjnych krajów dla wszystkich Europejczyków. Bywa, że wyjeżdżają z niej rozczarowani turystycznym piekłem, jakie sami sobie zgotowali.
Książka Normana Lewisa przypomina nam Hiszpanię, jakiej już nie ma. Kraj przed inwazją turystów, a krótko po zakończeniu drugiej wojny światowej. Brytyjczyk szukający balansu, wyciszenia i odpoczynku po wojennych przeżyciach  przyjeżdża do Farol,  małej rybackiej osady na wybrzeżu Costa Brava. Decyduje się na półroczny pobyt. Próbuje stać się  jednym z mieszkańców wioski, ale właściwie do końca traktowany jest jak obcy, chociaż z przyjaźnią i z właściwa dla miejscowych uwagą. Największe wyróżnienie, to dopuszczenie do połowów. Całe godziny spędzamy z nim i rybakami na morzu, przeżywając sukcesy i porażki, łowiąc gatunki ryb o których nigdy nie słyszeliśmy. To puls wioski, to najważniejsze zajęcie, to podstawa życia jej mieszkańców.
Równocześnie Lewisowi udaje się powoli poznawać miejscowe zwyczaje, tajemnice, magiczne, niewiarygodne historie, tradycje sięgające wiele setek lat wstecz. Próbuje zrozumieć odwieczny konflikt z sąsiednią wioską, wioską psów, w odróżnieniu do wioski kotów, w której mieszka. Zagłada lasu korkowego, z którego utrzymywali się sąsiedzi,  doprowadza do konieczności bliższych kontaktów, co wcale nie jest dla mieszkańców Farol ani oczywiste ani łatwe.
Po pół roku Lewis jedzie do ojczyzny, obiecując powrót wiosną. Kiedy zjawia się w Farol drugi raz dostrzega postępujące zmiany. W Farol nie myśli się już tylko o przypływach i odpływach, o zawartości sieci i o wieczornych spotkaniach w jedynym barze. Pojawia się biznes , zaczyna się remont okazałego pustego domu. A przy trzecim pobycie Lewisa w nadmorskiej wiosce pojawiają się turyści. Farol powoli przyzwyczaja się do obecności cudzoziemców i dostosowuje do ich potrzeb. To początek końca, wieszczy dziennikarz, ale rybacy nie przeczuwają zbliżającego się innego świata.
"Kiedy nas już nie będzie, być może inni uznają, że to były złote czasy" mówi jeden z bohaterów w ostatniej scenie książki. Warto je poznać, nie tylko wybierając się na wakacje na Costa Brava.