Mieszkańcy Czarnego Dunajca na wodę narzekają od dawna. I radzą sobie jak mogą – przywożą wodę od rodziny, od sąsiadów, którzy mają własne ujęcia. Wodą z gminnego wodociągu tylko się myją, ale wciąż nie mogą jej spożywać. Jak mówią – żeby w XXI wieku funkcjonować bez wody, to jest skandal.

A historia zdaje się nie mieć końca. Najpierw inspektorzy Sanepidu badają próbki, badania wykazują zanieczyszczenia, potem wodociąg jest czyszczony, znów badania i niezadowalające wyniki.

Urzędnicy mają pierwsze podejrzenia, jak mogło dojść do skażenia fenolem. Po wykryciu skażenia bakteriami coli wodociąg musiał zostać wypłukany środkiem zawierającym chlor. Najprawdopodobniej substancja czyszcząca była skażona fenolem.

Tylko badanie na próbce dało wynik pozytywny, czyli że fenole występują – mówi Marek Jarończyk, sekretarz gminy Czarny Dunajec - Ale na sieci nie ma już związku, który dawał przykry zapach i od którego cała akcja się rozpoczęła. Zbadaliśmy przy okazji wodę w rowie odwadniającym teren ujęcia, nigdzie fenole nie występują.

Marek Jarończyk nie chce przesądzać, czy winny zanieczyszczenia jest dostawca chloru, czy firma dostarczająca beczki ze środkiem czyszczącym. To będą wyjaśniać inne służby, np. Sanepid.

A Sanepid potwierdza, że chloru już w wodociągu nie ma, ale... - Najświeższe badania wykazały przekroczenie poziomu manganu – mówi Magdalena Koperny z małopolskiego Sanepidu - Dlatego wodociąg jest wciąż nieczynny, a woda niezdatna do picia.

Mangan sprawia, że woda ma nieprzyjemny smak, ale nie powoduje bezpośredniego zagrożenia życia czy zdrowia. Jednak spożywany w nadmiarze może mieć niekorzystny wpływ na organizm. Dlatego służby proszą, żeby nie korzystać z wody z kranu, zwłaszcza że w próbkach znów znaleziono bakterie coli. W tym tygodniu Sanepid przeprowadzi kolejne, szersze badania. Co wykażą tym razem?

Jak na ironię, gmina kończy budowę nowej stacji uzdatniania wody. Prace mają zakończyć się w listopadzie.

 

Teresa Gut/wm/ew