- Odczuwamy wszyscy złość, ale nie mamy dylematów. Gramy dalej o ekstraklasę - zapowiada w rozmowie z Radiem Kraków prezes firmy Bruk-Bet, właściciel klubu piłkarskiego z Niecieczy. Krzysztof Witkowski przypomina, że Nieciecza nie jest klubem trzyletnim. "Ta historia od C-klasy do ekstraklasy zajęła nam kilka lat. To niewątpliwie jest ogromny sukces. Media, niektórzy dziennikarze pomijali ten element. Nie można rozpatrywać tak wąsko wydarzeń sportowych. To wszystko co jest wokół, jest również bardzo istotne. Mamy potencjał, osiągnięcia i chcemy tę drogę kontynuować" - mówi. 

Właściciel Termaliki przyznaje w rozmowie z Radiem Kraków, że niektórzy piłkarze zawiedli. Chociaż nie chce jeszcze podawać szczegółów zmian, to zapowiada, że będzie próbował postawić na ludzi młodych, ambitnych, ale również na ekstraklasowych wyjadaczy. Krzysztof Witkowski dodaje, że tych młodych zawodników będzie szukał przede wszystkim w Polsce. "Tacy zawodnicy są" - podkreśla. 

Jedno jest pewne, drużynę ma nadal prowadzić Jacek Zieliński. "Będzie miał przedłużony kontrakt. To nie jest tak jak media donoszą, że dochodzi tutaj do częstych zmian trenerów. One wynikały z określonych uwarunkowań, które mieliśmy. Wysoko oceniamy pracę trenera Jacka Zielińskiego" - przyznaje w rozmowie z Radiem Kraków Witkowski.

Szef Bruk-Betu odniósł się także do fali krytyki, która wylała się po tym, jak w przerwie meczu ze Śląskiem Wrocław doszło do wydarzenia bez precedensu w piłkarskim świcie. Na stronie internetowej klubu ukazało się oświadczenie prezes klubu Danuty Witkowskiej, która napisała, że "to co się działo w pierwszej połowie meczu to piłkarski poker". 

- Często młodzi dziennikarze nie rozumieją piłki. Należało to traktować jako reakcję emocjonalną. To element wydarzenia sportowego. Chodziło szczególnie o drugiego karnego w meczu ze Śląskiem. Nie tylko my tego nie rozumieliśmy. Sędziowanie było słabe. Nawet gdyby wyłączyć kwestię karnego to przebieg meczu był dziwaczny" - mówi. 

Dziennikarze zarzucali, że wpływ na transfery ma m.in. syn Witkowskich, zresztą też Krzysztof. "Mój syn jest bardzo związany z klubem, wyraża tu i ówdzie swoją opinię. Trzeba przyznać, że chłopak ma oko, ale to nie on podejmował tę decyzję. Podpowiedzenie zawodnika, wyrażenie swojej opinii u nas w klubie jest czymś normalnym. Niemniej jednak decyzje podejmował sztab" - podkreśla prezes Bruk-Betu. Jednak na jednej w konferencji prasowych trener Maciej Bartoszek sam stwierdził, że: "Bardzo często jest tak, że to nie trener decyduje o transferach”.

Krzysztof Witkowski dodaje, że media nie zawsze odczytywały sytuację, która była w klubie. "Stąd też takie pobieżne - można powiedzieć zaplanowane - komentarze. Myślę, że został tutaj zrobiony troszkę negatywny PR. Wystarczyło, że jest to drużyna z małej miejscowości, że został zmieniony trener. W innych klubach, dużych klubach takich sytuacji nie ma" - mówi. 

Właściciel Termaliki dementuje też pogłoski o tym, że miałby się zaangażować w sponsoring Stali Mielec. 

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)