W teorii sanepid może zamknąć punkt handlujący dopalaczami. Do tego jednak potrzebne są wyniki badań, ale nie ma pieniędzy na to, żeby przeprowadzać je na bieżąco. W kolejce czekają jeszcze próbki pobrane w zeszłym roku. W tym czasie prowadzący te miejsca skrupulatnie wykorzystują luki prawne np. zmieniając nazwę firmy. "Od września do listopada w ubiegłym roku, mając już badania wykonane i wynikające z tego tytułu konsekwencje dla firmy, zmieniała ona właściciela trzykrotnie. Asortyment był ten sam albo podobny. To nie jest sprawa wykonania analiz, które zdecydują czy zlikwidujemy dane miejsce. Na to składają się wszystkie elementy całego postępowania administracyjnego" - przyznaje w rozmowie z Radiem Kraków Powiatowy Inspektor Sanitarny Roman Bartuś.

Roman Bartuś dodaje, że może też wstrzymać działalność miejsca sprzedającego takie same środki, które zostały wcześniej zarekwirowane. Ale to znowu teoria, bo w praktyce punkty handlujące dopalaczami działają pod przykrywką innych działalności. "I tu jest kolejny problem, bo jeżeli w danym obiekcie są dwie działalności to nie możemy takiego miejsca zamknąć". 

Tak jest m.in. w przypadku punktu przy ulicy Bernardyńskiej obok tarnowskiego rynku. Służby mają podejrzenia, że dopalaczami handluje także punkt przy Wielkich Schodach tuż przy rynku. Ale tam jeszcze nigdy sanepidowi i policji nie udało się wejść z kontrolą. Drzwi są zamknięte, a nad nimi wiszą kamery monitoringu. "Mamy pewien problem, bo nie mamy dowodów, że trwa tam sprzedaż. Ale dopóki nie wejdziemy i nie sprawdzimy to trudno cokolwiek powiedzieć. Sprawdzamy to też pod kątem sprzedaży w internecie". 

Powiatowy Inspektor Sanitarny w Tarnowie wylicza, że "od 2010 roku udało się zlikwidować dwa punkty. W tym czasie powstał ten na ul. Krakowskiej, który w listopadzie wstrzymał swoją działalność. Otworzył się następny przy ulicy Bernardyńskiej oraz przy Wielkich Schodach. W ubiegłym roku przeprowadziliśmy również kontrole w trzech miejscach, co do których były podejrzenia, że sprzedają środki zastępcze, ale niczego tam nie znaleźliśmy". 

Roman Bartuś szczerze przyznaje, że skuteczność działań sanepidu jest jedynie chwilowa. "W jednym z miejsc wykonaliśmy dwie kontrole w danym dniu. Najpierw jedną, po kilku godzinach kolejną i zastaliśmy tam nowe próbki. To świadczy o tym, że organizacja tych punktów trochę wyprzedza nasze możliwości. Gdyż oprócz środków zastępczych, które traktujemy priorytetowo, mamy wiele innych sfer działalności w zakresie nadzoru i kontroli i musimy pogodzić te sprawy". 

Szef tarnowskiego sanepidu podkreśla, że potrzebne są zmiany w prawie, które umożliwiłyby służbom skuteczniejsze działanie, bo jego zdaniem w tej chwili przepisy wręcz ułatwiają działalność sklepom z dopalaczami. Roman Bartuś wyjaśnia m.in., że obowiązująca w tej chwili możliwość odwołań przeciąga sprawę, "a handel kwitnie". Tarnowskiej placówce jeszcze nigdy nie udało się np. wyegzekwować ogromnych grzywien nakładanych na firmy handlujące dopalaczami. Te są szybko zamykane, a w ich miejsce powstają nowe, pod inną nazwą, w praktyce zajmujące się tym samym. 

W całym województwie w ubiegłym roku udało się wyegzekwować jedynie 8 tysięcy 500 złotych. Odnotowano natomiast 150 przypadków zatruć, z tego trzy w Tarnowie. Podczas gdy w 2014 roku takich przypadków w województwie było jedynie 31. Rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie Elżbieta Kuras podkreśla jednak, że w 2015 roku uzyskano też nowe źródła informacji o takich przypadkach, więc wzrost nie jest aż tak duży jak to wynika z liczb.

Elżbieta Kuras dodaje, że w 2015 na terenie województwa istniało 9 podmiotów oferujących w sprzedaży środki zastępcze. "Większość z tych miejsc była powiązana ze sobą osobowo i kapitałowo oraz funkcjonowała pod przykryciem innej działalności tj.: sklepów ze „śmiesznymi rzeczami”, sklepów typu „wszystko po 5 zł”, a także sklepów z zapachami i kadzidełkami, „HINDU POINT”. Podkreślić należy również, że rynek dopalaczy obecny jest również w internecie, zakazanymi substancjami handlują też osoby prywatne (dilerzy), gdzie działania organów są znacznie utrudnione. Rynek internetowy należy do jednego z najtrudniejszych do kontroli. W województwie małopolskim, w miarę posiadanych możliwości, prowadzony jest monitoring stron internetowych. Działania te zmierzają do zamykania sklepów internetowych oferujących w sprzedaży środki zastępcze. Poza kompetencjami organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej pozostaje sprzedaż z tzw. „ręki do ręki”, gdzie faktycznie obrót tymi produktami jest bardzo duży".

W ubiegłym roku na terenie województwa przeprowadzono 66 kontroli i wydano 89 decyzji. W 2016 roku było 14 kontroli. Wydano też 8 decyzji o wycofaniu z obrotu produktów, co do których stwierdzono możliwość, że stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Spośród zatrzymanych produktów pobrano próbki, które zostaną poddane badaniom laboratoryjnym.

 

 

 

 

(Bartek Maziarz/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: