Wójt gminy Tarnów zarzuca właścicielce, że tor wykorzystywany jest niezgodnie z przeznaczeniem. Miał służyć do nauki jazdy, a tymczasem urządzane są na nim wyścigi samochodów. Jak już informowaliśmy w styczniu wójt wypowiedział umowę dzierżawy terenu ze skutkiem natychmiastowym. Właścicielka odmówiła jednak opuszczenia terenu i wzywa urzędników do mediacji. Gmina nie chce się na to zgodzić. Jak dowiedziało się Radio Kraków, władze Tarnowa właśnie ustaliły ostateczny termin na przekazanie nieruchomości na 31 marca.

Zastępca wójta Sławomir Wojtasik podkreśla w rozmowie Radiem Kraków, że stanowisko samorządu jest jednoznaczne. "Nie przystajemy na dalsze negocjacje. Wyznaczamy termin przekazania nieruchomości na rzecz gminy. Gdyby właścicielka tego nie zrobiła w taki sposób jak proponujemy to i tak na koniec marca jednostronnie przejmiemy nieruchomość".

Wójt Wojtasik nie chce zdradzić, w jaki sposób gmina chce zabezpieczyć teren, który ma prawie 5 hektarów. Bo w takim przypadku nie wystarczy zmienić kłódki. "Teren będzie oznakowany i zabezpieczony. Czy to będzie siatka, czy inna forma, to 31 marca będzie miało miejsce". Sławomir Wojtasik dodaje, że zdaniem gminy podczas zawodów teren nie był należycie zabezpieczony. "Chcemy ten teren tak zabezpieczyć, żeby wyeliminować możliwość jakiegokolwiek wypadku".

Właścicielka MotoDromu Renata Pyrcz o ultimatum ze strony gminy dowiedziała się od Radia Kraków. Podtrzymuje, że wypowiedzenie umowy oparte m.in. o rzekome niepowiadamianie gminy o inwestycjach na torze jest bezzasadne i absurdalne. Jan Kawalec ze Stowarzyszenia Niepokonani 2012, które Renata Pyrcz wskazuje jako mediatora w tej sprawie, podkreśla, że gmina nie może przejąć nieruchomości bez wyroku sądu w sprawie eksmisji lub bez porozumienia z właścicielką. Ostrzega, że w innym wypadku właścicielka może na miejsce wezwać policję.

A Renata Pyrcz przekonuje, że tor w Zbylitowskiej Górze był wykorzystywany głównie do szkoleń bezpiecznej jazdy. Właścicielka dodaje, że po interwencjach mieszkańców i radnych wyeliminowano najgłośniejsze samochody i ograniczono przejazdy sportowych pojazdów np. w niedziele. Jednak zdaniem mieszkańców uciążliwości wcale nie zmalały.

W umowie dzierżawy tego terenu napisano jedynie, że: "inwestor będzie prowadził tam działalność gospodarczą w zakresie szkoleniowym, edukacyjnym i rekreacyjno - gastronomicznym".

 

Bartek Maziarz/wm