Część mieszkańców uważa, że to seryjny podpalacz, który skrupulatnie wybiera bloki bez domofonów i z niezabezpieczonymi drzwiami. Inni sądzą, że to sprawka niesfornej młodzieży. Problem jest coraz większy, bo straty sięgnęły już kilkunastu tysięcy złotych.

Jak mówią mieszkańcy, to zawsze było spokojne osiedle, teraz boją się o mienie i życie. Do podpaleń dochodzi zawsze w nocy - między północą a piątą rano.

Co na to Olkuska Spółdzielnia Mieszkaniowa? Na pytanie reporterki Radia Kraków o zamontowanie domofonów w tych blokach, w których ich jeszcze nie ma, urzędnicy odpowiadają: " Nie komentujemy, robimy to co do nas należy i nie udzialamy żadnych wywiadów."

Gmina nie ma możłiwości wsparcia spółdzielni w kwestii montażu domofonów - tłumaczy Emilia Kotnis-Górka z Urzędu Miasta w Olkuszu - mieszkańcy próbują się dogadać między sobą i zamontować na własny koszt a burmistrz zastanawia się nad monitoringiem osiedla, ale pieniądze na ten cel nie zostały wcześniej zaplanowane, bo takiej potrzeby nie było,  więc może być z tym problem.

Policja cały czas szuka podpalacza lub podpalaczy. Nie jest bowiem wykluczone, że za podkładanie ognia odpowiada grupa kilku osób. Do podpaleń dochodziło dwa razy w styczniu i raz w miniony weekend. Za każdym razem ogień podkładano w przynajmniej kilku blokach na terenie tego samego osiedla.

- We wszystkich przypadkach policjanci są na miejscu, bierzemy udział w oględzinach. Jest tam także biegły sądowy ds. pożarnictwa - mówi Anna Zbroja - Zagórska z małopolskiej policji. Na osiedle wysyłane są w dzień i w nocy dodatkowe patrole. Przesłuchiwani są świadkowie.

Burmistrz Olkusza na najbliższy piątek zaplanował spotkanie z komendantem miejscowej straży miejskiej, komendantem policji i prezesem Olkuskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Mają tam zapaść decyzje dotyczące montażu monitoringu.

 

 

 

 

 

(Teresa Gut/ko)