Jak przyznaje Marta Bradshow, organizatorka akcji, usmażenie dwóch tysięcy pączków w jedną noc nie jest łatwym zadaniem. "Trochę jak w fabryce domowej. Taki jest klimat domowy. Podzieliliśmy ochotników na kilka grup. Tu są sami ochotnicy. Kolejne ciasto rośnie. Jedne osoby pakują pączki. Są większe pudełka, ale także ręcznie malowane, mniejsze" - mówi.

Pieniądze ze sprzedanych pączków zostaną przeznaczone na rozwój ekologicznego ogródka przy Placówce "Parkowa". "Mam nadzieję, że będą róże, winorośle. Wszystko dlatego, żeby dzieciaki mogły samodzielnie zerwać rośliny. Podlewają, pielęgnują, plewią. One patrzą kiedy owoce i warzywa dojrzeją i będzie można je zjeść" - mówi Jarosław Chodorowski, dyrektor placówki "Parkowa".

Był to drugi maraton smażenia pączków zorganizowany przez inicjatywę kucharzy Eataway.

20 lutego przypada tzw. tłusty czwartek, czyli ostatni dzień karnawału przed rozpoczęciem wielkiego postu przygotowującego katolików do świąt Wielkiej Nocy. Według tradycji należy zjeść tego dnia choć jednego pączka, aby uniknąć niepowodzeń do końca roku.

W Warszawie popularnością w tłusty czwartek cieszą się pączki od Bliklego. W cukierni można tego dnia kupić nie tylko tradycyjne pączki z różą, ale także z nadzieniem z czarnego bzu czy wypełnione karmelem z solą. Popularne są też faworki, czyli chrupkie ciastka w kształcie złożonej kokardki, smażone w głębokim tłuszczu i posypywane cukrem pudrem.

Legendarnym już miejscem na mapie stolicy jest również działająca od 1925 roku Pracownia Cukiernicza "Zagoździński" na Woli, czyli miejsce znane potocznie jako "pączki z Górczewskiej". Według miejskiej legendy pączki zamawiał tam sam marszałek Józef Piłsudski. W tym roku, podobnie jak w ubiegłych latach, cukiernia wprowadziła limity - jedna osoba może kupić 20 pączków. Inne popularne wśród warszawiaków miejsca to cukiernia Pawłowicz na ul. Chmielnej, cukiernia Radzikowski przy placu Szembeka, Stara Pączkarnia na Nowym Świecie, czy cukiernia Zosicz na ul. Żelaznej.

W Gdańsku największym zainteresowaniem cieszą się pączki wysmażone w jednej z najstarszych w mieście cukierni "W-Z". W pracowni przy ul. Słodowników tradycyjna receptura pączków nie zmieniła się od 50 lat. Chwilę po godzinie 6.00 kolejka przed kultową "Wuzetką" liczyła 50 osób.

Popularnością cieszą się również pączki "Pellowskiego", u Wenty, Sławomira Mielnika i te z cukierni Eugeniusza Lipińskiego. Oprócz pączków powodzeniem cieszą się również faworki.

Z kolei w Poznaniu, Starszy Cechu Cukierników i Piekarzy w tym mieście Stanisław Butka podkreślił w rozmowie z PAP, że mimo iż stolica Wielkopolski słynie z rogali świętomarcińskich, to w tłusty czwartek najwięcej sprzedaje się właśnie pączków. "To są zupełnie dwie odmienne rzeczy. Przyjmuję, że każdy poznaniak zjada od dwóch do trzech pączków, co daje ok. 1,5 mln sprzedanych w tłusty czwartek. 11 listopada sprzedajemy ok. 600 tys. rogali świętomarcińskich" – wyjaśnił.

Butka podkreślił, że "dobry pączek musi kosztować". "Wszystko zależy od surowca. Pączek za 4 zł na pewno ma w sobie więcej jajek, na pewno jest pieczony na smalcu, a smalec ostatnio bardzo zdrożał" – zaznaczył.

Podstarszy Cechu Cukierników i Piekarzy w Poznaniu Marian Weber zaznaczył, że 30 lat temu w Poznaniu nie obchodzono tak jak obecnie tłustego czwartku, tylko podkoziołek – zabawę tradycyjnie przypadającą w ostatni wtorek karnawału. "Teraz to zanikło. W zasadzie zdominowała nas Warszawa. 40-30 lat temu prasa zaczęła pisać o pączkach w tłusty czwartek i klienci zaczęli się o nie pytać. Efekt jest taki, że teraz największy popyt na pączki jest w tłusty czwartek, a nie jak kiedyś w podkoziołek" – ocenił.

W Lublinie od rana także ustawiały się kolejki do różnych cukierni po pączki. Te wyrabiane tradycyjnymi metodami lublinianie kupują m.in. w najstarszej, założonej w 1900 roku, cukierni Chmielewski.

Właściciel cukierni Krzysztof Chmielewski zapewniał, że zrobione są z sercem, z wyczuciem i z dobrych produktów. Jak podkreślił, w cukierniach jeszcze widać, że żyjemy w świecie chrześcijańskim - tu na koniec karnawału są pączki i faworki, a na Wielkanoc mazurki i baby wielkanocne. "W cukierni można jeszcze odczuć, że jest rok liturgiczny, że żyjemy w takim cyklu świąt" – dodał Chmielewski.

Podobnie w Krakowie już po godzinie 7 ustawiały się kolejki do najbardziej renomowanych cukierni.

Na Rynku Głównym przed "Hawełką", działającą przy najstarszej w Krakowie restauracji, klienci ustawiali się w kolejce po zakup tradycyjnych pączków z różą lub po odbiór wcześniej zamówionych wypieków. Przy ulicy Starowiślnej na Kazimierzu kilkanaście osób oczekiwało przed drzwiami na otwarcie Cukierni Cichowscy. Kolejkę ok. 20 osób dało się też zauważyć przy Starej Pączkarni przy ul. Karmelickiej – tu krakowianie i turyści kupują zyskujące popularność ciepłe pączki.

W tłusty czwartek w Krakowie pączki można także kupić w punktach gastronomicznych, które na co dzień nie serwują tego wypieku – np. w kawiarni Charlotte na pl. Szczepańskim.

Zwyczaj jedzenia pączków w tłusty czwartek w Polsce sięga XVII wieku. Dawniej jadano je nie na słodko, lecz ze skwarkami, smażone tak, aby były jak najbardziej tłuste. Miał to być sposób najedzenia się na zapas przed 40-dniowym postem, w czasie którego spożywano tylko postne potrawy.

Pączek idealny powinien mieć ponad 400 kalorii, ważyć od 55 do 70 gramów, być wykonany z ciasta drożdżowego, usmażony na smalcu, lekko spłaszczony i z białą obrączką dookoła.


 

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.

Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.

 

 

 

(Tomasz Bździkot/PAP/ko)