Sporo pracy mieli również piloci policyjni: śmigłowiec wykonał aż 40 lotów w Tatry w najpoważniejszych wypadkach. Andrzej Marasek, ratownik TOPR, tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków, że tak duża liczba wypadków to m.in. skutek fatalnej w tym roku pogody: "Poślizgnięcia, upadki, czasem przeliczenie się z własnymi umiejętnościami - to najczęstsze powody interwencji TOPR. Ale pogoda też nas nie rozpieszczała".

Co szczególnie niepokoi to fakt, że kilkukrotnie w tym miesiącu organizowano poszukiwania turystów, którzy rzekomo zaginęli w Tatrach, a potem odnajdowali się sami... w Krakowie czy na Słowacji.

Przypominamy: Niepotrzebna akcja TOPR. Kobieta była w Krakowie

"Czasem aż nóż sam otwierał się w kieszeni. Chodzi przede wszystkim o zdrowy rozsądek i np. informowanie najbliższych o naszych planach turystycznych" - podkreśla Andrzej Marasek.

A przed nami druga połowa wakacji - czas, kiedy na tatrzańskich szlakach jest najwięcej w roku turystów. Jeśli tylko pogoda się nie poprawi, to należy spodziewać się tak dużej ilości wypadków jak w lipcu. Największe oblężenie Tatr spodziewane jest w czasie długiego weekendu od 15 sierpnia. W tym okresie w latach poprzednich tworzyły się nawet kolejki czekających, aby wejść na Giewont.

Czytaj także: Tatry: niestabilna pogoda sprzyja wypadkom i interwencjom TOPR
Zobacz: Wypadki w Tatrach. Aż tak źle nie było od dawna