O zdarzeniu w pierwszej kolejności zostało poinformowane Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Sprawę zgłosiła pani Katarzyna, która idąc do pracy, usłyszała pisk i krzyk właścicielki jamnika. 

"Na wysokości ulic Piłsudskiego stała pani i bardzo krzyczała. Leżał obok niej jamnik. Okazało się, że amstaffy rzuciły się na jamnika i niestety doszło do nieszczęścia. Piesek był martwy" - mówi pani Katarzyna i dodaje, że wcześniej udało jej się zobaczyć wysokiego mężczyznę, który jak gdyby nigdy nic szedł dalej Plantami.

"Pani była w ciężkim szoku, zresztą podobnie jak ja, bo z taką sytuacją to się dawno nie zetknęłam - takiego braku empatii, zainteresowania tym, co nasze psy robią" - opowiada

Jak mówi Marek Anioł, rzecznik krakowskiej straży miejskiej, około południa przejrzano nagrania z pobliskiego monitoringu. 

"Niestety w wyznaczonym czasie te kamery tego miejsca konkretnego nie obejmowały, a więc nie zarejestrowały dzisiejszego zdarzenia. Szkoda, dlatego, że byłby to na pewno dowód w postępowaniu, które zapewne będzie prowadziła krakowska policja" - relacjonuje Anioł.

A to postępowanie właśnie się rozpoczyna. Jak poinformowała Paulina Boba z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami – specjalnie pismo zostało już przekazane policji. Jak dodaje – właściciel agresywnych psów powinien zostać ukarany.

"Psy mają różne charaktery, natomiast to my bierzemy odpowiedzialność za naszych czworonogów. Chciałabym, żeby właściciel poniósł konsekwencje za to, że dopuścił do takiej sytuacji" - ocenia Boba.

W Krakowie psy powinny być prowadzone na smyczy, a także w kagańcu gdy należą do wskazanej w przepisach agresywnej rasy. A do takiej w świetle prawa nie zaliczają się jednak amstaffy. 

"Sytuacje, które mają miejsce, pokazują, że w miejscach tak uczęszczanych, publicznych jak Rynek, Planty, rzeczywiście dla większego bezpieczeństwa niektóre pieski powinny być wyprowadzane i na smyczy i w kagańcu" - dodaje Paulina Boba.

Psy swobodnie mogą poruszać się jedynie na specjalnych wybiegach i miejscach mało uczęszczanych przez ludzi pod warunkiem, że ich właściciel będzie sprawował nad nimi pełną kontrolę. 

Bogusław Sonik, poseł z ramienia Platformy Obywatelskiej, interpelował w sierpniu do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o rozszerzenie listy agresywnych ras. 

"Ministerstwo Spraw Wewnętrznych powinno wraz z Towarzystwem Ochrony Zwierząt i ze specjalistami od ras dokonać jednoznacznej klasyfikacji psów, które mogą być agresywne. To po pierwsze. A po drugie - straż miejska powinna egzekwować prawo, które zobowiązuje właścicieli do tego, żeby psy były prowadzone na smyczy, miały kaganiec wtedy, kiedy trzeba: czy w transporcie miejskim, czy na spacerze" - mówi Sonik.

Obowiązek prowadzenia psa na smyczy i w kagańcu miałby dotyczyć również psów bez rodowodu w typie danej rasy agresywnej. Za prowadzenie psa bez smyczy i kagańca nakładane są mandaty karne w kwocie do 250 złotych. Straż miejska przekonuje, że takich sytuacji jest dużo.


 

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.

 

 

 

Bartłomiej Bujas/łk