Początek meczu był wyrównany, i Agnieszka Radwańska, i Karolina Pliszkowa grały bardzo pewnie. Nieznacznie skuteczniejsza jednak była Czeszka, pierwsze przełamanie serwisu Isi w piątym gemie, chwilę później wygrany gem przy własnym serwisie i prowadzenie Pliszkowej 4:2. Mecz stawał się coraz bardziej zacięty, obfitujący w coraz bardziej efektowne wymiany. Końcówka pierwszej partii to świetna gra Agnieszki. Radwańska wygrała seta 7:5 po kapitalnym returnie.
Rozpędzona Isia wygrała także dwa kolejne gemy i wydawała się być na dobrej drodze do końcowego sukcesu, ale Czeszka odzyskała świeżość, precyzję i siłę uderzenia. Polka zgubiła natomiast swój atut w postaci dobrego pierwszego serwisu i inicjatywę przejęła rywalka. Prowadziła nawet 3:2, ale później brak koncentracji Pliszkowej, a może dający się we znaki oklejony plastrami prawy bark i odrobione straty przez krakowiankę. 3:3 w drugim secie i serwis Agnieszki. Wreszcie znów dość pewnie wygrany i prowadzenie Polki. Później gra Czeszki kompletnie się rozsypała. Ostatecznie 7:5, 6:3 dla Agnieszki Radwańskiej i to krakowianka zagra w półfinale turnieju w Singapurze.
W półfinałach zmierzą się Agnieszka Radwańska z Andżeliką Kerber i Dominika Cibulkova ze Swietłaną Kuzniecową.
Ze zwycięstwa córki niezmiernie ucieszył się ojciec Agnieszki - Robert Radwański, którego ta wiadomość zastała na ... naszym radiowym stoisku na Targach Książki. Krakowiankę mocno komplementowała także nasza dawna tenisowa gwiazda Wojciech Fibak: "Wierzę, że Agnieszka pokona swoją przyjaciółkę i zagra w finale".
źródło: Press Association/x-news
Agnieszka Radwańska przyznała, że odbieranie serwisów Karoliny Pliszkowej nie było łatwe. "Liczyło się każde przełamanie" - podkreśliła broniąca tytułu Polka po wygranej. "Skupiłam się na "break pointach". To był bardzo wyrównany mecz. Dałam z siebie wszystko w kluczowych momentach. Przy odbiorze jej podania czekałam i modliłam się, by moje uderzenie weszło w kort. Potem trzeba było jeszcze czekać na drugi serwis. Karolina to jedna z najlepszych, a nawet najlepiej serwująca zawodniczka w tourze. Wiedziałam, że to będzie trudne zadanie przy każdym returnie. Liczyło się każde przełamanie" - podsumowała uśmiechnięta Radwańska. Z Czeszką zmierzyła się po raz siódmy w karierze. W żadnym z tych pojedynków nie straciła nawet seta.
Większą część pomeczowej konferencji poświęcono na pytania o kolejną rywalkę, którą będzie Angelique Kerber. Trzecia rakieta świata przyjaźni się z Niemką polskiego pochodzenia, która ma za sobą imponujący sezon - zdobyła dwa tytułu wielkoszlemowe, srebrny medal olimpijski i została liderkę rankingu WTA.
"To półfinał, więc nie mam nic do stracenia, zwłaszcza że zagram z najlepszą zawodniczką tego sezonu. W tym roku Angie gra niesamowity tenis, na każdej nawierzchni. Wygrała imprezy wielkoszlemowe, została numerem jeden. To będzie wielkie wyzwanie. Mam nadzieję, że zagram nawet lepiej niż dziś. Angelique jest liderką światowej listy, ale w WTA Finals w każdym meczu jest 50:50. Szanse są wyrównane, choć na niej będzie większa presja ze względu na tegoroczne dokonania" - zaznaczyła Radwańska.
Kerber w imponującym stylu przeszła przez fazę grupową - jako jedyna w stawce jest niepokonana. Bilans Polki to dwa zwycięstwa i porażka. "Dobrze jest wygrać wszystkie spotkania w grupie, ale przy półfinale nie ma to tak naprawdę znaczenia. Osobiście wolę wygrać trzy ostatnie mecze w tej imprezie niż trzy pierwsze" - dodała z uśmiechem. Z Kerber zmierzyła się dotychczas 11 razy, z czego sześciokrotnie zeszła z kortu jako zwyciężczyni. Jej sukcesem zakończyła się m.in. ich ostatnia konfrontacja - ubiegłoroczny ćwierćfinał w Pekinie.
"Nie grałyśmy w tym roku jeszcze ze sobą. To zawsze dodatkowo ekscytujące, gdy mierzy się z kimś, z kim nie grało się jakiś czas. Zwłaszcza gdy rywalka miała ostatnio sukcesy tak jak to jest w wypadku Angie. W pełni zasłużyła na szybki awans w rankingu, jaki zaliczyła w tym sezonie" - podkreśliła podopieczna Tomasza Wiktorowskiego.
Marek Solecki/RK