Piłkarze krakowskiej Wisły podejmują dziś w Poznaniu rywalizacje o awans do półfinału rozgrywek o Puchar Polski. Dzisiejszy rywal "Białej Gwiazdy" - Lech jest pięciokrotnym zdobywca Pucharu. W ubiegłym cyklu dotarł do finału, w którym przegrał z Legią. Wisła zdobyciem Pucharu cieszyła sie czterokrotnie. W tej fazie rozgrywek oba zespoły spotykały sie do tej pory pieciokrotnie. Krakowianom tylko raz udało się Lecha wyeliminowac z dalszych gier. Było to 5 lat temu. Mecz w Poznaniu rozegrany zostanie bez udziału widzów. To konsekwencja zachowania kibiców Lecha w czasie majowego, finałowego meczu pucharowego z Legia Warszawa.
Do interesujacych wniosków można dojść, analizując dane dotyczące frekwencji na stadionach piłkarskiej Ekstraklasy po XIII kolejkach spotkań. Okazuję się, że najchętniej ligowe zawody obserwowane są właśnie w Poznaniu. Na mecze Lecha przychodzi średnio blisko 18 tysiecy widzów. Nie mogą narzekać skarbnicy Lechii Gdańsk i Legii Warszawa. W obu przypadkach średnia frekwencja na widowni także przekracza 17 tysiecy widzów.
Okazuje się, że w Krakowie - choć miejsce drużyny w ligowej tabeli tego nie sugeruje - chętniej na ligowe mecze przychodzą kibice Wisły. Średnia frekwencja na trybunach stadionu przy Reymonta przekracza 12,5 tysiaca osób, podczas gdy spotkania przy Kałuży obserwuje średnio 9245 widzów. Ale nieco inne spojrzenie na te dane daje odniesienie ich do ogólnej pojemności obu stadionów. "Średnie wypełnienie" miejsc na stadionie przy Reymonta wynosi niespełna 38%, podczas gdy po drugiej stronie Błoń ten wskaźnik sięga blisko 62%. Pozazdrościć Brukbetowi Termalice. W Niecieczy trybuny wpełniają sie średnio w 88%, a bywały już takie mecze w tym sezonie, gdy brakowało biletów na zawody. O takiej sytuacji w Cracovii i w Wiśle w tym sezonie pomarzyć jedynie można.
TK/RK