Drugi maja. Od 2014 roku obchodzony w Polsce jako Dzień Flagi. Z uzasadnienia ustawy wprowadzającej to święto, chodziło o dzień, w którym Polakom towarzyszą refleksje o szczytnych kartach historii Polski, Postanowiłem skojarzyć tę tezę ze światem sportu, z polską, sportową rzeczywistością.
Nie ulega dla mnie wątpliwości fakt, którego miałem przyjemność być świadkiem kilkanaście razy, że szczególne przeżycia towarzyszą momentowi, gdy w defiladzie ekip towarzyszącej otwarciu Igrzysk Olimpijskich, pojawia się właśnie biało-czerwona flaga. Po raz pierwszy było to w 1924 roku, w Chamnonix, na pierwszych Igrzyskach Zimowych. Co ciekawe, pierwszym chorążym polskiej reprezentacji nie sportowiec, czy działacz, ale był dziennikarz i publicysta, współpracownik Gazety Warszawskiej Kazimierz Smogorzewski, urodzony w Sosnowcu, gdzie i ja, tyle że 55 lat później pojawiłem się na świecie.
Potem jednak funkcję chorążych przejęli sportowcy. W tym sportowcy wielcy. Bronisław Czech, dwa razy Stanisław Marusarz. Medaliści olimpijscy. Dwukrotny złoty medalista w podnoszeniu ciężarów Waldemar Baszanowski. Do niego należy swoisty rekord - chorążym był trzykrotnie. Chorążym był także w Barcelonie pierwszy w historii polskiego sportu złoty medalista w judo, Waldemar Legień. Dwa razy funkcję tę pełnił wioślarz Teodor Kocerka, i w obu przypadkach potem zdobywał brązowe medale. Byli też, można powiedzieć, pechowcy... Kogo mam na myśli? Andrzej Wroński, znakomity zapaśnik zaszczytu bycia chorążym dostąpił w trzecim swym olimpijskim starcie, gdy w dorobku miał już dwa złote medale. Ale w Sydney dorobku tego nie pomnożył. Zaczęto mówić o swoistym "przekleństwie" tej roli. Ze, niby zaszczyt dzierżenia biało-czerwonej flagi przynosi potem sportowego pecha. Miała się o tym przekonać także jedyna do tej pory kobieta w roli chorążej - Agnieszka Radwańska w 2012 roku w Londynie. Dużo wcześniej Józef Łuszczek, którego ówczesne 5 i 6 miejsca dziś budziłyby zachwyt (Lake Placid), wtedy uznawane były za porażkę.
Biało-czerwone płótno towarzyszy też często polskim sportowcom fetującym swoje sukcesy. Gdy na przykład na lekkoatletycznym stadionie sięgają po medale. Pozowanie z biało-czerwoną do fotografii - to już norma. Ale traktowanie biało-czerwonej jako chusty zarzuconej na barki np w trakcie rundy honorowej, to już budzi wątpliwości. Czy tak powinien manifestować się szacunek do narodowych barw?
Bywało, że brak szacunku do flagi państwowej okazywali działacze sportowi. Zdarzyło się też tak, że nasza reprezentacja olimpijska występowała z flagami Monako na oficjalnych strojach. „Odwrócone” barwy reprezentowali też polscy piłkarze tuż przed Euro 2012, gdy w meczu z Bułgarią wystąpili w granatowych strojach z czerwono-białymi rękawkami.
Jeszcze trudniej o pozytywne jedynie skojarzenia w przypadku pojawiania się flag na trybunach imprez sportowych, wśród kibiców. Wprawdzie dumą wszystkich rozpierał pomysł sprzed kilku lat, pomysł stworzenia "polskiej supersektorówki", czyli flagi o wymiarach 52x30 m., ale już fakt rozkładania jej na krzesełkach trybun budzi kontrowersje. Bo flaga państwowa nie powinna nigdy dotykać ziemi, ani podłogi. Jak to się ma do krzesełek?
Ale, jak powiedział mój wnuk: "Dziadku, to pikuś". I przytoczył wspomnienie styczniowego zakopiańskiego Pucharu Świata w skokach narciarskich. Zaproponowano wówczas specjalną akcję. Kibice z całej Polski mogli przesyłać swoje flagi, które później rozmieszczono na trybunach Wielkiej Krokwi, by nieco je ożywić. Oczywiście - tak jak na piłkarskich stadionach - z napisami miejscowości, które identyfikować powinny prezentujących je fanów. Uniknięto wprawdzie w ten sposób pytań o zgodność z prawem umieszczania flag na rybackich wędkach, by "moja była najwyżej". Ale pozostał trwający od lat problem umieszczania w ogóle jakichkolwiek napisów na flagach.
W opracowaniu Klubu Jagiellońskiego z 2018 roku czytam: Flaga państwowa miewa mniej szczęścia niż pospolite prześcieradło. Nowego, używanego na co dzień prześcieradła nikt o zdrowych zmysłach nie pomazałby przecież markerem, sprejem lub farbą wypisując na nim nazwę miejscowości, z której przyjechał. Jedyną dopuszczalną ustawowo modyfikacją flagi jest jej wersja z godłem państwowym Rzeczypospolitej Polskiej umieszczonym pośrodku białego pasa tkaniny. Jakakolwiek inna forma prezentowania flagi państwowej jest profanacją. Art. 137 ust. 1 Kodeksu Karnego mówi jasno: „Kto publicznie znieważa, niszczy, uszkadza flagę lub inny znak państwowy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.
Sęk w tym, że flaga państwowa jest bardzo ściśle opisana. Stosunek szerokości flagi do jej długości wynosi 5:8. Jeśli biało-czerwony płat płótna wymyka się z tej proporcji, traktowany jest jako transparent o barwach narodowych. A na transparencie można już wszystko.
Proste? Odnoszę wrażenie, że nie dla wszystkich.
Tadeusz Kwaśniak