Zapis rozmowy Jacka Bańki z marszałkiem Małopolski, Witoldem Kozłowskim.
Dziś prawdopodobnie wiceprzewodnicząca małopolskiego Sejmiku Iwona Gibas – mocno związana z Beatą Szydło – zastąpi w zarządzie województwa marszałka Edwarda Czesaka. To wzmocnienie Małopolski zachodniej w zarządzie województwa ma związek z planem ściągnięcia do województwa miliardów na transformację energetyczną?
- Poczekajmy do godzin popołudniowych. Zmiany w zarządzie mogą odbyć się tylko w oparciu o tajne głosowanie Sejmiku. Jeżeli Sejmik wypowie się w ten sposób, wtedy będziemy prowadzić dalsze rozmowy, co i jak.
Unijny budżet na sprawiedliwą transformację to około 100 miliardów euro. Do Polski ma trafić około 3,5 miliarda euro. Małopolska by chciała kilku miliardów złotych. Małopolska zachodnia z dwiema kopalniami i sąsiedztwem Śląska ma być kartą przetargową w tych negocjacjach?
- My podejmujemy wszelkie możliwe starania, żeby Małopolska była w tym programie, żebyśmy skorzystali z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Jeśli ten rodzaj polityki klimatycznej jest realizowany, trzeba zabezpieczyć zmiany od strony finansowej. Te wszystkie podnoszone obecnie przez nas kwestie są ukierunkowane na to, żeby być w Funduszu i z niego skorzystać.
Te pieniądze – jeśli dotrą do Małopolski – będą wykorzystywane w jej zachodniej części? Będą na przykład tworzone nowe, czyste miejsca pracy dla osób związanych z górnictwem?
- Oczywiście tak, ale to będzie szereg różnych działań związanych z osłanianiem tego procesu transformacji. Teraz nie możemy do końca zdefiniować wszystkich przedsięwzięć. Można się w wielu przypadkach domyślać, ale będą konsultacje, procedury zatwierdzające.
Choć umowy związane z transformacją energetyczną w ramach programu Life podpisywane będą dziś.
- Program Life to jest coś innego. Dzisiaj będzie ten element realizowany, ale Fundusz Sprawiedliwej Transformacji to środki dużo większe i z nieco innym przeznaczeniem.
Przedstawiciele Ziemi Tarnowskiej nieco narzekają, że mieli swojego przedstawiciela w zarządzie w osobie Edwarda Czesaka, a teraz zastąpi go ktoś z Małopolski zachodniej. Jest przedstawicielka Bochni, ale dla ludzi z Ziemi Tarnowskiej to zbyt mało.
- Jak to się mówi w polityce, jest dynamika. Poczekajmy do godzin popołudniowych. Jest zwołane posiedzenie Sejmiku. Sejmik będzie decydował. Ja myślę, że w konsekwencji tych zmian, jeśli one się zdarzą, Ziemia Tarnowska będzie miała silną reprezentację we władzach samorządu.
Dokładnie wczoraj minęły pierwsze dwa lata 5-letniej kadencji samorządu. Przez ten czas państwo przygotowywali między innymi Strategię Rozwoju Regionu Małopolska 2030. Jak to będzie trzeba skorygować z powodu Covid-19?
- Trzeba będzie poważnie… W zasadzie to jest uczynione. Projekt aktualizacji strategii jest przedłożony do konsultacji. Jesteśmy w dwutygodniowym trybie na zgłaszanie uwag do tej aktualizacji, która została przeniesiona z czerwca ze względu na pandemię. Trudno było wtedy ryzykować, żeby nie odnieść się do tego, co się dzieje. Przenieśliśmy to do końca grudnia. Teraz kluby, komisje i radni przedstawiają swoje uwagi. My w duchu partnerstwa będziemy tę strategię ubogacać.
Covid-19 przybliża nas, czy oddala od planowanych Igrzysk Europejskich? Widzimy, ile pieniędzy pochłonęła sama Małopolska Tarcza. Miliard 300 milionów z pieniędzy unijnych, budżetu państwa i budżetu województwa.
- Przygotowania do tego wielkiego wydarzenia, które w moim przekonaniu może być dużym kołem zamachowym, który nas wyrwie z recesji gospodarczej… To ściągnie dodatkowe środki do Małopolski na infrastrukturę techniczną, społeczną i sportową. To ciągnie inwestycje. To jeden z dużych sposobów na to, żeby Małopolskę szybciej wyrwać z recesji.
Czyli raczej inwestycje, które miałyby napędzać gospodarkę lokalną? Na drugim tle jest sport?
- Nie. Nie możemy aż tak wywracać świata. Mimo różnych opinii to największa impreza europejska. Nie ma drugiej takiej imprezy multidyscyplinarnej w UE. Do tej pory było to poza UE. Teraz trzecie Igrzyska będą w państwie, które jest członkiem UE. To szansa na ogłoszenie wygranej nad wirusem, poczucie wspólnoty. To przy okazji niesie ogromny ładunek promocyjny dla Krakowa i Małopolski. Jeśli chcemy na salony europejskie wprowadzić Małopolskę, musimy mieć silny instrument. Nie tylko koszulki i kubki, ale wielkie wydarzenie. W tych kontekstach jak popatrzymy na to wydarzenie, ono może przynieść tylko korzyści.
Wczoraj minęły dwa lat kadencji samorządu. Ta druga część kadencji to także wejście w życie uchwały antysmogowej. Z wyliczeń Polskiego Alarmu Smogowego wynika, że trudno będzie zdążyć choćby z wymianą palenisk do 1 stycznia 2023 roku. Przymierzają się państwo do ewentualnych korekt programu i uchwały antysmogowej?
- Ma pan rację. Terminy są napięte, ale to wynika z tego, że to ambitny program. To pionierski program. Z drugiej strony w tym wszystkim musimy patrzeć realnie na pewne kwestie. Gdy byliśmy przed uchwaleniem programu, mówiłem – dajmy mu szansę, ewaluacja będzie po jakimś okresie. Jeśli będą potrzebne korekty, Sejmik tego dokona. Popatrzmy spokojnie i dajmy programowy szansę.
Rozumiem, że jeśli korekty to nie kwestia tego roku. Przyszłego?
- Raczej przyszłego. Ten rok to jeszcze niecałe 2 miesiące.
Jaki będzie projekt budżetu na rok 2021? Co zmieni w nim pandemia?
- Pandemia nas nauczyła tego, że życie zaskakuje nieprawdopodobnie. Wyciągając wnioski z tego roku, kiedy byliśmy inaczej przygotowani do realizacji wielkich zadań… Trzeba było diametralnie zmienić cele i podejście. Budżet na następny rok jest ostrożny. On zawiera stosunkowo dużą ilość rezerw, które można przeznaczać na różne miejsca, gdzie nam się pojawi sytuacja kryzysowa. Przez taki zabieg uelastyczniamy budżet. Musi go uchwalić Sejmik. Dopiero w poniedziałek będzie pierwsze czytanie. Potem wnioski, propozycje zmian. Mówię o projekcie, który zarząd przedłożył Sejmikowi. Takie są założenia. Sytuacja z tego roku nas nauczyła ostrożności. W sposób elastyczny trzeba zarządzać finansami.