Zapis rozmowy Jacka Bańki z wojewodą Małopolski, Łukaszem Kmitą.

 

Z powodu rosnącej liczby nowych zakażeń, zapowiada pan powrót do maksymalnej liczby łóżek covidowych w szpitalach bazowych. Ile ich będzie do końca marca w Małopolsce?

- Przyjęliśmy takie rozwiązanie, bo przyrost chorych jest poważny i on wykracza poza początkowe estymacje. Idziemy drogą decyzji polegających na uruchomieniu szpitala tymczasowego Expo, wzmacniania CUMRiK. Wykonujemy też dwa kroki do przodu. Przywracamy – to będzie wielki wysiłek personelu – łóżka covidowe w szpitalach krakowskich i małopolskich. W Krakowie mamy około 700 łóżek covidowych. Od dzisiaj do 22 marca przybędzie nam w Krakowie 367 łóżek dla pacjentów z Covid-19, w tym 29 łóżek respiratorowych. Maksymalny potencjał będzie pod koniec marca. Wtedy wzrost będzie o 439 łóżek. To bez Expo. W szpitalach powiatowych o 1091 łóżek, w tym 58 łóżek respiratorowych. Ta strategia została opracowana przez nas wspólnie z marszałkiem, prezydentem miasta, rektorem. Uzbroiliśmy się mocno, żeby przetrwać trzecią falę. Mając doświadczenia z jesieni, zdecydowaliśmy się na odważny i odpowiedzialny krok. Teraz włączamy wszystkie możliwości. To takie turbo łóżkowe. Łóżek na żadnym etapie nie może braknąć. Co niepokoi, jest to zwiększona liczba łóżek respiratorowych. Mówię o zajętości. Miejscami są problemy. Lekarze są ze mną w kontakcie i rozwiązujemy to. Czasem przewozimy pacjentów między powiatami. Po zaplanowanych zwiększeniach mam nadzieję, że nie będzie do tego dochodziło.

 

Liczba wolnych respiratorów to nieco ponad 30. To wystarczy, czy będzie trzeba to uzupełnić?

- Zarówno w obszarze łóżek zwykłych i respiratorowych będziemy zwiększali. To maksymalny potencjał w województwie. To wykorzystywaliśmy jesienią. Będziemy to odtwarzać. To się będzie wiązało z zatrzymaniem pewnych zabiegów planowych. Głosy utyskiwania opozycji, że ta decyzja NFZ to kapitulacja systemu, to nic podobnego. To odpowiedzialna decyzja. Jakby ona nie zapadła, mogłoby zabraknąć miejsc respiratorowych. Posłowie opozycji mieliby na sumieniu osoby chore, których stan zdrowia się pogorszył. Miejsc mogłoby braknąć. Nie dopuszczamy do tego. Planowane zabiegi biodra czy kolana można zrobić za miesiąc. Komfort życia będzie gorszy, ale na szali jest też życie i zdrowie.

 

SOR Szpitala Uniwersyteckiego będzie przyjmował tylko pacjentów, którym grozi utrata życia lub zdrowia. Jak zostaną przekierowani pacjenci, którzy by trafili na SOR Szpitala Uniwersyteckiego?

- To trudna decyzja. W uzgodnieniu z władzami UJ i dyrektorem Jędrychowskim to zrobiliśmy. Cały czas w Małopolsce mieliśmy w szpitalach bardzo wysokie wysycenie zajętości łóżek. Już nie łóżek wirusowych, ale łóżek zwykłych. Duże nasycenie było między innymi w Szpitalu Uniwersyteckim. Ograniczenie działania SOR, żeby przyjmował pacjentów z Covid i tych z trudnym stanem zdrowia spowoduje, że są możliwości wypisów pacjentów. Pozostałe SOR-y są proszone o wzmożone działanie. Dzięki temu od dzisiaj w Szpitalu Uniwersyteckim są kolejne łóżka. To zwiększenie jest o 32 łóżka. Od środy o kolejne 32 łóżka. To spójne działania uzgodnione ze specjalistami. Mamy plan i go realizujemy. Jest sytuacja epidemii. To wyjątkowa sytuacja. Ograniczenia niestety pacjenci odczują.

 

Co z kadrą? Jakie są potrzeby związane z liczbą lekarzy, pielęgniarek? Szpital tymczasowy Expo to na razie będzie 66 łóżek, ale tam w sumie mogłoby się ich zmieścić 375. Skąd kadra?

- Liczymy na to, że rezydenci pracujący na innych odcinkach się zgłoszą. Standard wynagrodzenia powinien być dla lekarzy interesujący. Gdy lekarz będzie zatrudniony na dyżur za 100 złotych za godzinę, dodatek covidowy to kolejne 100 złotych. 12-godzinny dyżur to 2400 złotych. Państwo wymaga od tego, żeby medycy się zgłaszali, ale daje rozwiązania. W Polsce ten dodatek covidowy jest 100%. W rozmowach z rezydentami podkreślamy, że ich wesprzemy przez hotel…

 

Jeszcze pana zapowiedź związana z kontrolą punktów gastronomicznych. Ile działających punktów udało się skontrolować? Jakie są lub będą efekty kontroli?

- Komendant wojewódzki przesłał mi raport z kontroli. Część z restauracji, która zapowiadała otwarcie, nie została otwarta. Chcę podpowiedzieć wszystkim odpowiedzialnym przedsiębiorcom. Ostatnio jak rozmawialiśmy w Radiu Kraków, ilość przypadków na 10 tysięcy w Krakowie wynosiła 3.12. Według danych wczorajszych to 6.81 osoby na 10 000. Dwukrotny wzrost pokazuje, że bez naszej świadomej decyzji, ta sytuacja będzie się rozprzestrzeniać. Nie ma innej drogi niż to, żeby wszyscy przedsiębiorcy przestrzegali zasad. Inni będą skontrolowani. Będą decyzje służb i sanepidu. To powinien być dla nich gest, że musimy być odpowiedzialni. Współczuję przedsiębiorcom, ale w tej sytuacji – dzisiaj prawie 700 nowych zakażeń – trzeba się trzymać zasad reżimu sanitarnego.

 

Mówił pan o nowych przypadkach. Kilka dni temu minister zdrowia pisał, że sprawdza się czarny scenariusz. Potwierdzają to dane z dzisiaj? Może raport po weekendzie nie odzwierciedla skali epidemii?

- Te 700 osób to niedużo do liczb z zeszłego tygodnia. Było nawet po 1700. To dane z niedzieli. One nie są miarodajne. W ciągu ostatniego tygodnia średnia liczba dziennych przyrostów wynosiła 1226. Łącznie w tygodniu to 8587 nowych przypadków. Zajętość łóżek wzrosła o 225. Część osób zostało wypisanych. 27 respiratorów więcej. Sytuacja w Małopolsce jest trudna. Musimy zdać sobie sprawę, że ona będzie jeszcze trudniejsza. Przed nami święta. Żebyśmy mogli się spotkać z rodzinami, zachowajmy do świąt obywatelski lockdown. Szpitale są dobrze wyposażone. Sprzęt był z Agencji Rezerw, środków Marszałka. Sprzętu nie brakuje. Wyzwaniem są ludzie. Apeluję o to, żebyśmy szanowali medyków. To też nienarażanie ich na kontakt z osobami, z którymi nie muszą go mieć. Zostańmy w domach. Ograniczmy wyjścia do sklepów. Musimy zdać egzamin z dojrzałości obywatelskiej.