Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z wicepremierem, ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, Jarosławem Gowinem z Porozumienia.

 

Na pierwszej stronie Rzeczpospolita donosi, że list do prezydenta Andrzeja Dudy napisał skazany w aferze podsłuchowej Marek Falenta. Pisze tak: „jeśli nie zostanę ułaskawiony, ujawnię kto za mną stał”.

- To szantaż. Pan Falenta powołuje się na prawdziwe czy rzekome fakty i kontakty z politykami. To musi wyjaśnić prokuratura. Nie mamy nic do ukrycia. W jego argumentacji są luki, białe plamy. On pisze, że obiecano mu ułaskawienie. W 2013 roku PiS miał mu obiecać ułaskawienie? Wtedy wszyscy zakładali, że prezydentem nadal będzie Bronisław Komorowski.

 

„Nie zamierzam umierać w samotności, ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" - pisze dalej Marek Falenta. Ten szantaż pojawia się w momencie, gdy on został schwytany i wie, że nie uniknie wykonania wyroku.

- Byłbym zaskoczony, jakby pan prezydent – nie chcę ograniczać jego suwerenności – przychylił się do tego wniosku. Byłbym też zaskoczony, jakby sąd pozytywnie zaopiniował ten wniosek. Pozytywne zaopiniowanie sądu jest warunkiem możliwości ułaskawienia przez prezydenta.

 

Zaskakują pana ostatnie sondaże? Dziennik Gazeta Prawna publikuje sondaż, z którego wynika, że wybory do parlamentu wygrałaby Zjednoczona Prawica (41,5% głosów). Na drugim miejscu byłby twór, którego jeszcze nie ma, czyli Zjednoczona Opozycja, skupiająca PO, PSL, Wiosnę, SLD, Nowoczesną i Zielonych (38%). Pozostałe ugrupowania do parlamentu by nie weszły.

- Tego tworu nie ma i chyba nie będzie. Wybory europejskie pokazały, że elektoraty się nie sumują. Mam na myśli elektorat PSL. Są jednoznaczne głosy z PSL. Oni nie wyobrażają sobie współpracy z tak radykalnym ugrupowaniem jak Wiosna. PO – sądząc po sobotniej paradzie równości, gdzie maszerował prezydent Trzaskowski – zaczyna chyba dorównywać Wiośnie. Niezależnie od różnic między PO i lewicą, PSL w tej konstelacji się nie pojawi. Nie zmienia to faktu, że politycy i wyborcy Zjednoczonej Prawicy nie mogą czuć się już wygranymi. Czeka nas praca.

 

Co by pan powiedział liderowi PSL Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi, jakby pan miał okazję? Nie ma jednomyślności w szeregach PSL, jak oceniać to co się wydarzyło w czasie wyborów do PE. Pan mówi w wywiadach, że wyobrażałby pan sobie współpracę z PSL w przyszłej kadencji. Sam lider PSL rozmawia też z Pawłem Kukizem.

- Nie jest tajemnicą, że ja cenię Władysława Kosiniaka-Kamysza. To dobry polityk, uczciwy człowiek. Za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazałem radę. PSL nie powinno wykluczać możliwości współpracy ze Zjednoczoną Prawicą po wyborach. Liderzy PSL mówią dzisiaj, że z PO i Wiosną nie pójdą do Sejmu, ale wystawią listy do Senatu. Z kim chcą rządzić? Wykluczają współrządzenie z Robertem Biedroniem? Jeśli tak, to jedyną alternatywą są rządy Zjednoczonej Prawicy. Chciałbym rządów samodzielnych, ale od zawsze mówię, że naturalnym koalicjantem jest Kukiz’15. Nie wykluczam jednak współpracy z PSL.

 

Czyli prędzej wyobraża pan sobie na listach ludzi z Kukiz’15, niż to, że do współpracy po wyborach z PSL dojdzie?

- Na pewno nie wyobrażam sobie wspólnych list z PSL. Różnice są zbyt duże. Wyborcy by tego nie zrozumieli. Wybory to reset, jest nowy etap. Wtedy taka współpraca nie powinna być wykluczana. Co do Kukiz’15, tutaj pole zbieżności poglądów jest duże. Wyobrażam sobie nawet wspólne listy.

 

Grzegorz Schetyna i liderzy PO zapowiadają, że ruszają w teren. Chcą odwiedzić miejsca, gdzie otrzymali najniższe poparcie. Docenia pan odwagę?

- Doceniam. Politykę trzeba uprawiać nie tylko w telewizji, ale też na targu w Krzeszowicach, w Wolbromiu, Świątnikach, Liszkach i tak dalej. Politycy PO powinni się przygotować na wiele gorzkich słów. W ostatnich wyborach pojawił się fenomen. Po raz pierwszy Polacy głosowali nie przeciwko komuś, ale za. Za programem społecznym PiS i szerzej za modelem państwa sprawczego, które składa zobowiązania i je realizuje. Poprzeczka dla polityków PO stoi wysoko.

 

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski z PO zapowiada, że będzie wspierał kampanię opozycji. Jednocześnie w sobotę prowadził w Warszawie Marsz Równości, na którym parodiowano liturgię mszy świętej. Poparcie Trzaskowskiego będzie pomagało czy obciążało opozycję?

- To strzał w kolano. Po raz kolejny wartości ważne dla milionów Polaków, którzy nie są fanatykami, ale ludźmi przywiązanymi do tradycji, wiary, zostały wyszydzone. Więcej Trzaskowskiego, łatwiej będzie nam wygrać wybory.

 

Nowy rzecznik rządu Piotr Muller – do niedawna pański współpracownik – zapowiada, że w tym tygodniu premier Morawiecki będzie indywidualnie z ministrami konsultował plan działań na kolejne 4 miesiące do wyborów. Co się przez te miesiące będzie działo w pańskim resorcie?

- Cieszę się, że minister Muller awansował. Jest rzecznikiem rządu. To wybitnie zdolny polityk. Mój resort? Jest on osłabiony kolejnymi awansami.

 

Minister Szumowski, minister Czerwińska – to wszystko pana byli współpracownicy...

- Tak. Co do mojego resortu to monitorujemy wdrażanie konstytucji dla nauki. Ona poszerza autonomię uczelni. Po ich stronie są decyzje. Z nowych rzeczy? Zmiana ustawy o PAN. To nie jest głęboka reforma. Chcemy rozciągnąć korzystne dla naukowców rozwiązania podatkowe. Jest też rozwiązanie kontrowersyjne dla PAN. W zgodzie z zaleceniami NIK chcemy zwiększyć nadzór prezesa PAN nad instytutami. Dzisiaj jest to iluzoryczne.

 

Czyli w resortach będzie raczej administrowanie, nie nowe, reformatorskie projekty?

- Będzie kontynuacja reformatorskich projektów. Jest program Energia Plus minister Emilewicz, prawo o zamówieniach publicznych. One w ubiegłym roku były rekordowo wysokie. To źródło dynamiki naszej gospodarki. Trzymam kciuki za spokojne administrowanie. Trzymam też za tych, którzy mają przed sobą wielkie reformy, żeby je dowieźli do października czy listopada.

 

Na początek lipca planują państwo duży kongres programowy Zjednoczonej Prawicy w Katowicach. Poznamy tam elementy programu na wybory jesienne?

- Zdecydowanie tak. Porozumienie przedstawi program adresowany do dużych i średnich miast. Nie ma żadnych powodów, dla których Zjednoczona Prawica musi przegrywać w takich miastach jak Kraków.

 

Będzie tam miejsce na propozycję nowego pakietu socjalnego, który mógłby przesądzić o wynikach jesiennych wyborów?

- Niedawno premier Szydło słusznie powiedziała, że stan polskiego budżetu nie pozwala na radykalne zwiększenie transferów społecznych. Jest czas na obniżanie podatków. To nastąpi w trakcie wakacji. Musimy też ładować akumulatory polskiej gospodarki. Wiele wskazuje na to, że tempo rozwoju gospodarczego przekroczy 4%. Nie zmienia to faktu, że dalekosiężne transfery społeczne wymagają dbałości o to, żeby warunki do prowadzenia działalności gospodarczej były jak najlepsze.